Filmy, które WYKOŃCZĄ CIĘ EMOCJONALNIE

Miłość (2012), reż. Michael Haneke
W swoim nagrodzonym Złotą Palmą w Cannes filmie austriacki reżyser opowiada o dwójce emerytów, Anne (Emmanuelle Riva) i George’u (Jean-Louis Trintignant), którzy pomimo starszego wieku wiodą udane, wspólne życie aż do momentu, w którym kobieta dostaje udaru. Powikłania sprawiają, że nie wraca do pełnej sprawności, a ciężar codziennej opieki nad nią spada na starszego męża. W szczery i dosadny Haneke opowiada o przemijaniu, chorobie i procesie umierania, nie unikając żadnych aspektów tego, o czym większość z nas na co dzień nie chce myśleć – śmierci. Wspaniała, autentyczna rola gwiazdy filmu Hiroszima, moja miłość (1959) sprawia, że jej umierająca Anne dotyka widza do głębi i czyni seans niełatwym do udźwignięcia emocjonalnie.
Wołyń (2016), reż. Wojciech Smarzowski
Większość filmów opowiadających o tragizmie wojny i ludobójstwie (Lista Schindlera, Życie jest piękne czy Hotel Rwanda), jak i filmy Wojciecha Smarzowskiego (Wesele, Dom zły czy Róża) to produkcje niełatwe w odbiorze i wykańczające psychicznie. Ogrom cierpienia, które oglądamy w Wołyniu, opowiadającym o tragicznych wydarzeniach rzezi wołyńskiej w latach 1943–1944, wykracza poza ludzką wytrzymałość. Smarzowski nie stroni w swoich filmach od realizmu, stąd nagromadzenie scen brutalnych, pełnych przemocy lub po prostu przesiąkniętych pesymistyczną wizją świata. W Wołyniu reżyser dokonuje rewizji narodowych mitów, tworząc szeroką, niejednoznaczną panoramę polsko-ukraińskich relacji na Wołyniu. Sceny mordów i aktów okrucieństwa na polskich sąsiadach są w filmie wyjątkowo obrazowe, a poczucie bezsilności i brak nadziei dominują w filmie. Wołyń ani na chwilę nie pozwala widzowi na chwilę wytchnienia, przez dwie i pół godziny film zupełnie wykańcza go emocjonalnie.
Siedzący słoń (2018)
Podobne wpisy
Doskonale przyjęty dwa lata temu na festiwalu Berlinale film chińskiego reżysera Hu Bo doprowadza na skraj emocjonalnej wytrzymałości nie z powodu prawie czterogodzinnego czasu trwania, lecz wszechobecnego w filmie poczucia beznadziei i pustki. W kręconych z ręki ujęciach śledzimy trudne losy czwórki bohaterów mieszkających pośród szarych, smutnych blokowisk. Bieda, zdrada, samobójstwo i przemoc to jedne z dominujących tematów w Siedzącym słoniu, który w filmie jest symbolem nadziei na lepsze jutro. Świadomość, że zaledwie 29-letni reżyser popełnił samobójstwo krótko po ukończeniu filmu, jeszcze przed jego premierą, czyni i tak smutny i niezwykle przygnębiający seans jeszcze trudniejszym do przetrawienia.