Rok 1944 to prawdopodobnie najlepszy rok dla kina noir. Miały wówczas premierę takie filmy jak Podwójne ubezpieczenie, Tajemnicza dama, Laura i Kobieta w oknie, w których sportretowano bardzo wyraziste postacie kobiece, prezentując ich zróżnicowane postawy w obliczu zbrodni, przemocy, miłości i śmierci. Phyllis Dietrichson z Podwójnego ubezpieczenia (reż. Billy Wilder) jest z tego grona najbardziej wyrachowana i egoistyczna, emanująca potwornym chłodem. Nie jest klasyczną pięknością, ale ma w sobie jakąś erotyczną siłę, która przyciąga mężczyzn, szczególnie zbyt naiwnych, którzy nie potrafią czytać znaków ostrzegawczych.
Wcześniej nie było w hollywoodzkim kinie tak diabolicznych postaci kobiecych, które miały taki wpływ na mężczyzn, że ci stawali się bezsilnymi pionkami w ich misternie skonstruowanej grze. Fred MacMurray odgrywa tu rolę pierwszego naiwniaka – żałosnego marzyciela, który chce zdobyć pieniądze i kobietę. Autor literackiego pierwowzoru, James M. Cain, pisał: „Jedna kropla strachu wystarczy, by zmienić miłość w nienawiść”, co sugeruje, że pomiędzy bohaterami jest naprawdę jakieś uczucie, a nie tylko chęć zysku. Jednak świat przepełniony jest negatywnymi emocjami, co skutkuje tym, że nawet miłość nie jest doskonała. Bo często wpada w pułapki, z których nie ma wyjścia.
Pochodząca z bogatej rodziny Gene Tierney swój start w Hollywood zawdzięcza ojcu i w początkowej fazie kariery chwalono tylko jej urodę, a nie aktorskie umiejętności. Jednak szybko trafiła na producenta, który potrafił z niej wydobyć to, co najlepsze. Obsadzając ją w roli Laury Hunt w ekranizacji powieści Very Caspary, zainicjował jej dobrą passę. Tym producentem i jednocześnie reżyserem był Otto Preminger, u którego wystąpiła w czterech filmach. Nieoczekiwanie zdobyła swoją jedyną nominację do Oscara za występ u innego filmowca, Johna M. Stahla, wówczas niespełna sześćdziesięcioletniego, działającego już od czasów niemego kina, któremu zostało niewiele lat życia (zmarł w styczniu 1950).
Film, który przyniósł aktorce oscarową nominację, nosi tytuł Zostaw ją niebiosom i w przeciwieństwie do najwybitniejszych filmów noir został nakręcony w kolorze. Barwna strona wizualna stanowi tu ciekawy kontrast dla historii o mrokach ludzkiej duszy. Wynika z niej prosty przekaz: „Jak to byłoby pięknie, gdyby ludzie umieli korzystać ze swoich uczuć”. Ellen Berent wszystko co robi, nawet złe rzeczy, czyni z miłości. Nie przypadkiem Vincent Price zadaje pod koniec pytania: „Czy ty kochasz jego?”, „Czy ty kochasz ją?”, mimo iż scena nie rozgrywa się w kościele, a on nie zagrał księdza. Zagrał prokuratora i zadał to pytanie w sądzie. Bo miłość jest tutaj kluczem. I niewielki krok ją dzieli od zbrodni. Gene Tierney jest w tym filmie niezwykle magnetyzująca. Z właściwą subtelnością, niemal intuicyjnie, odegrała zaborczą bohaterkę, w której wyczuwa się gorący temperament, ale też przeraźliwy chłód.
Powieści Jamesa M. Caina – Listonosz zawsze dzwoni dwa razy i Podwójne odszkodowanie – są wariacją na ten sam temat: dwoje kochanków jedzie na jednym wózku, będąc współwinni misternie zaplanowanej zbrodni. W związku z powyższym Phyllis Dietrichson jest bohaterką bardzo podobną do Cory Smith, ma zbliżoną motywację i czeka ją podobny koniec. Na szczęście w filmach nie widać wyraźnie tych zbieżności, w czym zasługa umiejętnie przeprowadzonego castingu. Lana Turner to aktorka zupełnie inna niż Barbara Stanwyck – inny typ urody, odmienny styl gry aktorskiej, różne charaktery w życiu prywatnym.
Cora Smith w interpretacji Lany Turner to wcielenie erotyzmu – gdy kamera pokazuje ją pierwszy raz, ubrana jest w biel symbolizującą niewinność, nogi ma odkryte, spojrzenie tajemnicze, z którego nic jeszcze nie można odczytać. W tej scenie ma zakryte włosy, ale w kolejnej okazuje się, że jest platynową blondynką. To oczywiście szczegół, ale w filmach noir każdy aspekt wizualny może mieć znaczenie, także żaluzje w oknach, papieros w ustach, cienie na ścianach. Najważniejsze jest jednak to, że Cora Smith to kobieta z charakterem – choć trudno jej kibicować, wzbudza emocje, prowokuje, wznieca niepokój. Ma podobne marzenia jak każdy – chce żyć swobodnie z ukochaną osobą u boku i pełnym portfelem, by nie martwić się o to, co przyniesie przyszłość.
Z dzisiejszej perspektywy wczesne dzieło Stanleya Kubricka pt. Zabójstwo wygląda jak ćwiczenie stylistyczne, a nie profesjonalne i w pełni autorskie dzieło filmowe. Ale to właśnie ten film sprawił, że młodym twórcą zainteresował się Kirk Douglas (link 1 i link 2), dzięki któremu reżyser trafił do pierwszej ligi Hollywood. Wbrew tytułowi żadne zabójstwo nie jest tu pretekstem do rozwinięcia kryminalnej intrygi. Udział Sterlinga Haydena naprowadza na właściwy trop – jest to film noir w stylu Asfaltowej dżungli (1950), czyli klasyczne heist movie z galerią dwuznacznie moralnych bohaterów.
W przeciwieństwie do wspomnianego obrazu Johna Hustona, wprowadzono wyrazistą postać femme fatale. Sherry Peatty – bo o niej mowa – jest żoną kasjera, która dowiaduje się o współudziale męża w napadzie rabunkowym. Informuje o tym kochanka, licząc na zawłaszczenie łupu i rozpoczęcie nowego życia bez nieporadnego męża u boku. W roli zdradzanego małżonka wystąpił Elisha Cook Jr, pamiętna twarz czarnego kryminału, lecz zawsze pojawiająca się na trzecim planie. Postać chciwej i wiarołomnej żony zagrała Marie Windsor, zapamiętana dzięki roli niejednoznacznej pasażerki w znakomitym „thrillerze pociągowym” Wąska krawędź (1952). Kubrick widział ten film i pod jego wpływem zatrudnił tę aktorkę. Zaskakujące, że wpisano ją w czołówce dopiero na szóstym miejscu, bo to jedna z ciekawszych ról w tej produkcji, zagrana z dużą naturalnością i wyczuciem.
korekta: Kornelia Farynowska