search
REKLAMA
Seriale TV

THE BOYS. „Herogasm”, czyli kumulacja wszystkiego, co najlepsze w serialu

„The Boys” w „Herogasm” osiąga szczyt.

Łukasz Budnik

17 lipca 2022

REKLAMA

W poprzednim odcinku #18. THE BOYS. „Herogasm”, czyli kumulacja wszystkiego, co najlepsze w serialu

Powoli opada kurz po trzecim sezonie The Boys. Sezonie, uważam, nadzwyczaj udanym i potwierdzającym, że produkcja Amazona to wciąż jeden z najciekawszych emitowanych obecnie tytułów, a przy okazji oferującym odcinek, który śmiało można zaliczyć do najlepszych osiągnięć całego serialu i któremu niżej poświęcimy miejsce.

Najpierw jednak kilka słów o samym serialu. The Boys, oparte na komiksie Gartha Ennisa i Daricka Robertsona, już na poziomie pomysłu wyjściowego jest znakomitą odskocznią od standardowych dziś produkcji o superbohaterach, szczególnie tych wpisujących się w MCU. W serialu Erica Kripke’a trudno o krystalicznie czystych herosów. Przeciwnie – w większości to egocentryczna, narcystyczna, wielbiąca władzę banda na usługach wielkiej korporacji, dla której ratowanie cywili to jedynie sposób na podbicie sobie notowań opinii publicznej, a nie coś wynikającego ze szlachetnych pobudek. Nie godząc się na taki stan rzeczy, naprzeciw im staje tytułowa grupa Chłopaków, której członkowie mają – mówiąc delikatnie – nieprzyjemne doświadczenia z tzw. supkami. Dość powiedzieć, że w prologu serialu jeden z superbohaterów przypadkiem zmienia ukochaną głównego bohatera w krwawą miazgę.

Podchodząc do trzeciego sezonu, doskonale wiemy już, z czym mamy do czynienia. The Boys za nic ma granice przyzwoitości, a twórcy serialu nie boją się jechać po bandzie i szokować, co zresztą prędko potwierdzają w otwarciu trzeciej odsłony. Przy tym wprost znakomicie kreują świat przedstawiony – na tyle, że zwyczajnie łatwo uwierzyć, że gdyby nadludzkie istoty istniały, byłyby takie jak bohaterowie na usługach korporacji Vought, a nie Kapitan Ameryka czy Iron Man. Twórcy The Boys nieraz zresztą otwarcie kpią z mainstreamowych adaptacji komiksów Marvela i DC, zahaczając nawet o parodię Ligi Sprawiedliwości i zamieszania wokół wersji kinowej i reżyserskiej Zacka Snydera.

Przy tym wszystkim scenarzystom fantastycznie udaje się znaleźć miejsce także na sporo człowieczeństwa, moralne dylematy i nakreślenie tragizmu niektórych z bohaterów, w tym nawet tych kreowanych jako negatywnych. Prym wiedzie tu Homelander, najpotężniejszy z superbohaterów, któremu twórcy w trzecim sezonie poświęcają dużo miejsca, wchodząc także na rejony tego, jakie są jego pragnienia, potrzeby i co ukształtowało go takim, jakim jest. To najciekawsza postać serialu, także dzięki trudnej, lecz doskonałej roli Antony’ego Starra.

Wszystko to, co najlepsze w The Boys, kumuluje się w szóstym odcinku trzeciego sezonu – Herogasm (Bohaterogazm), o którym głośno było już na etapie realizacji.

Wbrew oczekiwaniom

Komiksowy numer pod tym tytułem opowiadał o tym, jak Chłopaki trafiają na imprezę organizowaną na tropikalnej wyspie przez korporację Vought. Tam herosi pozwalają sobie na rozmaite legalne oraz nielegalne czynności i organizują orgię. Nieobecność superbohaterów została obywatelom wytłumaczona tym, że wyruszyli oni w kosmos, aby walczyć z obcymi formami życia.

