Filmy, które CENZUROWANO przy emisji w TELEWIZJI
Telewizja to specyficzne medium, w aspekcie cenzury z tego powodu, że uznaje się ją za własność ogółu. W zależności od kraju jest to stwierdzenie albo bliższe prawdy, albo niemające z nią nic wspólnego, bo telewizja przynależy zawsze do aktualnej ekipy rządzącej z uznanymi przez nią regułami. Stąd tzw. cenzury bywają różne – jedne kierują się populistycznymi hasłami obrony moralności takiej, jaką uznaje władza, a inne starają się znaleźć jakiś bezpieczny kompromis między intencją twórców filmów a masowym odbiorcą, który cechuje się czasem bardzo odmiennymi drabinami wartości oraz wrażliwości. Cenzura jednak zawsze jest cenzurą i nic jej nie tłumaczy. Jeśli ktoś nie chce czegoś oglądać, niech tego nie robi, bo ma wybór, lecz jego osąd nie może ograniczać materii dzieła artystycznego. W historii telewizji cenzurowało się mnóstwo scen z wielu powodów. Najczęściej jednak ofiarami cenzury padają treści seksualne oraz używany słownik – rzadziej przemoc, ale ona również. Poniżej kilka ciekawych przykładów telewizyjnej cenzury i czasem śmieszne, a czasem smutne efekty takich nieprzemyślanych ingerencji.
„Halloween”, 1978, reż. John Carpenter
Są takie ambiwalentne zmiany cenzorskie, które z jednej strony coś skracają, ukrywają i kamuflują, byle nie pokazać za dużo np. piersi czy pośladków, ale starają się równocześnie jakoś zrekompensować te braki np. dodatkowymi scenami. I powiem tak: akurat ta wersja zmiany na potrzeby telewizji nie jest zła. W wersji TV więc ograniczono seks P.J. Soles, ale w zamian dodano naprawdę ciekawy materiał filmowy. Chodzi o scenę z młodym Michaelem Myersem i doktorem Loomisem. Biorąc pod uwagę, że sceny do tej wersji telewizyjnej zostały nakręcone podczas produkcji Halloween II, ten Halloween nawiązuje do rodzinnych powiązań między Michaelem i Laurie Strode. Bardzo teraz chciałbym zaspojlerować, jakie są to powiązania, ale z trudem się powstrzymam, żeby widzowie, którzy dopiero wchodzą w świat Halloween, mieli tę nietuzinkową przyjemność odkrycia tego sami.
Podobne:
„Re-Animator”, 1985, reż. Stuart Gordon
To były jeszcze te czasy, kiedy Barbara Crampton mogła się swobodnie rozbierać na ekranie bez udziału dublerki i w kontekście stylistyki produkcji było to uzasadnione. Dzisiaj jest już inaczej, co tłumaczy się poszanowaniem godności aktorek, chociaż zapomina się, że to aktorki i mają wcielać się w role. Wszystko powinno zależeć od ich woli, wolnej i nieprzymuszonej, a nie od zewnętrznych nakazów czy zakazów. Nagość nie jest zła – męska, damska, od wieków się jej jednak boimy, co widać było w latach premiery Re-Animatora oraz widać i dzisiaj. Sceny z udziałem Crampton są jednak naprawdę ostre, nie tyle, jeśli chodzi o nagość, co o jej złączenie z osobliwie podaną przemocą. W telewizji więc je ocenzurowano, stosując różne metody – blurowanie, przycinanie kadru, skracanie montażowe, a nawet zoomowanie. Najlepiej, jeśli obejrzycie sobie sceny z udziałem nagiej aktorki i chociażby gadającej odciętej głowy, która ma ochotę na seks oralny. Wtedy zrozumiecie, dlaczego w publicznym medium takim, jak telewizja, bano się puścić wersję bez przeróbek.
„Szczęki 4: Zemsta”, 1987, reż. Joseph Sargent
Czasem cenzura okazuje się zbawienna dla sentymentalnych widzów, ale wyjątkowo nielogiczna dla wartości dzieła, zwłaszcza dla zakończenia. Tu jednak sytuacja jest o tyle skomplikowana, że to właśnie w telewizji można było najczęściej zobaczyć wersję zmienioną, czyli tą kinową: I tak w wersji kinowej naukowiec Jake (Mario Van Peebles) zostaje pożarty przez rekina, dosłownie i nie może tego przeżyć. Następnie reszta pozostałej przy życiu załogi nabija zwierzę na złamany bukszpryt, a rekin efektownie eksploduje. W wersjach dla domowych użytkowników zrobiono coś, co zupełnie nie ma sensu. Widzowie podobno tak polubili Jake’a, że producenci zdecydowali się dokręcić sceny do alternatywnego finału. Jake więc zostaje nagle znaleziony żywy i w jednym kawałki. Ta wersja trafiła do wszystkich kolejnych wydań domowych. Zostaje nam jednak YT, żeby porównać, jak ta odwrócona cenzura telewizyjna wygląda.
„Titanic”, 1997, reż. James Cameron
Okazuje się, że tak znany tytuł w historii filmu również padł ofiarą cenzury. W sieci można znaleźć szczegółowe wyjaśnienia, na czym polegały wszystkie zmiany, włączając w to przeróżne modyfikacje sceny z nagością Kate Winslet, kiedy Leonardo chce ją narysować. Kiedy przyjrzymy się im ogólnie, nie widać istotnych zmian, ale wnikliwa lektura poszczególnych kadrów już pozwala coś stwierdzić i zrozumieć. Liczne ujęcia zostały zmienione, a przede wszystkim usunięte zbliżenia Rose, a właściwie jej piersi. Na innych kadrach wydaje się, że piersi są nieco przycięte na poziomie sutków, tak, żeby nie było ich widać lub było ich mniej. Ktoś się wyraźnie nagłowił, jak ograniczyć nagość, równocześnie jej nie ograniczając. Może to było celowe? Podsumujmy więc: dla Channel 4 Titanic zaliczył 18 modyfikacji dotyczących wspomnianej już nagości, ale także języka, elementów scen oraz montażu. Nie są to jednak zmiany na tyle kontrowersyjne, że powinniśmy je radykalnie ganić.
