5 NAJLEPSZYCH RÓL ADAMA SANDLERA. Złoty Glob zamiast Złotej Maliny?
3. Opowieści o rodzinie Meyerowitz (utwory wybrane) (2017), reż. Noah Baumbach
Podobne wpisy
Podium dokonań Adama Sandlera otwiera rola, którą z całą stanowczością można nazwać bardzo dobrą. W Opowieściach o rodzinie Meyerowitz (utwory wybrane) wciela się w Danny’ego, jedno z trojga dzieci słynnego, choć już emerytowanego rzeźbiarza Harolda (Dustin Hoffman). Rodzeństwo (z różnych matek) nie ma idealnych relacji ze sobą nawzajem, a tym bardziej z ojcem, który nie poświęcał im równomiernej ilości czasu i w zasadzie, mimo upływu lat, nie okazał żadnemu z nich szczerego zainteresowania czy bliskości. Bohaterowie filmu Noaha Baumbacha próbują przepracować urazy, które odczuwają do swojego rodzeństwa i chorowitego Harolda, życiowe rozczarowania, a koniec końców dojść do poczucia rodzinnego ładu.
Sandler spisuje się w roli Danny’ego nadzwyczajnie dobrze. Jest równie przekonujący jako kochający ojciec, niesłuchany syn i nieco zazdrosny brat. Jego gra jest bardzo naturalistyczna, pozbawiona wielkich emocji czy konwencjonalnych zabiegów dramaturgicznych. Trochę przywodzi na myśl (także ze względu na narrację całego filmu) elementy kina Mike’a Leigha, silnie zanurzonego w codzienności i jej niuansach — taka jest właśnie postać kreowana przez Sandlera. To pełnokrwisty człowiek, tak bliski każdemu z nas, przepracowujący swoje uczucia przede wszystkim samodzielnie, w granicach swej osobistej przestrzeni.
2. Zabić wspomnienia (2007), reż. Mike Binder
W Zabić wspomnienia Charlie Fineman (Sandler) od początku wydaje się dziwny, jakby wiecznie nieobecny. Kiedy główny bohater, Alan (Don Cheadle), po raz pierwszy odwiedza dawnego znajomego w jego domu, ten poświęca całą swą uwagę grze na konsoli, niespecjalnie dostrzegając swojego gościa. Charlie jest obojętny, małomówny, sprawia wrażenie zmęczonego życiem. Zarówno Alan, jak i widz wiedzą jednak, że spotkała go ogromna osobista tragedia — cała jego rodzina zginęła podczas ataku terrorystycznego na World Trade Center. Zamknięcie w sobie mężczyzny zyskuje tragiczny wymiar, a dzięki temu Sandler może subtelnie wyrazić duchowe spustoszenie, jakie wydarzyło się w umyśle Charliego.
Aktor doskonale czuje się w tej roli, skupiając się nie tylko na przejmującym zagubieniu swojej postaci w rzeczywistości, lecz także oddaniu w zmarnowanej, na swój sposób przestraszonej twarzy jej psychicznego zdruzgotania. Najbardziej imponującej rzeczy dokonuje jednak, gdy Charlie nieśmiało zaczyna się otwierać. Wówczas z tej beznamiętności i niepewności wyłania się załamany, samotny człowiek, trawiony tęsknotą, z niezagojoną, jątrzącą się raną. W scenie pierwszego zwierzenia Charliego Sandler daje niezwykły popis swoich umiejętności, a później, gdy jego bohater musi zmierzyć się z traumatyczną przeszłością, jest jeszcze lepiej — wtedy staje się niemal paranoiczny, skłonny do agresji, lecz przede wszystkim przeraźliwie nieszczęśliwy.
1. Lewy sercowy (2002), reż. Paul Thomas Anderson
Rola w Lewym sercowym to doskonały przykład na to, jak świetny reżyser potrafi poprowadzić na co dzień kiepskiego aktora i rozbudzić w nim pokłady talentu, a w rezultacie pomóc w osiągnięciu szczytów jego umiejętności. Obsadzając Sandlera w swoim filmie, Paul Thomas Anderson trafił w dziesiątkę. Początkowo można mieć wrażenie, że niewiele się u aktora zmieniło. Z czasem jednak ujawnia się to, jak wykorzystuje on swoją raczej ograniczoną mimikę, by bezbłędnie wejść w rolę Barry’ego Egana. Bohater Lewego sercowego to znerwicowany sprzedawca, który nie radzi sobie ze swoim osamotnieniem i presją życia, dzięki czemu Sandler sprawia wrażenie nieustannie spiętego, zakłopotanego, a przede wszystkim sfrustrowanego.
Trudno byłoby go jednak chwalić, gdyby wszystkie zasługi należały do trafionego castingu. Rola ta wyraźnie wydobywa z komika bardzo głęboko skrywane możliwości dramatyczne. Jego Barry nie tylko nerwowo przestępuje z nogi na nogę czy z niepewnością wykonuje proste czynności jak odłożenie słuchawki telefonu. Sandler operuje też tak nietypowymi dla niego metodami jak gra tembrem głosu, spojrzeniami, a nawet (co widoczne zwłaszcza w scenie wyraźnie krępującej rozmowy w restauracji) wspaniale zagranym kontrastem między speszonym uśmiechem a niemal tikowymi ruchami oczu. Anderson pozwala mu też na dużo prostsze, krótkie szarże, kiedy Barry kilkukrotnie daje upust skrywanej (choć nieustannie widocznej na twarzy Sandlera) furii. Podczas seansu Lewego sercowego gwiazdorem Jack i Jill można się wręcz zachwycić, a to już coś wielkiego.