10 najlepszych ról ROBERTA DOWNEYA JUNIORA. Geniusz, miliarder, playboy, filantrop
5. Iron Man i inne filmy Marvela
Pierwszą piątkę otwiera najbardziej ikoniczna rola Downeya Juniora, do której aktor powracał aż ośmiokrotnie (a nawet dziewięciokrotnie, jeżeli policzyć również drobny epizod w scenie przed napisami w Incredible Hulk). Po raz pierwszy w Tony’ego Starka aktor wcielił się w 2008 roku na potrzeby, rzecz jasna, Iron Mana. Film odniósł oczekiwany sukces kasowy (wpływy z biletów wyniosły bowiem aż 585 milionów dolarów przy budżecie rzędu 140 milionów), co pozwoliło na realizację kolejnych części przygód Tony’ego Starka, które radziły sobie na polu box office’owym jeszcze lepiej. Z rolą Iron Mana Downey Junior pożegnał się – najprawdopodobniej definitywnie – w zeszłym roku, a ostatnim filmem spod szyldu Marvela, w którym wystąpił, był Avengers: Koniec gry. Piękna i wyjątkowo opłacalna (sam Koniec gry przyniósł Robertowi 75 milionów dolarów zysku!) przygoda, ale, jak słusznie mawiał polski klasyk, „trzeba wiedzieć, kiedy ze sceny zejść”.
4. Urodzeni mordercy
Filmu Olivera Stone’a nie lubię (choć rozumiem jego „kultowość” i wszystkich fanów gorąco pozdrawiam), ale uwielbiam rolę Downeya Juniora – najlepszą, zaraz obok Kirka Lazarusa z Jaj w tropikach, drugoplanową rolę w jego bogatej karierze. W Urodzonych mordercach Robert wykreował Wayne’a Gale’a – szalonego, chaotycznego, pełnego charyzmy gospodarza popularnego programu „American Maniacs”. W kulminacyjnym momencie filmu Gale przeprowadza wywiad z protagonistą, seryjnym mordercą Mickeyem Knoxem (sportretowanym z polotem przez Woody’ego Harrelsona), a następnie bierze udział w więziennych zamieszkach. Właśnie w sekwencji zamieszek Downey Junior otrzymał największe pole do popisu – w ferworze akcji Gale strzela, krzyczy, biega, zawłaszcza uwagę widza, spychając na drugi plan morderczą parę. Znakomita rola.
3. Sherlock Holmes
Na najniższym stopniu podium – kreacja najsłynniejszego detektywa świata, stworzona przez Downeya Juniora na potrzeby dwóch filmów Guya Ritchiego. W 2009 roku Sherlock Holmes nareszcie zyskał nowe, oryginalne oblicze. Ritchie i Downey Junior zerwali z wielokrotnie powielanym wizerunkiem wysokiego, eleganckiego detektywa z lupą pod pachą i charakterystyczną czapką na głowie. Nowy Sherlock był brawurowy i nieprzewidywalny (pod tym względem bardzo wierny swojemu literackiemu pierwowzorowi), groźny nie tylko w pojedynkach intelektualnych, ale również, dzięki znakomitej kondycji fizycznej, w walce wręcz i akcjach w terenie. Takiej zmiany, takiego powiewu świeżości potrzebowała ta od dawna skostniała, zastygła w formie postać. Tę zmianę ucieleśnił Robert Downey Junior – i chwała mu za to. Na 2021 rok zapowiedziana jest trzecia odsłona przygód Sherlocka Holmesa, tym razem jednak za kamerą ma stanąć nie Ritchie, lecz odpowiedzialny za Eddiego zwanego Orłem i Rocketmana Dexter Fletcher. W rolę tytułową wcieli się znów, rzecz jasna, Downey Junior. Jest na co czekać.
2. Jaja w tropikach
Rok 2008 to najprawdopodobniej najważniejszy rok w karierze Roberta Downeya Juniora – najpierw aktor wystąpił w swoim pierwszym widowisku Marvela, a potem w hollywoodzkiej satyrze na… Hollywood wyreżyserowanej przez Bena Stillera. Jaja w tropikach mają swoich zagorzałych zwolenników (uważających projekt za jazdę bez trzymanki, udanie parodiującą wszystko, co tylko znajdzie na swojej drodze) i zaciekłych przeciwników (uważających projekt raczej za niesmaczny i żenujący niż zabawny żart), trudno jednak znaleźć kogoś, kto nie byłby pod wrażeniem kreacji Downeya Juniora, czyli owładniętego Strasbergowską Metodą Kirka Lazarusa, czyli sierżanta sztabowego Osirisa w przebraniu wietnamskiego farmera, czyli „kolesia, który gra kolesia przebranego za innego kolesia”. Za rolę w Jajach w tropikach aktor dość niespodziewanie, ale jak najbardziej zasłużenie otrzymał swoją drugą nominację do Oscara. Ostatecznie jednak po statuetkę nie sięgnął, przegrywając, i żaden to wstyd, ze świętej pamięci Heathem Ledgerem i jego niesamowitą kreacją Jokera z Mrocznego rycerza Christophera Nolana.
1. Chaplin
Jaja w tropikach zapewniły mu drugą nominację do Oscara, gdyż pierwszą otrzymał ponad 15 lat wcześniej za swoją zdecydowanie najlepszą jak dotąd rolę – Charliego Chaplina. Poświęcony gigantowi kina niemego film Richarda Attenborougha to całkiem porządna biografia, która opiera się na dwóch potężnych filarach: zdjęciach nieocenionego Svena Nykvista i fantastycznym występie Downeya Juniora. Aktor do roli legendarnego komika przygotowywał się ponoć miesiącami, studiując charakterystyczne ruchy, zwłaszcza kroki Chaplina, starając się osiągnąć ten sam niebotyczny poziom sprawności fizycznej, a także, last but not least, trenując grę w tenisa lewą ręką. Finałowy efekt przeszedł najśmielsze oczekiwania, a Downey Junior zebrał zasłużone pochwały, kolekcjonując nie tylko nominacje (Oscar i Złoty Glob), ale również nagrody (BAFTA). Jeżeli do tej pory filmu Attenborougha nie widzieliście, to 55. urodziny odtwórcy głównej roli są do tego doskonałą okazją.