„To sposób na wyrażenie siebie”. Wywiad z cosplayerką MILENĄ MILKART
Jeśli zdarzyło się wam uczestniczyć w konwentach czy festiwalach związanych z popkulturą, niewykluczone, że natknęliście się tam na Milenę Milkart w jednym z jej przebrań. Cosplayerka, której poczynania na TikToku śledzi prawie sto tysięcy osób, opowiada nam o początkach swojej przygody z cosplayem, inspiracjach, ulubionych postaciach i spotkaniu z Haydenem Christensenem.
Łukasz Budnik: Skąd się wzięło Twoje zainteresowanie cosplayem?
Milkart: W sumie z dzieciństwa, zawsze lubiłam przedstawienia i bale przebierańców, bo miałam wtedy okazję wcielić się w kogoś innego. Pamiętam, że w drugiej klasie podstawówki wymyśliłam sobie „agentkę”, kiedy wszystkie inne koleżanki robiły za jakieś podstawowe księżniczki. O tym, czym jest cosplay, dowiedziałam się dopiero w gimnazjum, kiedy koleżanka mi wysłała cosplay music video z zagranicznego Comic Conu. Zakochałam się… Pamiętam, że oglądałam te filmiki bardzo długo z nadzieją, że kiedyś na takim się pojawię – i się udało!
[Milenę zobaczycie TUTAJ (1:02–1:15) oraz TUTAJ (2:16–2:20 oraz 6:28–6:35)]
Czy jest jakiś cosplayer, który Cię inspiruje?
Żeby to jeden! Ale skupię się tylko na mojej top 3. Taya Miller jest moją największą inspiracją. Uwielbiam obserwować jej rozwój w świecie cosplayu oraz sposób, w jaki go normalizuje. Kolejną moją inspiracją jest (myślę, że znana nam wszystkim) Alyson Tabbitha i jej niesamowity talent do charakteryzacji. Ostatnią osobą jest Svetlana Quindt, znana jako Kamui Cosplay. Uwielbiam jej tutoriale i imponujące cosplaye. Oczywiście poza nimi wiele osób mnie inspiruje, w tym moi znajomi.
Jak wyglądały Twoje początki w cosplayu? Od jakiej postaci zaczęłaś?
Moim pierwszym cosplayem był Ichigo z anime Bleach, wersja fem, który wspominam średnio… Robiłam go chyba na Japan Walk i pomalowałam włosy sprayem na pomarańczowo, a w efekcie przez piękną pogodę brudziłam sobie nimi twarz. Do tego cosplayu wykonałam wielką katanę. Wizualnie mi się podobała, ale nie pomyślałam o tym, że ten rekwizyt ma być lekki i wygodny. Pod koniec eventu chodziłam z nią jak Piramidogłowy z Silent Hill.
W ile postaci wcieliłaś się od tamtego czasu?
Myślę, że – wliczając każdy wariant postaci – ponad 50. Wśród nich na przykład Padmé Amidala, Wanda Maximoff, Fretka Flynn, Kim Kolwiek, Tory Nichols, Kate Bishop czy Hermiona Granger.
Ile czasu zajmuje Ci przygotowanie jednego stroju? Jak wygląda ten proces?
Różnie, niektóre kostiumy kupuję, do innych kupuję jedynie potrzebne materiały i przerabiam. Myślę, że od tygodnia do pół roku, w zależności od researchu postaci, zamówionych materiałów na strój i akcesoria oraz rozkminienie, jak to ma wyglądać. Jeśli chodzi o takie szycie od podstaw, to jeszcze przede mną. Na razie mniejsze rzeczy szyję ręcznie, ale to w dużej mierze zależy od mojego czasu wolnego.
Czy wybierając kolejne postaci, kierujesz się własną sympatią do nich, czy opierasz się na tym, co aktualnie cieszy się popularnością?
Własną sympatią i oczywiście wiedzą na ich temat. Wtedy miło się taką postać cosplayuje i w nią wciela. Dwoma najbardziej „komfort cosplayami” są Padmé Amidala z Gwiezdnych wojen i Wanda Maximoff z Marvela.
Zdarzyło Ci się, że Twój cosplay został dostrzeżony przez aktora lub aktorkę, która grała daną postać?
Akurat nie przez osobę, która grała daną postać, bo to jeszcze przede mną (mam nadzieję), ale na Warsaw Comic Conie, kiedy stałam po autograf do Cody’ego Saintgnue, aktor tak zaciekawił się moim cosplayem Dark Rey, że po serii pytań na temat stroju sam poprosił mnie o zdjęcie. Myślałam, że się wtedy popłaczę (śmiech). Kolejną taką sytuacją było dostrzeżenie mojego cosplayu Fretki Flynn przez samego twórcę serialu Fineasz i Ferb, czyli Dana Povenmire’a, który skomentował mi niejednego TikToka. Było to dla mnie wielkie wyróżnienie, ponieważ ten serial ma szczególne miejsce w moim sercu przez to, że zawsze oglądałam go z mamą. Innym razem pani Monika Pikuła (czyli aktorka dubbingowa, która wcielała się we Fretkę) zobaczyła mój kostium i skomplementowała go. Ostatnia sytuacja spotkała mnie całkiem niedawno na Star Wars Celebration w Londynie, kiedy Hayden Christensen, aktor wcielający się w Anakina Skywalkera, skomplementował mój cosplay Padmé Amidali, czyli żony Anakina. Myślałam, że zemdleję (śmiech).
