search
REKLAMA
Artykuł

Ćwiek zabity obcasem lateksowego kozaka, czyli co zrobić z SHOWGIRLS?

Verhoeven czasem twierdzi, że “Showgirls” to czysty camp i że został niezrozumiany, a czasem przyznaje, że film mu nie wyszedł, bo nie mógł go zrobić do końca tak, jak chciał.

Katarzyna Kebernik

12 lipca 2022

REKLAMA

Verhoeven bawi się popkulturą, ale czy przekazuje jakąś głębszą krytykę amerykańskiego społeczeństwa? A owszem. Przede wszystkim dostrzegam w Showgirls drwinę ze spojrzenia Ameryki na erotykę i seks; z tego spojrzenia, które wulgaryzuje i komercjalizuje seksualność, używa jej jako reklamowego chwytu i manipulatorskiej sztuczki, próbuje wtłaczać w ciasne ramy i pokazywać jedynie od estetycznej, powszechnie akceptowanej strony; przy tym wszystkim udaje pruderyjną i chętnie cenzuruje tych niepasujących, a przez to pozostaje spojrzeniem zaściankowym, wiernym purytańskim korzeniom, z których wyrosło USA. Verhoeven w ten użytkowy, bezpieczny seks z amerykańskich filmów wjeżdża na pełnej ze swoim naturalizmem, fizjologicznymi fiksacjami oraz spojrzeniem na erotykę jako coś z zasady nienormatywnego i niepodlegającego standaryzacji. Dlatego jego sceny seksu i striptizu są taką antytezą powszechnego rozumienia seksapilu. Dlatego Nomi na koniec gorącego lap dance’u każe mężczyźnie włożyć rękę w jej majtki i sprawdzić, czy ma okres. Dlatego królową klubu Cheetah jest rubaszna Henrietta „Królowa Cycków”, otyła i wielbiąca swoje ciało bez skrępowania, radośnie i otwarcie celebrująca każdy element ludzkiej seksualności. Dlatego wreszcie skonsternowana widownia w większości oceniła Showgirls jako film w złym guście.

showgirls paul verhoeven katarzyna kebernik recenzja film org pl

Verhoeven ciśnie też ostro po ideałach zachodniego, skrajnie skomercjalizowanego społeczeństwa. Cel Nomi? Kupić sobie sukienkę Vercase (jedyna słuszna wymowa: wersejz). Scena przed sklepem marki doprowadza kicz do stanu wrzenia. Tempo filmu zwalnia, rozlewa się generyczna, poruszająca muzyka, a oczy Nomi lśnią, kiedy opowiada przyjaciółce o zobaczonej przed chwilą sukience w taki sposób, jakby mówiła o najważniejszym mężczyźnie albo o najwyższym spełnieniu życiowym. Autorytety zachodniego społeczeństwa? Sztucznie wypromowani celebryci, gwiazdy i gwiazdki. Utrzymany w klimacie kosmicznej Barbarelli show w Stardust pokazuje wynoszenie jednostek do statusu bóstw. Film kończy się najazdem na bilboard z wizerunkiem głównej bohaterki i napisem „Nomi Malone jest boginią” – ironiczna puenta do dwugodzinnego seansu pokazującego, jak nieboskimi drogami Nomi dotarła do tego miejsca.

Można tworzyć teorie spiskowe, jakoby Paul Verhoeven chciał za sprawą Showgirls opowiedzieć nam jakąś mroczną prawdę o Hollywood. Groteskowo brutalna, pornograficznie nierealistyczna scena gwałtu, dziejąca się w momencie branżowej imprezy i za sprawą gwiazdora światowego formatu, to dosłowne pokazanie brudów skrytych za kulisami show-biznesu. Podwójną naturę Hollywood uosabia Zack Carey, czyli producent, o którego rywalizują Nomi i Cristal, sypiając z nim w celu zapewnienia sobie sukcesu. Z perspektywy widza Zack jest jednak po prostu obleśny w swoich źle dobranych ciuchach, dziwacznej kamizelce, tłustej grzywce opadającej na czoło i z wiecznym, głupkowatym uśmiechem na twarzy: bez charyzmy, inteligencji, osobowości. Ten facet to swoiste hollywoodzkie „oczekiwania kontra rzeczywistość”. Nie bez znaczenia jest, że gra go Kyle MacLachlan, czyli aktor wnoszący do każdej roli bagaż semantyczny: to w pierwszej kolejności człowiek Lyncha. W porównaniu ze swoim wymuskanym wizerunkiem z Twin Peaks w Showgirls wygląda co najwyżej jak gwiazda wczesnego disco polo, ale tak samo jak agent Cooper funkcjonuje na styku dwóch rzeczywistości: tej pozornej, uroczej i zachwycającej oraz tej prawdziwej, ukrytej i mrocznej. I tak samo jak w Blue Velvet zagląda pod piękną, schludną atrapę amerykańskiego społeczeństwa, by wystawić na światło dzienne kryjące się pod nią zgniliznę i smrodek.

