search
REKLAMA
Zestawienie

5 rzeczy, które czynią z czwartego STRANGER THINGS dzieło wyjątkowe, i 5 rzeczy, które go POGRĄŻAJĄ

A ty co myślisz o najnowszej odsłonie popularnego serialu Netflixa?

Jakub Piwoński

6 lipca 2022

REKLAMA

Powoli opada kurz po finale czwartego sezonu Stranger Things. Muszę przyznać, że jestem tą odsłoną ukontentowany, nawet bardziej niż tymi poprzednimi, które były o wiele bardziej rozczarowujące. Kolejny rozdział przygód grupki małolatów z Hawkins ma niepodważalne zalety, które wypunktowałem w tym artykule, ale ma też kilka mankamentów, na które także pozwoliłem sobie zwrócić uwagę. Dajcie znać, czy zgadzacie się z moimi spostrzeżeniami.


Warning: Undefined array key "strona" in /home/film/domains/film.org.pl/public_html/wp-content/themes/wp-default/single.php on line 175

Na TAK: Groza Vecny

Jamie Campbell Bower odwalił kawał dobrej roboty, wcielając się w głównego antagonistę. Ponoć pół dnia spędzał na nakładaniu charakteryzacji, a w postać Vecny wcielał się nawet wówczas, gdy kamera była wyłączona. Dużo pracy widać w tej kreacji. To wręcz niebywałe, jak wiele może dać serialowi zagospodarowanie pewnej dość oczywistej dziury, występującej w popularnym show od samego początku. Bo dotychczas nie mieliśmy do czynienia ze złem w postaci osobowej. Dopiero teraz groza nabrała o wiele bardziej namacalnego charakteru. Postać Vecny z oczywistych względów przypomina mi Freddiego Kruegera z Koszmaru z ulicy Wiązów, z racji umiejętności wpływania na ofiary poprzez sen, ale jego historia zbudowana została na micie Lucyfera, jednego z upadłych aniołów. Jakkolwiek nie spojrzeć, zarówno charakteryzacja i wygląd, jak i przeszywający głos Vecny przekładają się na to, że ekranowa obecność tego antagonisty za każdym razem wywołuje ciarki.

REKLAMA

Na NIE: Rozdzielmy się

Mam duże wątpliwości co do tego, czy rozdzielenie poczynań bohaterów na trzy grupy było w istocie dobrym pomysłem. Wątek związany z sowieckim łagrem, do którego trafia Hopper, oraz motyw podróży samochodem dostarczającym pizzę, w którym znaleźli się Mike, Will i Jonathan, wywoływały wrażenie, iż jeszcze barwniej zrobiło się nam w tym i tak kolorowym świecie Stranger Things, mieliśmy na moment okazję odetchnąć od grozy dziejącej się w Hawkins. Natomiast nie wiem jak wy, ale ja miałem przez cały czas trwania tego sezonu nieodparte wrażenie, że te dwa wątki odgrywają w istocie podrzędną rolę względem tego, co dzieje się w Hawkins, a co za tym idzie, nie mają odpowiedniej wagi, można je oglądać na przewijaniu. Coś tu mimo wszystko nie zagrało tak jak należy. Miałem wrażenie, że to, co miało pełnić funkcję odskoczni, w istocie tylko ją zagwarantowało, nie wychylając się z tej pozycji ani na centymetr. A przecież nie zapominajmy, że te dwa wątki prowadzone były przez postacie dotychczas uznawane za główne w tym serialu, czyli Mike’a, po części także Nastkę (po części, ponieważ przez większy czas trwania serialu postać ta ma swój osobny wątek fabularny), a także Willa, jego matkę i rzecz jasna Hoppera. Oni tylko prężą miny i muskuły, wytężają umysły, zastanawiając się, jak dotrzeć do swoich kolegów w Hawkins lub jak im pomóc. Nie mając tak na dobrą sprawę niczego do zrobienia dla siebie, nie mając osobnej drogi, która byłaby istotna dla fabuły.

Na TAK: Pobudka, śpiewa Kate Bush

Przy okazji czwartego sezonu Stranger Things dużo mówi się o brawurowym wykorzystaniu pewnej piosenki autorstwa Kate Bush, znanej wokalistki, popularnej w latach 80. Nie od dziś wiadomo, że Stranger Things bardzo dobrze radzi sobie z wykorzystaniem muzyki lat 80. w soundtracku. Serial sprawdza się poniekąd jako nowy, kolorowy teledysk dla dawnych, popularnych utworów. To, w jaki sposób wykorzystano utwór Running Up That Hill, traktować należy jednak jako majstersztyk. Nie dziwię się kompletnie żywym reakcjom samej autorki utworu, ponieważ ewidentnie zrobiono jej tu niemałą reklamę. Dość powiedzieć, że przez jakiś czas utwór widniał przez to na szczycie przebojów iTunes. A o jakie wykorzystanie dokładnie chodzi? Ten utwór stał się dla jednej z bohaterek, rudowłosej Max, swego rodzaju talizmanem. Podczas jej słuchania jest ona w stanie wybudzić się i uwolnić od władania Vecny. Dzieje się tak w słynnej już scenie z czwartego odcinka najnowszego sezonu, w której jesteśmy świadkami sytuacji, gdzie Max jedną nogą jest już na tamtym świecie, gdy nagle rozbrzmiewa wspomniany utwór Kate Bush. Ku niezadowoleniu Vecny Max wraca wówczas do świata żywych. Kapitalna, zapierająca dech scena, będąca pięknym wykorzystaniem nostalgicznego utworu do nowych celów.

