Czas im SŁUŻY. Aktorzy i aktorki, którzy są CIEKAWSI z WIEKIEM
Tommy Lee Jones
Aktor tak charakterystyczny, że w języku polskim – za sprawą Kilera Juliusza Machulskiego – funkcjonuje powiedzenie: „Masz być jak Tommy Lee Jones w Ściganym!”. Ścigany to rzecz jasna brawurowy film sensacyjny z 1993 roku, w którym aktor zagrał jedną z swoich najlepszych, a na pewno najsłynniejszych ról. To przykład aktora, który długo czekał na sukces i sławę, a kiedy te już przyszły, zaskoczył wszystkich jeszcze ciekawszym wyborem ról, ambitnymi projektami reżyserskimi i tym, że pozostał skrytym, małomównym, wręcz mrukliwym człowiekiem z wiecznie „skwaszoną” miną. Co ciekawe, swoje najlepsze filmowe kwestie Jones napisał sam – na przykład słynne: „Nie obchodzi mnie to”, wypowiadane do Harrisona Forda we wspomnianym dwukrotnie Ściganym. Ta kwestia zdaje się idealnie do niego pasować. Jones nigdy nie uczęszczał do szkoły aktorskiej. Uwagę zwrócił występem w Kulistym piorunie Johna Flynna (ciekawostka: to jeden z sześciu tysięcy ulubionych filmów Quentina Tarantino), kilka lat później, w 1983 roku, otrzymał nagrodę Emmy za występ w telewizyjnej Pieśni kata, w 1992 roku zabłysnął na drugim planie JFK Olivera Stone’a, trzy lata później odbierał Oscara za Ściganego. Potem okazało się, że Jones ma też niezwykłe wyczucie komediowe, co udowodnił w Facetach w czerni, talent reżyserski – co widać w Trzech pogrzebach Melquiadesa Estrady, a także nosa do genialnych scenariuszy – dzięki czemu wystąpił w klasycznym już To nie jest kraj dla starych ludzi. W tym roku zobaczymy go w Ad Astra – niezwykle ciekawym projekcie science fiction Jamesa Graya.
Frances McDormand
To, że McDormand robi się ciekawsza z wiekiem, nie znaczy, że zaczynała nieciekawie. Jej debiutem był występ w filmie męża i jego brata – chodzi oczywiście o braci Coen i ich Śmiertelnie proste. Potem z każdym rokiem, McDormand angażowała się w coraz ciekawsze projekty, udowadniając przy tym, że nie boi się żadnej roli. Jej niekoniecznie typowa uroda sprawiła, że wcielała się w postacie życiowe, prawdziwe, naturalne. Jej najbardziej błyskotliwym występem prawdopodobnie pozostaje Fargo – czarna komedia Coenów, w której McDormand zagrała policjantkę w zaawansowanej ciąży prowadzącą śledztwo w sprawie wyjątkowo paskudnych, niecodziennych morderstw. Jej „typowość” w zestawieniu z absurdalnością scenariusza zaowocowały jednym z aktorskich występów dekady. McDormand często grywa u męża i szwagra, ale podejmuje też inne ciekawe role. Nie miała problemu z zagraniem w blockbusterze Transformers 3, nie przestraszył jej ekscentryczny styl Wszystkich odlotów Cheyenne’a. Sprawdziła się – i to genialnie – nawet w romansie z George’em Clooneyem w Tajne przez poufne. Jednak największej rzeczy dokonała całkiem niedawno. W wieku 59 lat zagrała matkę zamordowanej nastolatki w dramacie Trzy billboardy za Ebbing, Missouri. Wbrew wszelkim stereotypom wcieliła się w silną, twardą, aktywną bohaterkę walczącą na dwóch frontach – ze swoją traumą oraz z niefrasobliwością i nieudolnością lokalnej policji, niezdolnej do wykrycia sprawcy zbrodni. Z miejsca stała się symbolem silnej, niezależnej kobiety i sprawia wrażenie, że taką jest w rzeczywistości. Jestem pewien, że McDormand jeszcze nas zaskoczy.