search
REKLAMA
Zestawienie

Aktorskie MUZY słynnych REŻYSERÓW

Karolina Michalska

22 listopada 2020

REKLAMA

Giulietta Masina i Federico Fellini

A skoro pojawił się Bergman, warto wspomnieć kolejne wielkie nazwisko: Fellini – on również miał swoją muzę. Wszystko rozpoczęło się w roku 1943, kiedy to młody, 23-letni Fellini usłyszał w radiu głos młodszej o rok Giullietty Masiny. Kobieta wtedy jeszcze studiowała literaturę i nie myślała o zostaniu aktorką. Już po pierwszych spotkaniach okazała się, że oboje są wobec siebie bardzo czuli i opiekuńczy. Szybko, bo rok później, wzięli ślub. Wtedy to doszło w ich prywatnym życiu do tragedii. Masina w wyniku upadku ze schodów poroniła. Kolejne dziecko natomiast zmarło niedługo po porodzie z powodu zapalenia mózgu. Te traumatyczne wydarzenia, co łatwo zrozumieć, zmieniły kobietę, przelała ona wtedy jeszcze więcej miłości na swojego męża. Aby zapomnieć, zaczęli też pracować bardziej intensywnie nad wspólnymi filmami. Fellini tworzył swe dzieła z myślą o żonie. Była jego muzą i inspiracją. I tak w 1954 roku zaczęli pracować nad wybitnym filmem La strada, w którym Masina zagrała główną rolę kobiecą. I choć być może do tej pory wydawali się związkiem idealnym, reżyser na planie nie traktował jej zbyt dobrze. Fellini cierpiał wtedy też na silną depresję. Mimo wszystko film okazał się sukcesem. La strada zdobyła Srebrne Lwy w Wenecji oraz Oscara dla najlepszego filmu nieanglojęzycznego. Doceniona została też sama Masina, która od tej pory nazywana była Chaplinem w spódnicy. Kilka lat później doceniono również kolejny ich wspólny film, Noce Cabirii, który przyniósł Felliniemu kolejnego już Oscara. Masina natomiast została nagrodzona Złotą Palmą w Cannes. I choć została doceniona, tak naprawdę zawsze jednak pozostawała w cieniu swojego męża, wybitnego reżysera. Ona po tym wszystkim podjęła decyzję o wycofaniu się z życia zawodowego (zagrała u Felliniego jeszcze dwukrotnie w filmach Giulietta od duchów oraz Ginger i Fred).

Ale związek tych dwojga nie był tak wspaniały, jak mogłoby się wydawać, a Fellini daleki był od ideału. Miał dość nietypowe myślenie na temat małżeństwa. „Współczesny mężczyzna potrzebuje bogatszych związków. Pozamałżeńskich i przedmałżeńskich – twierdził. – Małżeństwo jest tyranią, pogwałceniem i uśmierceniem jego naturalnych instynktów. Kobieta, z drugiej strony, ma skłonność do tworzenia swojego świata wokół jednego mężczyzny”. I w przypadku Masiny niestety miał rację. Kiedy on cieszył się towarzystwem kolejnych kochanek, ona wiernie trwała u jego boku, usprawiedliwiając go tym, że przecież i tak ostatecznie wraca do niej. Rzecz jasna, była o niego zazdrosna, do czego sama się przyznawała, nie zmienia to jednak faktu że kochała go na tyle mocno, iż wybaczała mu wszystkie zdrady. Przetrwali w tym niezdrowym związku 50 lat i być może mimo wszystko była między nimi jakaś miłość.

Helena Bonham-Carter i Tim Burton

Kolejna para, której nie mogło zabraknąć na tej liście – ekstrawagancka i charakterystyczna, urodzona w 1966 roku, brytyjska aktorka Helena Bonham-Carter i jej były już mąż, reżyser Tim Burton.

Tim Burton i Helena Bonham-Carter poznali się w 2000 roku na planie filmu Planeta małp. Para doczekała się dwójki dzieci. Pierwsze z nich to syn urodzony w 2003 roku, drugie natomiast to córka urodzona w roku 2007. Jeśli zaś chodzi o karierę filmową, to chociaż wcześniej Bohnam-Carter znana była głównie z ról w filmach kostiumowych, to wspólnie z Timem Burtonem nakręcili kilka filmów, w tym między innymi Charliego i fabrykę czekolady, Sweeney Todda: Demonicznego golibrodę z Fleet Street czy też Alicję w Krainie Czarów. Reżyser znany jest ze swojego mrocznego, gotyckiego, a zarazem baśniowego, oryginalnego stylu, a utalentowana aktorka wypadła w tych filmach znakomicie. Ze względu na charakterystyczny wygląd (gotyckie stroje, nietypowe fryzury, dające wrażenie, że oboje jak ognia unikają grzebienia) sprawiły, że zostali okrzyknięci „parą dziwaków”. Aktorka znana ze swojego dystansu do świata i poczucia humoru niezbyt jednak przejęła się tym określeniem czy też legendami, jakie narosły wokół ich związku chociażby z tego powodu, że nie mieszkali razem.

I chociaż ich związek przez lata należał do udanych nie tylko w życiu prywatnym, ale także w sferze zawodowej, to niestety najwidoczniej nie wszystko było tak idealne, jak mogło się wydawać i para w 2014 roku podjęła decyzję o rozstaniu. Zdecydowali o tym jednak wspólnie, a mająca takt aktorka nie robiła dramatów w brukowcach i związek z Burtonem wspomina całkiem dobrze, doceniając przy tym owocną współpracę, która przyniosła zarówno jej, jak i jemu duże doświadczenie.