Nie dziwię się i gratuluję! Masz wymarzony strój, który chciałabyś przygotować? Jeśli tak, to jaki?
Tak! Na ten moment jest strój Padmé Amidali, tzw. lake dress z Ataku klonów. Sukienka składa się z trzech przejść kolorystycznych, które będę musiała sama uzyskać, farbując materiał… już staram się przygotować do tego mentalnie. Kolejnym kostiumem również jest kreacja Padmé Amidali – „parade dress”, czyli końcowa biała sukienka z Mrocznego widma, składająca się z narzuty wykonanej z delikatnych żółto-różowych płatków. Nie będę ukrywać, że mam wielką słabość do strojów Amidali, bo oprócz tego, że jest to moja ulubiona postać, to również pisałam pracę licencjacką na temat jej strojów. Kolejnym wymarzonym cosplayem jest kostium Second Sister z gry Star Wars Jedi: Upadły zakon. Już pół roku szukam dobrego materiału na mundur. Miejmy nadzieję, że do końca roku mi się uda.
Czy przy wszystkich tych pozytywnych sytuacjach zdarzyło Ci się czytać także negatywne głosy na temat swojego cosplayu? Czego dokładnie się tyczyły, jeśli tak?
Zdarzyło mi się, ponieważ zawsze znajdzie się osoba, która ma do dodania swoje pięć groszy. Najwięcej negatywnych komentarzy miałam na TikToku, kiedy robiłam cosplay Rey Skywalker ze Skywalker. Odrodzenia. Rozumiem, że niektórym ostatnia trylogia mogła nie przypaść do gustu, ale uważam, że to nie jest powód, żeby hejtować.
To prawda, niestety fandom Star Wars potrafi dać w kość. Abstrahując od tego, że mogą się pojawić negatywne komentarze, o czym powinien pamiętać ktoś, kto chce się zająć cosplayem?
Przede wszystkim: cosplay to zabawa, a nie żadna rywalizacja czy wyścig szczurów. To sposób na wyrażanie siebie i możliwość wcielenia się w swoją ulubioną postać. Warto najpierw zacząć od prostszych strojów, aby się oswoić z cosplayem. Nie należy porównywać się do innych, tylko cieszyć się z małych kroków progresu, które dokonujemy. A klej na gorąco to twój najlepszy przyjaciel (śmiech).
Co najbardziej lubisz w cosplayu? Może jest jakiś element, za którym nie przepadasz?
Najbardziej lubię, gdy ludzie podchodzą do mnie po zdjęcie – wtedy czuję, że moja praca została doceniona i się im podoba. Uwielbiam, jak dzieciaki do mnie podchodzą i robią sobie zdjęcie z ich ulubioną postacią. Z rzeczy, za którymi nie przepadam, to niesmaczne spojrzenia starszych mężczyzn i seksualizacja cosplayu. Jeśli chodzi o elementy techniczne w cosplayu, to uwielbiam robić akcesoria i „skomplikowane” włosowe konstrukcje, a rzeczą, za którą nie przepadam, jest, uwaga – szycie. Zanim dobrałam się do mojej maszyny do szycia, mój młodszy brat zdążył mi rozkręcić pedał napędzający, przez co zostałam zmuszona do szycia ręcznego. Nie ukrywam, jest to monotonny i długi proces, ale zarazem dobry test na cierpliwość i wyciszenie.
Odchodząc na chwilę od tematyki cosplayu: wiem, że kolekcjonujesz figurki POP! Vinyl. Która z nich jest dla ciebie najcenniejsza?
Żeby nie było, kocham wszystkie swoje dzieci, ha, ha! Ale moimi perełkami są chyba Daredevil z Marvela i Octavia Blake z The 100.
Zazdroszczę tego Daredevila. Co do ulubionych rzeczy: jakie filmy i seriale uwzględniłabyś w swoim TOP? Co poleciłabyś naszym czytelnikom?
Myślę, że na pierwszy ogień mogę polecić Gwiezdne wojny, szczególnie części I–III, a z seriali Mandalorianina. Z Marvela, jeśli lubicie płakać, Avengers: Infinity War oraz Endgame. Dużo miłością darzę również serial WandaVision. Wszystkie części Harry’ego Pottera – jeśli istnieje osoba, która jeszcze nie oglądała, musi koniecznie to zmienić! Ostatnio zrobiłam sobie maraton, kiedy wykonywałam projekt na studia, i popłakałam się ze wzruszenia. Jeśli mamy tu fanów Karate Kid, to śmiało mogę polecić serial Cobra Kai – świetna kontynuacja. Z nieco mroczniejszych tytułów polecam The Last of Us, The Glory i The Boys.
Bez wątpienia wszystko to tytuły z potencjałem na cosplay. Może planujesz sięgnąć po któryś z nich? Jakie są Twoje najbliższe plany?
Realizacja zaległych cosplayów, bo na ten moment co chwilę rozpoczynam nowe i takim sposobem dorobiłam się dwudziestu, których jeszcze nie pokazałam. Do tego podjęcie się trudniejszych projektów, piknikowa Padmé jest idealnym przykładem, ponieważ cały strój opiera się na haftowaniu albo dziubaniu i myślę, że to będzie test mojej cierpliwości.
Trzymam kciuki.
Milenę znajdziecie także na Instagramie – TUTAJ.