Czas im SŁUŻY. Aktorzy i aktorki, którzy są CIEKAWSI z WIEKIEM
Żyjemy w czasach kultu młodości, atrakcyjności i obsesji na punkcie zatrzymania efektów upływu czasu. W przypadku aktorów, zwłaszcza tych hollywoodzkich, osiągnięcie pewnego wieku bywa równoznaczne z zawodową śmiercią lub w najlepszym wypadku zejściem do niszy zamieszkałej przez rubasznych dziadków, podstarzałych redaktorów naczelnych i matek głównych bohaterów. Zwłaszcza cierpią na tym kobiety, bo ich urodzie i wyglądowi zwykło przypisywać się większe znaczenie, w dodatku starość kobiety nie jest tak atrakcyjna jak starość mężczyzny. Już Margo Channing, bohaterka komediodramatu Wszystko o Ewie z 1950, zawodowa aktorka, wiedziała, że „czterdziestka” jest dla niej gwoździem do trumny. A jednak zdarza się, że górę biorą doświadczenie, lata pracy i pewność siebie, która przychodzi z wiekiem – w dodatku zdarza się coraz częściej. W końcu, jak mówią: wiek to tylko liczba.
George Clooney
Przykład drugoligowego przystojniaka, który ciężką pracą i intuicją oraz charyzmą utorował sobie drogę na sam szczyt. Karierę zaczął jeszcze pod koniec lat siedemdziesiątych, przez całą kolejną dekadę grywając ogony i epizody. Na liście jego występów znajdziemy takie tytuły jak Powrót zabójczych pomidorów, Masakra w centrum handlowym czy E/R. Co ciekawe, ten ostatni tytuł pojawia się w filmografii Clooneya dwukrotnie. W 1985 roku aktor wystąpił w kilku odcinkach komediowego serialu, który zdjęto z anteny po dwóch sezonach, a w 1994 roku w zatytułowanym podobnie ER, czyli Ostrym dyżurze, który okazał się być hitem również w polskiej telewizji. Potem potoczyło się jak w amerykańskim śnie: rola w kultowym horrorze Od zmierzchu do świtu, występy w rozrywkowych, ale świetnie ocenianych komediach kryminalnych Stevena Soderbergha (Co z oczu, to z serca oraz seria Ocean’s), doskonały debiut reżyserski w 2002 roku, trzy nominacje do Oscara w 2006 roku (zmienione w jedną statuetkę – za rolę drugoplanową w dramacie politycznym Syriana). Kolejne tytuły tylko potwierdzały talent i klasę Clooneya-aktora i Clooneya-producenta. Dziś jest jednym z najbardziej wpływowych graczy Hollywoodu, dla wielu widzów – symbolem seksu i mody, a także szczęśliwym (chyba…) mężem światowej sławy adwokatki, Amal Clooney.
Judi Dench
Chociaż ta wybitna aktorka jest czynna zawodowo od końca lat 50. XX wieku, to wątpię, żeby ktoś kojarzył ją z jakiejkolwiek filmowej roli sprzed roku 1997, kiedy to zagrała Wiktorię Hanowerską w dramacie Jej Wysokość Pani Brown. Nie znaczy to jednak, że Dench „zaczęła się” dopiero wtedy. W latach osiemdziesiątych zdobyła kilka prestiżowych nagród za swoje występy teatralne. Jedno z najważniejszych wyróżnień teatralnych: nagrodę Laurence’a Oliviera, otrzymała siedmiokrotnie, a w 1996 roku stała się jedyną osobą, która w tym samym roku otrzymała ją zarówno za rolę dramatyczną, jak i komediową. W 1998 roku wystąpiła w Zakochanym Szekspirze – znakomicie przyjętej komedii kostiumowej. Ponownie wcieliła się w historyczną monarchinię – tym razem królową Elżbietę. Za cztery sceny i łącznie sześć minut na ekranie otrzymała Oscara i tuzin innych wyróżnień. W tym czasie była już znana szerszej kinowej publiczności jako M, przełożona Jamesa Bonda, i wydaje się, że jej interpretacja tej postaci jest najlepszą w historii serii. XXI wiek to pasmo sukcesów aktorki, która, wydawać by się mogło, bez wysiłku i trudu stała się jedną z najbardziej rozpoznawalnych i szanowanych aktorek współczesnych. Nawet postępująca choroba oczu i problemy z widzeniem nie były w stanie zatrzymać jej przed nowymi wyzwaniami. Dench ma 84 lata i wygląda na to, że nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa – wkrótce zobaczymy ją jako… kota w adaptacji słynnego broadwayowskiego musicalu!