search
REKLAMA
Anime

ANIME o SAMURAJACH i NINJA, które MUSISZ zobaczyć

Michał Włodarczyk

4 czerwca 2019

REKLAMA

Ninja Scroll (1993, reż. Yoshiaki Kawajiri)

Druga “kinówka” na liście. Śledzimy poczynania samotnego wojownika Jubeia, który zupełnie przypadkiem wplątuje się w olbrzymie kłopoty,  odszukuje starego wroga i spotyka kobietę swojego życia…

Krwawa legenda anime. Mimo osiemnastu lat na karku film wciąż zachwyca. Niezła fabuła, kapitalne projekty postaci (wizualne), mnóstwo intensywnych, szybkich pojedynków. Wszystko to okraszone tą charakterystyczną kreską z pierwszej połowy lat 90.. Klasyk, który nawet dziś robi duże wrażenie.

Basilisk (2005, reż. Fumitomo Kizaki)

My, klan Kouga Manjidani… Oraz wy, klan Iga Tsubagakure. Obie strony, posiadające przerażające sekretne umiejętności ninja, gardziły sobą pod pretekstem wieloletniej nienawiści. Cóż za głupota…“. Słowa jednego z bohaterów tego 24-odcinkowego serialu ze studia Gonzo w idealny sposób zarysowują fabułę i tematykę Basilisk. Nienawiść dwóch klanów, wojna między nimi i wielka miłość w tle.

Fenomenalna pozycja. Wcale niegłupie i brutalne studium nienawiści oraz uprzedzeń wyrosłych na rodowej tradycji, ukazanie konfliktu z dwóch perspektyw, tragiczna miłość, plejada zapadających w pamięć postaci, mnóstwo szalonych pojedynków (styl zbliżony do Ninja Scroll), charyzmatyczny antagonista i oprawa z najwyższej półki (polecam soundtrack). Klasyczny must-see nie tylko dla fanów tematu, ale i anime w ogóle.

Shiguruiu (2007, reż. Hirotsugu Hamazaki)

Fascynująca historia dwóch samurajów z jednej szkoły (dojo), którzy z czasem będą zmuszeni stanąć naprzeciw siebie. A co najciekawsze, nie jest to opowieść o ich relacjach, ale o każdym z nich z osobna. Opowieść pełna przemocy i seksu…

Anime, które już stało się legendą. Zarzuca się mu przerost formy nad treścią. Ja się z takim poglądem nie zgadzam. Historia jest wspaniała i ekstremalnie brutalna (zjadanie kobiecych sutków included!), bohaterowie bardzo oryginalni (Kogan!), a grafika i animacja mogą przyprawić o opad szczęki. Zwracam raz jeszcze uwagę na naturalistyczną przemoc w realistycznej konwencji, w jakiej zrobione jest to anime. Czysty geniusz i perła japońskiej animacji.

Tak z grubsza wygląda zarys czołowych animacji traktujących o japońskich wojownikach/skrytobójcach. Oczywiście istnieje wiele innych pozycji, których tutaj nie uwzględniłem, a którym według wielu z Was miejsce w czołówce (lub na dnie) wydaje się oczywiste. Ale jak zaznaczyłem wcześniej, chciałem przedstawić nieco szerzej produkcje, które mimo podobnej tematyki, bardzo różnią się od siebie w kwestii konwencji czy oprawy. W tym miejscu pragnąłbym także przestrzec przed paroma zakalcami. Afro Samurai posiada wprawdzie ładną oprawę, niestety twórcy całkowicie pokpili kwestię scenariusza. Nieco lepiej prezentuje się kontynuacja tego pięcioodcinkowego mini-serialu pt. Afro Samurai: Resurrection, ale także tutaj nie należy spodziewać się merytorycznych wodotrysków. Z kolei pełnometrażowy Wrath of the Ninja (1989) przypomina pod każdym względem Ninja Scroll, tyle że klasy C. Skoro już o Ninja Scroll mowa, to z czasem dokręcono trzynastoodcinkową kontynuację przygód Jubeia o podtytule Dragon Stone Chapter – jeśli miałbym napisać oddzielną recenzję tego “dzieła”, z miejsca spuściłbym to anime do szamba.

Mam nadzieję, że niniejszym tekstem choć trochę udało mi się zachęcić, a także ostrzec osoby, które chciałyby obejrzeć anime o mistrzach katany i innych śmiercionośnych zabawek rodem z feudalnej Japonii. Pozycje, które wymieniłem w powyższym zestawieniu różnią się od siebie na tyle, że myślę, iż każdy, nie tylko fan japońskiej animacji czy tematu, znajdzie coś dla siebie. Mimo tematyki, są to w lwiej części produkcje niebanalne, posiadające drugie, a nawet i trzecie dno. Więcej słowem zdziałać już nie mogę – zapraszam do oglądania.

Tekst z archiwum film.org.pl (29.06.2011).

REKLAMA