Na NIE: Mało odcinków, dużo czasu

stranger things 4 recenzja

W momencie, gdy Netflix ogłosił, że nowa odsłona ich hitowej produkcji będzie mieć dziewięć odcinków, ale będą one odpowiednio dłuższe, w sieci zawrzało. Bo i tym razem bracia Duffer postanowili zadziałać na przekór przyzwyczajeniom całego serialowego świata i dostarczyć odcinki tak długie, że niemal każdy z nich kwalifikował się na miano pełnometrażowego filmu. Jakkolwiek jakość produkcji do mnie przemówiła, a wrażenia, których odcinki dostarczyły, można porównać do tych kinowych, z racji przede wszystkim realizacyjnego rozmachu, tak szczerze mówiąc, mimo wszystko nie przekonała mnie zupełnie ta wydłużona ich forma. Należę do tego grona widzów serialowych, którzy cenią sobie rutynę. Jestem przyzwyczajony do tego, że dzień kończę jednym odcinkiem (góra dwoma) ulubionego serialu, którego czas trwania nie przekracza jednej godziny. Jest to formuła, przez którą o wiele trudniej jest mi zdecydować się na kinowe widowisko, gdyż często w moich wieczorach nie mam czasu na dwugodzinny seans, dlatego wolę seans krótszy, serialowy. Przy czwartym Stranger Things musiałem mocno zmienić swoją rutynę i nagiąć przyzwyczajenia. Nie powiem, żeby się nie opłaciło, bo generalnie produkcję uznaję za udaną, aczkolwiek konstrukcja poszczególnych epizodów nieraz sugerowała, że bez poszczególnych scen twórcy mogli się spokojnie obejść. Nieraz miałem wrażenie, iż odcinki były wydłużane na siłę. Serial zdecydowanie dałoby się pomontować tak, by zrobić z niego standardowe trzynaście odcinków, wygodniejsze do seansu.

Na TAK: Włączamy pauzę

stranger things 4 recenzja

Wiele osób nie przestaje utyskiwać na nową politykę Netflixa, zakładającą robienie przerw w dostarczaniu odcinków nowego sezonu danego show. W tym roku produkcje takie jak Ozark, Zadzwoń do Saula czy właśnie Stranger Things były nam dostarczane partiami. Jest to spora zmiana, szczególnie dla tych, którzy przez lata przyzwyczaili się do tego, iż w przypadku oryginalnej treści Netflixa zawsze otrzymywaliśmy wszystko naraz, co stwarzało możliwość do tzw. binge-watchingu. Jestem jednak przekonany, że Netflix odrobił lekcję i dobrze przenalizował decyzję o niedostarczaniu całego sezonu w całości, decydując się na dzielenie tego na etapy, a to dlatego, że najzwyczajniej przyjrzał się działaniom konkurencji. HBO, Disney, także Amazon i Apple – wszyscy w większym lub mniejszym stopniu praktykują dostarczanie odcinków raz w tygodniu. Myślę, że nowa polityka Netflixa raz, że uwzględnia działanie konkurencji, a dwa, najzwyczajniej w świecie wynika z faktu, iż na rynku seriali istnieje w tym momencie przesyt, dlatego ludzie znacznie częściej oglądają po kilka odcinków w tygodniu ale różnych produkcji z różnych źródeł, zamiast ciągiem pochłaniać jeden serial. Dzięki temu, że Stranger Things zostało podzielone na dwie części, udało mi się nadrobić serial przed ukazaniem się jego finału. Według mnie była to więc bardzo dobra decyzja i będę jej bronił. Nie mówiąc już o tym, że jest to element umiejętnie stopniujący napięcie, pozwalający na wstrzymanie oddechu przed wielkim finałem.

Jakub Piwoński

Jakub Piwoński

Kulturoznawca, pasjonat kultury popularnej, w szczególności filmów, seriali, gier komputerowych i komiksów. Lubi odlatywać w nieznane, fantastyczne rejony, za sprawą fascynacji science fiction. Zawodowo jednak częściej spogląda w przeszłość, dzięki pracy jako specjalista od promocji w muzeum, badający tajemnice początków kinematografii. Jego ulubiony film to "Matrix", bo łączy dwie dziedziny bliskie jego sercu – religię i sztuki walki.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA