5 najlepszych filmów SYDNEYA POLLACKA. Casablanca, moja niespełniona miłość
Firma (1993)
Podobne wpisy
Charakterystyczną cechą filmów realizowanych przez Sydneya Pollacka jest rytm. Niespieszny, ale konsekwentny. Dla niektórych widzów nużący, przez co oceniają filmy reżysera jako za długie i nudne. Pollack miał jednak powód, żeby tak prowadzić narrację, przez co Firma jest jednym z jego najlepszych obrazów – dbałość o budowanie charakteru postaci. W dzisiejszych kinie sensacyjnym została ona podporządkowana tempu rozgrywającej się akcji. Skróty myślowe niepodzielnie zapanowały w kinie, jak kultura obrazkowa w tabloidowych gazetach. W każdym tytule wyreżyserowanym przez Pollacka widz ma czas na poznanie bohaterów, zwłaszcza głównego. Jest to konieczność przy naszpikowaniu scenariuszy wieloma wątkami czy też refleksjami nad życiem. Mitch McDeere (Tom Cruise) z Firmy jest dobrym przykładem szablonowego bohatera w produkcjach Pollacka. Młody prawnik nie jest fizycznym herosem. Zdarza mu się również postąpić źle moralnie. Zwykle przebywa jakąś drogę, na której dokonuje się zmiana w jego osobowości, nie bez krzywdy nawet w stosunku do najbliższych. Czasami trudno go na początku filmu polubić, jednak akcja jest skonstruowana tak, że z zaciekawieniem oczekuje się tego jednego kluczowego momentu, kontrapunktującego całe życie bohatera. Firma jest jak przypowieść, wyśmiewająca nasze dążenia do kariery i bogactwa. Gorzko jednak stwierdza, że nie można się od nich uwolnić.
Tootsie (1982)
To ciekawe, że przebieranie się mężczyzn za kobiety na ekranie, uskuteczniane tak często i poczytywane przez zarówno krytyków, jak i widzów za dowcipne, w rzeczywistości pozafilmowej wzbudza tak wiele kontrowersji ideologicznych. Co tam sukienka – jej noszenie wcale o braku męskości nie świadczy. Dustin Hoffman, przebierając się za kobietę, zyskiwał o wiele mocniejszą, godną naśladowania osobowość, bo jako facet był zupełnie nijaki. Chce się więc zawołać – Wszyscy nijacy mężczyźni, przebierajcie się za kobiety. Może inna płeć wam pomoże. Hoffmanowi jako aktorowi zapewne pomogła zgłębić zakamarki ludzkiej psychiki. Sydney Pollack, który również zagrał niewielką rolę w swoim filmie, wielopoziomowo ukazał w swojej ponadczasowej komedii, czym jest aktorstwo i jak trudne jest życie bezrobotnego aktora. Jak bardzo aktor powinien znać istotę ludzkich zachowań, relacji i płciowości, żeby mógł stać się dla widza prawdziwy. I żeby mówić o tak poważnych, często granicznych dla ludzi tematach, nie trzeba było uciekać się do zbytnio melodramatycznych zabiegów. Lekka atmosfera komedii sprawdziła się idealnie. Na szczególną uwagę w tworzeniu klimatu zasługują również zdjęcia Owena Roizmana.
Bonus
Czyż nie dobija się koni? (1969)
Dobija się w granicznych sytuacjach. A ludzi? To kontrowersyjne pytanie postawił Pollack w jednym ze swoich najbardziej znanych filmów. Do jakiego wysiłku, jak również upodlenia zdolni są ludzie w trudnych sytuacjach życiowych? Co zrobią dla 1500 dolarów nagrody? Będą tańczyć do upadłego. Może nawet umrą, byle dostać szansę zarobienia pieniędzy. W tej egzystencjalnej grze, jaka się toczy, poświęcą jednak znacznie więcej niż ta skromna nagroda. Staną się inni, puści, sterowani jak marionetki, byle przebiec swoje życie aż do śmierci, nie dając z siebie nikomu nic dobrego. Bo liczy się jedynie te 1500 dolarów. Czy jednak są winni tej sytuacji? Absolutnie nie. Tę celną, przewrotną diagnozę stawia Pollack w jeden z najbardziej gorzkich sposobów w znanej mi kinematografii. Może lepiej faktycznie dobić takich ludzi, żeby się więcej nie męczyli i nie zamęczali innych swoją życiową postawą? Czyż nie dobija się koni? to kameralny i poruszający obraz ludzkiego upadku, precyzyjnie sfilmowany i wiwisekcyjnie opowiedziany z szacunkiem do książkowego pierwowzoru autorstwa Horace’a McCoya.