„Mogłabym napisać pracę magisterską o tym, co się stało. Kiedy związek się rozpada, sytuacja ta całkowicie cię absorbuje, ale myślę, że poradziliśmy sobie z tym i zawsze będziemy mieć coś cennego. Nasz związek zawsze był w pewien sposób wyjątkowy i myślę, że na zawsze taki pozostanie. Znaleźliśmy siebie. Cechą udanego związku nie powinno być to, czy jesteście razem na zawsze. Czasami nie jest to parze pisane. Po prostu musisz pogodzić się z faktem, że to już koniec” – powiedziała w wywiadzie dla magazynu „Red”.

Carmen Maura i Pedro Almodóvar

Relacja mistrz–muza łączyła też niewątpliwie wybitnego reżysera Pedra Almodóvara i uznaną za ikonę gejów, dzięki roli transseksualisty w filmie Prawo pożądania, Carmen Maurę. Maura początkowo widziała siebie tylko jako aktorkę teatralną, ale to właśnie współpraca między innymi z Almodóvarem sprawiła, że stała się słynną aktorką filmową. Poznali się na deskach teatru podczas wystawiania spektaklu Sartre’a Las manos sucias. Szybko zostali przyjaciółmi. Od 1978 roku nakręcili razem osiem filmów, między innymi Rżnij mnie, rżnij mnie, rżnij, Tim!, Uroczą rozwiązłość, Matadora, Prawo pożądania i Kobiety na skraju załamania nerwowego.

Jak wspomina w jednym z wywiadów Maura: „Pedro powiedział szczerze: »Ona mnie odkryła«. […] Miał trochę racji! Dzisiaj nikt o tym nie pamięta, ale kiedy się spotkaliśmy, ja byłam już aktorką Teatru Narodowego i miałam sporo doświadczeń serialowo-filmowych, a on dopiero zaczynał”. Jednak prawda jest taka, że Maura znana była głównie z desek teatru. Jako aktorka filmowa odniosła sukces w latach 80., bo wtedy filmy Almodóvara zostały docenione nie tylko w Hiszpanii, ale i na świecie.

Aktorka wspomina również, że oboje czuli się odrzuceni i to ich ze sobą łączyło: „Poza tym oboje wtedy czuliśmy się w jakiś sposób odrzuceni. Ja przeżyłam swój wielki dramat rodzinny, on był gejem, który zaludniał ekran outsiderami, dziwakami, prostytutkami. I oni wszyscy mieli w sobie Pedra, ale też cząstkę mnie. Silnej kobiety, która może znaleźć się na zakręcie, ale przecież ma w sobie siłę, by pozostać sobą”. Ich drogi rozeszły się po dziesięciu latach po nakręceniu filmu Kobiety na skraju załamania nerwowego. Podczas tamtejszej współpracy zaczęło dochodzić między tych dwojgiem do licznych kłótni, nie mogli dojść do porozumienia, co spowodowało totalny rozłam między nimi. Po latach aktorka mówi na ten temat tylko tyle, że zaczęło być między nimi zbyt wiele różnic. Nie były one z drugiej strony na tyle silne, by rozstać się na dobre, po 20latach przerwy bowiem, w 2006 roku, reżyser obsadził aktorkę w filmie Volver i chociaż współpraca przebiegała poprawnie, jak mówi Maura, nie zostało nic z dawnej przyjaźni.

Almodóvar mówi o Maurze, że była jedną z niewielu kobiet, które darzyły go zaufaniem.

W 1989 ich konflikt zostaje potwierdzony na kilka dni przed ceremonią rozdania Oscarów. Tego samego roku w marcu jadą do Los Angeles z okazji nominacji za najlepszy film zagraniczny, na uroczystość wchodzą osobno, aktorka odmawia też wzięcia udziału w przyjęciu organizowanym przez reżysera. Do kolejnego spotkana dochodzi w 1990 roku, kiedy Maura jest gospodarzem gali Goya, na której Almodóvar ma wręczyć jedną z nagród. Doszło tam do przełamania lodów. Kolejny raz spotykają się prawie 10 lat później na pogrzebie matki Almodóvara. Rok później dochodzi między nimi do kolejnego miłego gestu pojednania. Ma to miejsce na gali Goya, gdzie reżyser zdobywa nagrodę za film Wszystko o mojej matce. Kiedy szedł po nagrodę, zatrzymał się obok fotela, na którym siedziała Maura, i pocałował ją w pojednawczym geście, a ona, odwzajemniając to, szczerze mu pogratulowała. Kolejne już spotkanie ma miejsce w roku 2012. W wywiadzie dla „El Pais” Carmen zapala lont po raz kolejny: „Nie wydaje mi się, że będę współpracować z Almodóvarem kiedykolwiek więcej – jego sposób kręcenia jest bardzo napięty, nie lubię tego. Alex de la Iglesia jest młodszy i o wiele bardziej przyjazny”.

Jak widać, przez te wszystkie lata bywało między nimi różnie. Nigdy nie dowiemy się szczegółów kłótni, bo każde z nich zostawiło je dla siebie. Nie zmienia to jednak faktu, że Carmen Maura przez lata pozostawała dla Almodóvara muzą i inspiracją, ona zaś widziała w nim geniusza, a dzięki ich owocnej współpracy my jako widzowie możemy cieszyć się wieloma wspaniałymi filmami.

Avatar

Karolina Michalska

Absolwentka Filologii Polskiej ze specjalizacją Filmoznawstwo i Teatrologia. Kocha zwierzęta i podróże - ale przede wszystkim nietuzinkowe kino z wszelkich (nawet tych najbardziej abstrakcyjnych) stron świata. Święta Filmowa Trójca: Pasolini, Bałabanow, Kubrick.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA