Kto jak nie Marek Hłasko wiedział w owych czasach więcej o alkoholizmie? Powiedzieć jednak, że Pętla jest tylko wiwisekcją uzależnienia, to z kolei odebrać Hasowi miano wizjonera, a przecież bez wątpienia nim jako reżyser był. Owszem, głównym motywem Pętli jest trwająca zaledwie kilka godzin walka głównego bohatera, Kuby Kowalskiego (w tej roli fenomenalny Gustaw Holoubek), z potrzebą napicia się. Tak naprawdę pod maską tej walki kryje się wszelako coś znacznie ważniejszego – próba docieczenia, co sprawa, że pić się zaczyna, a potem nie można przestać. Analiza psychologiczna i medyczna, co się dzieje w organizmie człowieka, że w pewnym momencie jest się już uzależnionym, schodzi na drugi plan, jest tłem dla bezpardonowego oskarżenia rzeczywistości, a dokładnie samych ludzi tworzących społeczeństwo, o skonstruowanie takiego świata, który nie daje spełnienia, nieważne, jak człowiek by się o nie starał. Ludzie w nim żyją i walczą o zdobycie egzystencjalnego minimum poprzez wypełnianie narzuconych obowiązków, nie dla przyjemności, lecz po to, żeby nie cierpieć, żeby wytrzymać jak najdłużej, aż śmierć naturalna będzie na tyle blisko, że nie trzeba będzie jej drastycznie przyspieszać. Alkohol pomaga dotrwać do momentu, gdy więzy z życiem puszczają, a siła, by je ponownie złączyć, nie jest już taka, jak wtedy, gdy się miało jeszcze młodzieńczą nadzieję. Taki ŚWIAT CIERPIENIA opisał Hłasko, a sfilmował Has.
Polega on na niekończących się oczekiwaniach i krytyce, w przypadku filmu Hasa wyrażanych głównie przez telefon. Aparat telefoniczny jest bez wątpienia najbardziej symbolicznym elementem wpływu rzeczywistości na głównego bohatera, który łudzi się, że „minie rok i wszyscy zapomną, że byłem pijakiem, prawda?” Na te słowa w słuchawce rozlega się beznamiętne słowo „tak”, jakby ktoś wiedział lepiej, jak będzie i nie wierzył, że może być inaczej, mało tego, nie chciał przyłożyć ręki, żeby cokolwiek się zmieniło. Bo taki pokrętny i dwulicowy jest w Pętli ŚWIAT CIERPIENIA.
Jeśli Kuba akurat decyduje się, że wytrzyma te kilka godzin, aż przyjdzie po niego Krystyna (Aleksandra Śląska), telefon dzwoni, a rozmówca w słuchawce nie wierzy, że Kuba da radę i wypomina mu, co po pijaku nawojował. Kiedy kilkanaście godzin później już wyraźnie pijany Kuba ponownie odbiera telefon, kolejny głos w słuchawce utyskuje, że znów się spił. W postępowaniu ludzi na zewnątrz intymnego, poranionego nałogiem świata Kowalskiego nie ma równowagi – widać jedynie ich własny interes, służebność, którą odczuwają wyłącznie w stosunku do mrocznej i smutnej rzeczywistości zrujnowanego miasta lat 50. A przecież Kuba, żeby sobie poradzić, nie potrzebuje wymówek przez telefon. Żeby wytrzymać, musi poczuć stabilizację bijącą z zewnątrz. Czy więc tylko on jest do końca winien, że się poddał, czy może inni zawiedli go na granicę załamania, doprowadzając do śmierci swoim egoistycznymi strofowaniami i bezpłodnymi oczekiwaniami?
ŚWIAT CIERPIENIA jest tworem wyłącznie ludzkim. Nie zależy od żadnej wyższej instancji, jakkolwiek chcielibyśmy usprawiedliwić nią nasze moralne dziwkarstwo. Odpowiadamy za niego, za to, czym jest i jaki ból powoduje. Szkoda, że wolimy uciekać w nałóg, a później rozpaczliwie leczyć z niego siebie i innych zamiast zmienić otoczenie, żeby nikt nie musiał cierpieć. Zadziałać prewencyjnie. Może nawet byłoby taniej w ogólnym rozrachunku. Bo tak naprawdę trzeba jedynie trochę odwagi. Alkoholicy jej nie mają – zwykle to tchórze, ale nie zawsze w tym pejoratywnym sensie. Tchórzostwo często jest ich jedyną obroną własnej tożsamości, a paliwem dla niego środek odprężająco-znieczulający w postaci etanolu. Wymówką zaś bywają słowa, które dzwoniący dla spokoju własnych sumień wkładają im w usta:
„My, którzy pijemy, wiemy, że to nieważne dlaczego. Może jestem samotny, może zdradziła mnie dziwka, bez której nie mogę oddychać. Nieważne. Nie ma takiego nieszczęścia, samotności, kobiety, dla której warto byłoby pić, ale o tym wiedzą dopiero ci, co przepili wszystko – ci, co muszą pić. Wódka jest prawdą, którą rozumie się zawsze zbyt późno”. Podobnie jak ŚWIAT CIERPIENIA. On też jest prawdą, namacalną, realną i potężną, skonstruowaną w system. Jego bezsens objawia się wtedy, gdy zabrał nam na tyle, że bez pomocy już tego nie odzyskamy. Telefon jednak uparcie dzwoni, a po drugiej stronie drutów siedzą w świecie Hasa świnie dbające wyłącznie o swój interes.
„Tu jesteś, kurwo. [Wypiję cię do dna, a później sczeznę]”.