THE LAST OF US. Redakcja ocenia pierwszy sezon
Dobiegł właśnie końca pierwszy sezon The Last of Us. Serialu, który już dziś nazwać możemy jednym z największych i najgłośniejszych hitów tego roku. Z tej okazji dzielimy się kolektywnie naszymi opiniami o produkcji HBO.
Sprawdźcie, co myślimy.
Filip Pęziński
Oddanie w pełni w ramach adaptacji do innego medium perfekcji chyba każdego wybitnego dzieła kultury – książki, komiksu, filmu, animacji czy w tym przypadku gry – graniczy z cudem. I tym razem cud ten się nie dokonał. The Last of Us jest grą wybitną, a jej ekranizacja… bardzo dobrym serialem. Pozbawiona poziomu immersji zarezerwowanej dla interaktywnej rozrywki opowieść o Joelu i Ellie na pewno nieco straciła, ale była to strata wpisana w koszty. Wciąż udało się stworzyć rzecz ocierającą się o znakomitość i udanie balansującą między wiernością oryginałowi a twórczym jego rozwinięciem, perfekcyjnie przy tym oddającą tak fabularne, jak i emocjonalne clou gry: pozostanie człowiekiem w świecie pozbawionym społecznych ram. A wszystko to w wielomilionowym widowisku HBO, wciąż najbardziej sprawdzonej marki w środowisku amerykańskiej telewizji i streamingu. Bardzo sprawny Pedro Pascal, wspaniała (!) Bella Ramsey.
⑧
Alicja Szalska-Radomska
Gra The Last of Us ma już prawie 10 lat i ja przez ten cały czas chciałam w nią zagrać. Niestety jeszcze do tego nie doszło. Kiedy usłyszałam, że powstaje serial na jej podstawie, podeszłam do tego z pewną dozą nieufności. W końcu większość gier jest raczej nieprzekładalna na język kina. Nadziei na coś dobrego nabrałam po usłyszeniu, że będzie to serial, i po zobaczeniu pierwszego trailera. Zapowiadało się naprawdę nieźle.
Po obejrzeniu filmowej wersji The Last of Us czuję się trochę tak, jakbym spotkała jednorożca. Uważam, że jest to zdecydowanie udany serial, udany serial postapo i udana adaptacja gry. Chociaż nie wszystkie odcinki powaliły mnie na kolana, to większość zdecydowanie wdarła się głęboko do mojej głowy i mojego serca. Bardzo przeżywałam przygody Ellie i Joela, nawet kiedy wiedziałam, co się wydarzy. Płakałam razem z nimi, bałam się razem z nimi i razem z nimi odczuwałam gniew. Najbardziej uderzały we mnie te spokojniejsze momenty, oparte jedynie na rozmowach i otwieraniu się bohaterów przed innymi. Bohaterów znakomicie zagranych przez Pedro Pascala i Bellę Ramsey. Z niecierpliwością wyczekuję kolejnego sezonu.
⑧
Łukasz Budnik
Udana adaptacja gry i po prostu bardzo dobry serial. Twórcy zdawali sobie sprawę, że nie da się przenieść do innego medium wszystkiego, co charakterystyczne dla gry (np. częstych starć z zarażonymi, które w oryginale stanowiły naturalny element rozgrywki, a tu prędzej czy później stałyby się powtarzalne), i skupili się na jej sercu, czyli relacji między bohaterami w czasach postapokalipsy. I to wyszło świetnie, także dzięki bardzo dobrze obsadzonym postaciom; szczególnie Bella Ramsey jako Ellie emanowała dokładnie taką energią, jaką zapamiętałem z pierwowzoru. Sceny, które twórcy żywcem przenieśli z gry, wypadły na ekranie równie dobrze, jak te oryginalne, a to, co zostało zmodyfikowane na potrzeby serialu, najczęściej trafiało. Przypadło mi do gustu pewne zmiękczenie postaci Joela w stosunku do gry, gdzie często w pojedynkę rozgramiał hordy przeciwników, ponieważ nim sterowaliśmy, mógł się na bieżąco leczyć, bo tego wymagała rozgrywka. Dzięki temu mocniej wybrzmiewają te momenty, w których bezlitośnie bierze sprawy w swoje ręce – Pascal sprzedał to na ekranie bardzo dobrze. Kilka odcinków było iście rewelacyjnych, inne „tylko” bardzo dobre, ale jako całość serialowe The Last of Us dało mi kawał porządnej rozrywki.
⑧
Tomasz Raczkowski
Jedyne, co mam do powiedzenia na temat gry, to to, że w nią nie grałem. Dlatego też na serial HBO patrzę wyłącznie w kategoriach filmowych, a zaklęcia na temat tego, jak było w grze, mają dla mnie znaczenie bliskie zeru, podobnie jak smaczki nawiązujące do pierwowzoru. W takiej perspektywie The Last of Us okazało się dla mnie jednym z ciekawszych seriali ostatnich lat. Kreacja dystopijnego świata jest wręcz rewelacyjna, z interesującym pomysłem rozwijającym wyświechtany motyw apokalipsy zombie, sugestywnym zarysowaniem degeneracji społeczeństwa i całkiem szeroko zarysowanymi kontekstami. Najbardziej przekonało mnie to, że koniec cywilizacji jest tu jedynie punktem wyjścia do ciekawych rozważań na temat moralności, relacji międzyludzkich i motywacji, które nami kierują. Wehikułem jest tu relacja Joela i Ellie – dwójki złamanych na różne sposoby przez życie towarzyszy drogi, nawiązujących w ekstremalnych warunkach zakorzenioną w ich osobistych traumach zażyłość. Emocjonalny rollercoaster, który zapewnia nam ta dwójka, genialnie zagrana przez Pedro Pascala i Bellę Ramsey to silnik, który napędza serial Druckmana i Mazina, sprawiając też, że jest on czymś więcej niż kolejną przygodową opowiastką.
The Last of Us to zniuansowany, mocny i momentami chwytający za gardło dramat, w którym raczej nie należy oczekiwać happy endu. Choć głównym daniem jest tu to, co rozgrywa się w warstwie psychologicznej, produkcja nie zaniedbuje też aspektu widowiskowego. Akcja jest oszczędnie dawkowana, ale kiedy już do niej dochodzi, to są to absolutnie fantastyczne sekwencje, które wywołują ciarki. Kunszt realizatorski rekompensuje potknięcia, jakie The Last of Us zalicza na poziomie konstrukcji dziewięcioodcinkowej struktury – zdarzają się momenty, w którym narracja traci tempo, nie wszystkie wątki składają się w do końca przekonujący sposób, na dłuższe partie ulatuje też atmosfera ciągłego zagrożenia, zmniejszając poczucie realności stawek. W całokształcie są to jednak pomniejsze mankamenty, które nie wpływają na świetne wrażenie, jakie zostawia sezon. Kolejnego będę na pewno wypatrywał z niecierpliwością, a przed jego premierą z przyjemnością powtórzę pierwszy.
⑧