Jak już jesteśmy przy Davidzie Lynchu, to mam jedną, małą, związaną z nim teorię spiskową na temat Showgirls: wierzę mianowicie, że reżyser inspirował się tym filmem przy kręceniu Mulholland Drive (oraz szeregiem innych, jak wiemy). Umówmy się: i tak odpłynęliśmy już daleko od intencji autorskiej i jest nam na tych niebezpiecznych wodach całkiem fajnie, zanurzmy się zatem głębiej w odmętach nadinterpretacji. Po raz pierwszy ta myśl wpadła mi do głowy, kiedy w jednej ze scen Cristal powiedziała, że pochodzi z miejscowości Del Rio w Teksasie. Kto śpiewa w Mulholland Drive? Rebekah Del Rio. Potem skojarzenia poszły jak z górki. Oba filmy opowiadają o młodej blondynce, która usiłuje zrobić karierę w branży rozrywkowej. W obu spotyka ona dojrzałą brunetkę, która osiągnęła już to, do czego aspiruje główna bohaterka. W obu rywalizują one o względy jednego, bardzo wpływowego w branży mężczyzny. Między obiema kobietami wywiązuje się specyficzna relacja: trochę zazdrość, trochę podziw, a trochę erotyczna fascynacja (w obu filmach mamy też niemal identyczne zbliżenie na ich pocałunek).

Słynny kadr z Mullholand Drive Davida Lyncha

Dalej: oba filmy pogrywają z motywem sobowtóra, rozdwojenia jaźni – blondynka i brunetka mogą być tą samą osoba, ta pierwsza to wersja młodsza, ta druga starsza, pozbawiona złudzeń co do natury show-biznesu. Oba pokazują ohydę tegoż show-biznesu, a główna bohaterka robi karierę przez łóżko. Wreszcie: oba filmy osiągają – co prawda różnymi środkami – efekt hiperrealnej nierealistyczności. Lynch z pewnością dostrzegł(by), że Showgirls to perfekcyjny filmowy symulakr, filmowa dolina niesamowitości, twór jedynie udający rzeczywistość, ale przez jakieś wewnętrzne pęknięcie, przeszywającą każdą scenę sztuczność, będący totalnie nierzeczywistym i wywołujący u odbiorcy konfundujące poczucie przebywania w czyimś śnie.

Zaprawdę powiadam wam: Showgirls to symulakr, to symulacja filmu, film o filmie w ramach filmu. Verhoeven nazywa w nim amerykańską popkulturę symulacją sztuki taką samą, jaką jest ukazana w jego filmie infrastruktura Vegas, która stanowi symulację Koloseum, imitację piramid i tanią kopię wszystkiego wzniosłego, co stworzyła ludzkość. Holenderski reżyser w swoim obwołaniu amerykańskiego kina rozrywkowego mianem parku rozrywki nie jest jednak równie dziaderski, co Martin Scorsese, ponieważ w odróżnieniu od twórcy Taksówkarza on te wyszydzane, szmirowate produkcje lubi i umie się nimi bawić, tworząc w trakcie tego procesu najbardziej chryjowatą chryję z możliwych.

W swojej książce It Doesn’t Suck Adam Nayman określa Showgirls mianem „masterpiece of shit”. Stwierdza też, że nie da się rozstrzygnąć sporu o to, czy film jest niezrozumianym arcydziełem, czy najgorszym obrazem w historii. Showgirls jest obiema tymi rzeczami równocześnie i na tym polega jego wyjątkowość. Ze wszystkich prób uchwycenia esencji tego filmu właśnie tę lubię najbardziej.

Poza tym dla mnie, i jest to kolejna z rozlicznych zapładniających moją wyobraźnię teorii spiskowych, Showgirls stanowi punkt na potwierdzenie hipotezy wieloświata. „It came from outer space”, jak Rocky Horror Picture Show albo Różowe flamingi, pochodzi z alternatywnej linii czasowej albo jakiejś chorej, przerwanej nitki rzeczywistości, która nigdy się nie rozwinęła, a w której ludzie rzucają się na siebie i wrzeszczą, i grożą sobie nożami, i smakują nawzajem swoją miesięczną krew, i wszystkim to wydaje się normalne, i tak się robi tam kino. Ten przebłysk świadomości z obcej czasoprzestrzeni odcisnął jednak realne piętno wstydu na prawdziwym życiorysie. Nie tym reżysera, który wrócił do łask dzięki późniejszym filmom. Nie tym producenta, który odbił sobie straty finansowe kolejnymi projektami. Mówię tu o życiorysie Elizabeth Berkley, która jako aktorka pokazała wszystko i wszystko jako aktorka straciła. Przed występem w Showgirls była obiecującą, nastoletnią gwiazdką lubianych seriali telewizyjnych – po występie w Showgirls porzucił ją agent, nikt nie chciał z nią współpracować, a jej nazwisko stało się synonimem obciachu.

