6 filmowych i serialowych ZŁOCZYŃCÓW budzących SYMPATIĘ
Jednym z filmowych tropów jest złoczyńca, który posiada cechy, dzięki którym staje się dużo bardziej lubiany przez widownię, niż początkowo zakładano. Możliwe jest spotkanie się w tym przypadku z pojęciem antyzłoczyńcy, którego charakterystyka opiera się na kilku założeniach, takich jak: dba o swoją rodzinę, posiada zwierzę, przez co niejako jego winy zostają odkupione, bądź nie do końca zdaje sobie sprawę z tego, że jego uczynki określane są jako złe. To całkowite przeciwieństwo postaci, która od początku jest kreowaną na taką, której nie można lubić lub która jest kompletnym potworem, na tyle odrażającym i nikczemnym, że nie można o nim powiedzieć nic pozytywnego. Niniejsze zestawienie koncentruje się na przykładach złoczyńców, którzy z różnych powodów budzą w widzach sympatię.
Hannibal Lecter – Hannibal
W 1981 roku pisarz Thomas Harris opublikował Czerwonego smoka, czyli pierwszą powieść, w której pojawia się postać dr. Hannibala Lectera. Wraz z pojawieniem się kolejnych książek socjopatyczny morderca-kanibal wielbiący sztukę szybko stał się ikoną kryminału. Filmowa adaptacja najgłośniejszej powieści z cyklu – zatytułowana Milczenie owiec – została doceniona nie tylko przez krytyków, ale również Amerykańską Akademię Filmową, zdobywając pięć Oscarów w najważniejszych kategoriach.
Ja jednak nie skupię się na filmowym wcieleniu Lectera, ale jego serialowym, gdyż idealnie wpisuje się on w kontekst złoczyńcy budzącego sympatię. W książkach Harrisa mamy do czynienia z mordercą, kanibalem oraz estetą, który jest niezwykle inteligentny i wykształcony. To także koneser sztuki, muzyki, kuchni i osoba z wyrafinowanym poczuciem humoru, co idealnie widać właśnie w jego serialowym wcieleniu. Interesujące jest, iż posiada on kodeks moralny, który nakazuje mu jeść osoby, które są – kolokwialnie mówiąc – „niegrzeczne” (ang. eat the rude). W porównaniu z innymi fikcyjnymi inkarnacjami seryjnych morderców, takimi jak chociażby Norman Bates, Hannibal jest zabójcą, którego widzowi nie sposób nie polubić, a dzieje się tak poprzez zabieg estetyzacji.
Portret doktora Hannibala Lectera, który ukazuje twórca serialu Bryan Fuller, skupia się na tym, że jest jeszcze bardziej tajemniczy niż bohater przedstawiony w powieściach i filmach. To całkowite przeciwieństwo przerażającej i zarazem fascynującej postaci, którą do tej pory znaliśmy. Jest przede wszystkim artystą, który dokonuje inscenizacji ciał na miejscach zbrodni i w ten sam sposób wyraża swoje uczucia w stosunku do przyjaciela, jakim zostaje Will Graham. Ale to z jednej strony właśnie przyjaciel, a z drugiej wróg. Mamy tu do czynienia z zabiegiem określanym mianem „rozmrożenia Królowej Lodu”, gdzie osoba o zimnym sercu wykazuje oznaki jego „topnienia” i staje się milsza dla otoczenia. Przykładowo Hannibal zaczyna też lepiej się ubierać, by zaimponować swojemu przyjacielowi. Dodatkowo w serialu widzimy cechę, która szczególnie przemawia do widza, a mianowicie poczucie humoru, które czasami przybiera formę kpiny, a czasami wewnętrznych żartów, jak chociażby w scenie, gdy Hannibal tłumaczy zawiłości dania, które przygotował dla Willa, po czym stwierdza, że to po prostu zwykły rosół.