„Płonące siodła”, 1974, reż. Mel Brooks
A teraz zmiana cenzuralna zarówno śmieszna, jak i rujnująca klimat filmu. Każdy miłośnik Mela Brooksa zapewne pamięta kowbojów przy ognisku, którzy z zapamiętaniem obżerają się fasolką, a następnie puszczają gazy. I tę scenę wiele stacji telewizyjnych zdecydowało się wygasić – nie tyle usunąć w ogóle, co może byłoby najlepszym posunięciem, ile usunąć dźwięki bąków. Bez gazów scena wygląda śmiesznie. Kowboje siedzą, jedzą, następnie wstają, a na ich twarzach pojawiają się dziwne grymasy. Nic jednak nie słychać. Wygląda to jak jakaś dziwna pantomima, rytualny taniec albo coś, co zupełnie wymyka się zdrowemu rozsądkowi. Lepiej było tę scenę całkowicie usunąć.
„Szklana pułapka 2”, 1990, reż. Renny Harlin
Seria Szklana pułapka wcale nie jest kontrowersyjna, a jednak znalazło się kilka wypowiedzi do poprawy, w tym ta najsławniejsza, stanowiąca wizytówkę McClane’a, czyli Yippee ki yay, motherfucker. Finał Szklanej pułapki 2 wykorzystał to powiedzenie, gdzie McClane za pomocą swojej zapalniczki podpala smugę paliwa lotniczego i wysadza najemników. W wersji TV ta sentencja doczekała się nowego brzmienia – Yippee ki yay, Mr. Falcon. Samo imię ma trochę sensu, bo jest znakiem Esperanzy, ale ogólnie nikt się raczej tego nie domyśli i uzna, że to jakieś bezsensowne mamrotanie McClane’a.
„Showgirls”, 1995, reż. Paul Verhoeven
Film może nie słynie z jakości, ale za to z nagości owszem. Odważne sceny z Elizabeth Berkley przeszły już do historii, ale w TV potraktowano je tragicznie amatorsko. Najprościej było je po prostu przykryć czymś osobliwym zrobionym w CGI, cyfrową bielizną. Efekt tych domorosłych działań najlepiej zobaczyć na własne oczy. W sieci z łatwością można znaleźć filmy prezentujące najbardziej emblematyczne przykłady tego idiotycznego cenzurowania. Najbardziej bolesny jest w momencie brutalnego starcia między Andrew Carverem a Nomi Malone. Polecam szczególnie.
„Klub winowajców”, 1985, reż. John Hughes
Klub winowajców to film dla widzów dorosłych – tak przynajmniej wydaje się dorosłym ustalającym niegdyś jego klasyfikację wiekową. Są jednak stacje telewizyjne, które uparły się, żeby ten film na swoich antenach wyświetlać, a więc powstały dubbingi, co również znamy z polskiej rzeczywistości. Jej dubbingowego szaleństwa można doświadczyć, zwłaszcza gdy mamy szansę słuchać i równocześnie puścić sobie napisy. W przypadku Klubu winowajców zmiany są niekiedy kolosalne, ale twórcy dubbingu idą w zaparte. Np. Judd Nelson mówi: Do you slip her the hot beef injection? A w wersji TV możemy usłyszeć: Do you give her some hot wild affection? W tym samym stylu zmienione są wszelkie ostrzejsze kwestie.
„Człowiek z blizną”, 1983, reż. Brian De Palma
Lista ocenzurowanych dialogów jest bardzo, bardzo długa, a sposób ich zmiany wywołuje wielokrotnie niekontrolowany śmiech. Nie tędy droga, ale cenzorzy nie mają tej świadomości; ani tym bardziej dystansu do jakiegokolwiek dzieła artystycznego, którym niewątpliwie jest film Briana De Palmy. Jest za to jeden przykład, który znakomicie ilustruje, jak bardzo cenzura potrafi być szalona i głupia. W oryginale urzędnik imigracyjny bardzo obcesowo przekrzywia twarz Tony’ego Montany do kamery, mówiąc: So where’d you get the beauty scar, tough guy? Eatin’ pussy? Cenzorzy dla TV zmienili to zdanie następująco: Where’d you get the beauty scar, tough guy? Eatin’ pineapple? Zaznaczam: PINEAPPLE.
„Oppenheimer”, 2023, reż. Christopher Nolan
A na koniec najnowszy rodzynek – Florence Pugh zakryta dla krajów Bliskiego Wschodu tandetną sukienką w CGI. A jak pamiętamy, przecież reżyser szczycił się tym, że nie używał grafiki komputerowej w całej produkcji. Florence Pugh więc gdy w jednej z erotycznych scen siedzi naga na krześle, została przykryta jakimś czarnym materiałem imitującym sukienkę, którego tekstura przypomina gry z początku XX wieku. Wygląda to źle i technicznie niewprawnie. Twórcy tej „przykrywki” na piersi aktorki nie dopracowali nawet refleksów światła na materiale, nie wspominając już o jakimś naturalnym cieniowaniu i reakcjach „zasłonki” na ruchy ciała. I z pewnością ta wersja zagości w TV w krajach mniej tolerancyjnych.