showgirls paul verhoeven

Wszystkie najważniejsze poświęcone Showgirls dzieła, nazwijmy je – redempcyjne, powstały stosunkowo niedawno. Tomik wierszy Jeffereya Conwaya Showgirls: The Movie in Sestinas to 2014 rok, wspomniana już książka Adama Naymana również, a dokument You Don’t Nomi nakręcono w 2019 roku. Nie jest bynajmniej przypadkowe, że Showgirls przeżywa renesans zainteresowania na fali odbrązawiania mitu Hollywood i ogólnego kryzysu elitarnego statusu amerykańskiego kina. To, co w chwili premiery filmu było tylko nieudokumentowanym podejrzeniem – że Hollywood to miejsce systemowej seksualnej przemocy – dzisiaj, po #metoo, jest powszechnie znanym faktem. Widzowie nie kupują już mitu Fabryki Snów. Oglądalność gali Oscarowej spada z roku na rok, a globalny monopol na rozrywkę dawno temu został Amerykanom odebrany: choćby za sprawą azjatyckich produkcji, takich jak Squid Game, dużo oryginalniejszych i trafniej oddających społeczne niepokoje od mdlących erzaców wydalanych przez Hollywood. Na fali tych resentymentów Showgirls wyłoniło się z odmętów zapomnienia.

Bo jest Showgirls satyrą przede wszystkim na mechanizmy wprawiające koła Fabryki Snów w ruch. Jest kpiną z tego, że zamiast gardzić producentami i reżyserami, którzy gardzą swoimi aktorami i aktorkami (jak szycha ze Stardust, obrażający wygląd tancerek i wołający w ich kierunku: „Z nerwem! Śmiało! Sprzedawajcie swoje ciało!”), darzymy ich podziwem, trudny charakter tłumaczymy geniuszem, a im więcej ekscesów ma dany artysta, tym większą darzymy go fascynacją, jak w jakiejś wstrętnej wersji syndromu sztokholmskiego (i jak Nomi, która jest w stanie wiele znieść ze strony mobbingującego reżysera i dopasować się do najgorszych wymogów biznesu, „bo tak tu przecież trzeba”).

Jest w Showgirls jedna taka genialna scena, na której mam dreszcze. Podczas przesłuchań do roli w spektaklu wyjątkowo nieprzyjemny reżyser marudzi na miękkie sutki Nomi i każe jej przyłożyć do nich lód, by sterczały. Upokorzona dziewczyna patrzy na niego z wyrzutem, a po chwili przenosi ten rozżalony, pełen pretensji wzrok prosto na widza, łamiąc czwartą ścianę. Jej intensywne spojrzenie wpija się w nas przez chwilę, po czym następuje cięcie montażowe i widzimy, że tak naprawdę jest skierowane ku przyglądającej się jej Cristal. Reżyser stawia znak równości między widzem i Cristal – siedzącą na widowni i równie jak widz żądną kolejnych efektów, przekraczania granic w imię spektaklu, bez troski o cudze cierpienie. Nomi z właściwą sobie nadekspresją wyrzuca kubeł z lodem i wybiega z pomieszczenia, krzycząc w eter: „Nienawidzę cię!”. Do kogo kieruje te słowa? Do bucowatego reżysera castingu? Do Cristal, która bawi się jej kosztem? Do nas, widzów, dla których upadek dziewczyny stanowi ciekawe widowisko? Do całej branży rozrywkowej, która żywi się poświęceniem i upokorzeniem swoich wykonawców? Do Paula Verhoevena, który zmusza ją do odgrywania kolejnych kuriozalnych scen?

Trudno jest przyznać, że nasz ulubiony reżyser potrafi być kutasem. Ale niestety, muszę: Paul Verhoen bywał i pewnie wciąż bywa kutasem. Był nim, przekonując Sharon Stone, że nikt nie zobaczy jej nagości w scenie zakładania nogi na nogę, i był nim też, gdy świadomie uczynił z nieświadomej Berkley karykaturę. Ostentacyjnie kiczowata historia młodej striptizerki to autotematyczna satyra na branżę rozrywkową i na to, jak uprzedmiatawia się i upadla próbujących odnieść w niej sukces ludzi. Przekraczający tkankę opowieści, ponury i przykry autotematyzm filmu tkwi niestety również w tym, że pokazując patologię Hollywood, sam wykorzystał i skrzywdził swoją główną gwiazdę, pożerając i wypluwając całą jej karierę. Tym krwawym wnioskiem kończę moje rozważania o Showgirls i tym krwawym filmem kończę moje truchła wiary w pomniki, jakie mi jeszcze pozostały.

Katarzyna Kebernik

Katarzyna Kebernik

Publikuje w "KINIE", Filmwebie, serwisie Film w Szkole i (oczywiście) na film.org.pl. Edukatorka filmowa w Zespole Edukacji Ferment Kolektiv. Lauretka II nagrody w Konkursie im. Krzysztofa Mętraka dla młodych krytyków filmowych oraz zwyciężczyni konkursu Krytyk Pisze Festiwalu Kamera Akcja.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA
https://www.perkemi.org/ Slot Gacor Slot Gacor Slot Gacor Slot Gacor Slot Gacor Slot Gacor Slot Gacor 2024 Situs Slot Resmi https://htp.ac.id/