Choć na serialowy Herogasm patrzono przed premierą głównie przez pryzmat komiksowego oryginału (i tak też go promowano), w samym odcinku wątek orgii jest jedynie tłem dla reszty wydarzeń i przedstawiony został w zupełnie innym kontekście. Nie oznacza to oczywiście, że twórcy nie poświęcają chwili erotycznym zabawom superbohaterów (do tego stopnia, że jedna z postaci w pewnym momencie kończy ochlapana od stóp do głów spermą), wykorzystując tę okazję do zaprezentowania kilku zabawnych gagów. Nie stanowią one jednak meritum odcinka i to nie one czynią go tak godnym zapamiętania. W Herogasm kulminację osiąga kilka wątków prowadzonych albo od początku serialu, albo na przestrzeni tego konkretnego sezonu – i to stanowi o jego sile. W kwestii efektowności prym wiedzie tu starcie Homelandera z Butcherem, Soldier Boyem i Hughiem, które jest właściwie kamieniem milowym w historii serialu – pierwszy raz bowiem ktoś mierzy się z tym superbohaterem na pięści. W dodatku – abstrahując od Soldier Boya, który na stałe jest supkiem – robią to wzmocnieni tymczasową dawką związku V Butcher i Hughie, każdy gnany osobistymi motywacjami. W efekcie walka tej czwórki to dynamiczna, ekscytująca scena akcji, która z pewnością do samego końca serialu będzie jednym z jego najjaśniejszych punktów.

Emocjonalna bomba

Najpiękniejsze w Herogasm jest jednak to, że w gruncie rzeczy to bardzo emocjonalny odcinek, a to dlatego, że większość bohaterów dosłownie mierzy się w nim ze swoimi demonami i pokazuje swoje inne oblicze. W przypadku Homelandera dosłownie, bo ten dostał scenę rozmowy z samym sobą (kojarzącą się mocno ze scenami z Zielonym Goblinem w Spider-Manach Raimiego), która rzuca nowe światło na jego postać i to, jaki jest w głębi, a nawet sprawia, że trochę mu współczujemy. To zresztą kolejny aktorski popis wspominanego już Starra.

Poza tym? A-Train i Hughie, Hughie i Starlight, Marvin i Soldier Boy, Soldier Boy i TNT Twins, Marvin i Butcher, Frenchie i Kimiko, Ashley i A-Train, Starlight i Deep – zadziwiające, jak wiele interakcji scenarzystce Jessice Chou udało się wpisać w ten odcinek i jak głośno pozwoliła wybrzmieć każdej z nich. Sprawić, że bohaterowie wyjaśnią swoje motywacje, rozliczą się z przeszłością, ale i powalczą o przyszłość, nieraz w zaskakujący sposób. Biorąc pod uwagę skalę wydarzeń, twisty i zakończenie odcinka, Herogasm spokojnie mógłby funkcjonować jako zakończenie sezonu (i, uważam, jest to odcinek lepszy od faktycznego finału, choć i ten mnie usatysfakcjonował).

Imagine

W Herogasm nie zabrakło nawet miejsca na typową dla The Boys zgrywę z rzeczywistości, i to w najlepszym stylu – odcinek otwiera parodia niesławnej inicjatywy Gal Gadot z celebrytami, którzy stworzyli cover Imagine i ze swoich rezydencji śpiewali o tym, by wyobrazić sobie brak dobytku, co miało pomóc ofiarom pandemii. Parodia z The Boys jest równie subtelna, co cały serial w tej kategorii, wobec czego superbohaterowie i gwiazdy, które zaliczają tu cameo, śpiewają dokładnie tę samą piosenkę.

Jeśli miałbym wskazać swój ulubiony odcinek The Boys, bez wahania wytypowałbym Herogasm. Powtórzę – to kumulacja wszystkiego, co najlepsze w tym serialu: bezkompromisowości, absurdalnego humoru, przemocy, ale i nacechowanych emocjonalnie relacji między postaciami, które tutaj szczególnie mogą błysnąć (w tym wprowadzony w trzeciej odsłonie Soldier Boy, w którego roli świetnie odnalazł się Jensen Ackles). Jest przy tym świetnym podsumowaniem całego sezonu, który także mocno stawiał na bohaterów. Prawdziwa perełka. Fuckin’ diabolical. 

Łukasz Budnik

Łukasz Budnik

Elblążanin. Docenia zarówno kino nieme, jak i współczesne blockbustery oparte na komiksach. Kocha trylogię "Before" Richarda Linklatera. Syci się nostalgią, lubi fotografować. Prywatnie mąż i ojciec, który z niemałą przyjemnością wprowadza swojego syna w świat popkultury.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA
https://www.perkemi.org/ Slot Gacor Slot Gacor Slot Gacor Slot Gacor Slot Gacor Slot Gacor Slot Gacor 2024 Situs Slot Resmi https://htp.ac.id/