Loki – Avengers
Kiedy Loki po raz pierwszy pojawił się na dużym ekranie w 2012 roku, od razu skradł serca publiczności, która pokochała go bezgranicznie. Duża w tym zasługa brytyjskiego aktora, Toma Hiddlestona, który okazał się idealnym wyborem do zagrania roli Boga Psot. Widzowie nawet dekadę później nie mają dość jego przygód, mimo iż znają jego tragiczny koniec z Infinity War. Pytanie więc, w jaki sposób złoczyńca przeistoczył się w postać budzącą sympatię?
Po raz kolejny mamy do czynienia z zabiegiem estetyzacji. O Lokim można powiedzieć wiele, ale to przede wszystkim prawdziwy „słodziak”, nie tylko pod względem atrakcyjności, ale przede wszystkim bycia zagubionym chłopcem, szukającym swojego miejsca na świecie. Szczególnie kontrastuje to z postacią Thora, w którego wciela się Chris Hemsworth. Z jednej strony jego motywacje są mroczne (przejęcie władzy nad światem). Jednak w niektórych momentach widać jego delikatną naturę, m.in. w scenie przesłuchania w serialu Disney +, gdy dowiaduje się, że jego działania doprowadziły do śmierci matki. Ale Loki jest też niesamowicie zabawny, magiczny i podstępny, a do tego jego postać naznaczona jest od samego początku tragizmem, co sprawia, że nie sposób jej nie pokochać.
Można spotkać się z koncepcjami, zgodnie z którymi moc oszusta, którą posiada nasz złoczyńca, opiera się na dwóch aspektach – magii oraz sprycie, których nie można uznać za typowo męskie. Nie jest tajemnicą, że arkanów magii Lokiego nauczyła matka, dlatego też dość często w swoich poczynaniach kieruje się on emocjami, które społeczeństwo najczęściej przypisuje kobietom. Oczywiście emocjonalność nie jest atrybutem wyłącznie płci pięknej, ale niestety taka narracja jest dalej obecna w przestrzeni społecznej. Do pewnego momentu w MCU (ang. Marvel Cinematic Universe) ciężko było wskazać przykłady silnych kobiet, którym można byłoby również kibicować, dlatego wydaje mi się, iż aspekt ten został przerzucony właśnie na Lokiego, który niejako reprezentuje queerowość i kobiece zmagania.
Hans Gruber – Szklana pułapka
Hans Gruber to człowiek, z którym można by godzinami dyskutować na temat męskiej mody i industrializacji i w życiu nie wpadlibyśmy na pomysł, że to złoczyńca. Dlaczego więc postać występująca w najlepszym filmie świątecznym ever budzi w widzach tyle sympatii? Po pierwsze nie została ona przedstawiona jako typowy, stereotypowy „złol”, co powoduje powstanie dysonansu pomiędzy nim a załogą, której celem jest wykonywanie tzw. brudnej roboty. To właśnie oni prezentują się jak grupa klasycznych terrorystów z bronią, którzy na każdym kroku grożą śmiercią zakładnikom. Gruber to ich całkowite przeciwieństwo – ubrany w garnitur, nieuzbrojony przez większość czasu, stara się normalnie rozmawiać z zakładnikami po angielsku, czyli w innym języku niż jego załoga, który jest dla jej większości niezrozumiały.
W rzeczywistości Gruber ma wiele cech, które są charakterystyczne właśnie dla protagonistów: jest przystojny, inteligentny, fajny, a nawet trochę zabawny. Nie sposób go nie lubić. Do tego jawi się bardziej jako najemnik niż prawdziwy terrorysta z krwi i kości. Śledząc jego poczynania w filmie, można dojść do wniosku, że wcale nie jest tak zły, jak początkowo myśleliśmy. Przykładowo atak na policję wykazuje, że większość z funkcjonariuszy to zwykli biurokraci. Do tego policjanci, który zostają zabici, są tak naprawdę bezimienni, przez co ciężko nam przełożyć sympatię na tę instytucję. To samo dotyczy irytującej postaci, jaką jest Ellis, który całkowicie ignoruje ostrzeżenie, przez co kończy, jak kończy – sam to na siebie sprowadził. Najbardziej złą rzeczą, jaką Hans Gruber robi w filmie, jest zabicie Takagiego, ale nawet ten moment został przedstawiony bardziej jako niefortunna konieczność niż morderstwo z zimną krwią.