FILMOWE MISIE. Świętujemy Dzień Niedźwiedzia!
Paddington
Paddington 1 i 2
Niewielki, niezwykle spokojny jak na swój gatunek i przy tym jakże ludzki wytwór wyobraźni Bonda – Michaela Bonda – to stworzenie przypominające bardziej ożywioną maskotkę niż prawdziwe zwierzę. Tak jak Iorek, na dużym ekranie zostało w dodatku w całości wygenerowane komputerowo. Nie mniej żywe. Pochodzące z najmroczniejszych zakamarków Peru być może jest spokrewnione z tamtejszymi andoniedźwiedziami okularowymi. Ale równie dobrze może być magiczne. Jak by nie było, to jedyny tak dobrze ułożony i niezwykle kulturalny misiek na świecie. Chyba.
Ted
A skoro już przy tym jesteśmy… Nie można bożego pierwiastka odmówić także autentycznemu pluszakowi w osobie Teda. W przeciwieństwie do swojego imiennika z A.I. Sztucznej inteligencji Stevena Spielberga, Ted nie jest jedynie dobrze zaprogramowaną maszyną. A w odróżnieniu od swojego poprzednika to prawdziwie nieokrzesany cham, prostak i pijak (i złodziej, bo każdy pijak to złodziej). Ale też ma uczucia, duszę będącą spełnieniem marzeń pewnego chłopca oraz seksualne potrzeby. I choć generalnie cały świat ma to w głębokim poważaniu, bo wypchany gadający miś na nikim już dzisiaj wrażenia nie robi, to i tak trzeba oddać pewną sprawiedliwość dziejów. Na pohybel!
Teddy
Grizzly
Zostajemy przy Tedkach. Ten konkretny to już prawdziwy horror dla pamiętających rok 1976 wycieczkowiczów. Bo to właśnie ich straszył i zabijał w tym zainspirowanym Szczękami straszaku dziejącym się w parku narodowym (można by coś takiego i u nas wprowadzić – niech żubry z Puszczy Białowieskiej zabijają każdego wycinającego). I o ile fabuła zbyt ambitna nie była, o tyle tytułowy bohater do dziś robi wrażenie. Nic dziwnego, bowiem mierzący ponad trzy metry Teddy był największym niedźwiedziem żyjącym w niewoli. W dodatku nigdy nie został oswojony, więc w trakcie zdjęć połowa ekipy musiała regularnie zmieniać szorty po każdym ujęciu. I nie uspokajał ich nawet fakt, że w rzeczywistości Ted nie potrafił ryczeć i był już nastawiony na zbliżający się sen zimowy. Magia kina jak się patrzy.
Bart
Podobne wpisy
Na osobny akapit zasługuje jeszcze niedźwiedź kodiacki Bart (nie mylić z tym wymienionym już wcześniej, będącym jego następcą), czyli bodaj największy misi gwiazdor w Hollywood – i to nie tylko pod względem wagi (prawie 700 kilo) czy wzrostu (blisko trzy metry). Jego najsłynniejszą rolą była ta w imponującym Niedźwiadku Jeana-Jacques’a Annauda, ale grywał też z największymi aktorami ludzkimi w takich filmach, jak 12 małp, Lekcja przetrwania, Wichry namiętności, Na zabójczej ziemi, Biały Kieł, Na łonie natury i Klan niedźwiedzia jaskiniowego. Pochodzący z Baltimorskiego zoo Bart szybko stał się ikoną swojego gatunku – takim swoistym Marlonem Brando (Bartonem Beardo?). Niestety zmarł na raka w roku 2000, czyli nieco wcześniej niż prawdziwy Marlon.
Bonus:
https://www.youtube.com/watch?v=fTLOlN4wNIM
korekta: Kornelia Farynowska