TAXIDERMIA. Ludzki gulasz po węgiersku
Surrealistyczny kolaż groteskowych komediodramatów Buñuela, body horroru Cronenberga, wizualnego rozpasania Greenwaya, szokującej symboliki Pasoliniego i czarnego humoru à la Monty Python (ze wskazaniem na rzygającego grubasa w Sensie życia) – tak pokrótce można opisać głośny film Györgyego Pálfiego z 2006 roku, oparty na opowiadaniach Lajosa Partiego Nagya. Taxidermia jest jednak czymś znacznie więcej niż sumą swoich składników. To alegoryczna opowieść o trzech generacjach degeneratów zafiksowanych na różnych formach ładowania: dziadek ładuje prącie, gdzie tylko się da; syn ładuje w siebie tony jedzenia; wnuk ładuje siano w zwierzęce (i nie tylko) truchła. Twórcy epatują bezbrzeżną ohydą i grozą, lecz pod prowokacyjną fasadą kryją się ważkie, choć nie mniej kontrowersyjne treści.
Na początku trzeba zaznaczyć, że niniejsza analiza zdradza istotne wątki dotyczące fabuły filmu, a także ostrzec bardziej wrażliwych kinomanów, że Taxidermia zawiera naturalistyczne sceny przedstawiające waginalny seks, masturbację, usuwanie organów wewnętrznych, zarzynanie i skórowanie zwierząt, krojenie mięsa (również ludzkiego), przemoc fizyczną i psychiczną, brutalne samobójstwo oraz obfite upuszczanie ludzkich wydzielin – w szczególności ekskrementów, wymiocin, spermy, potu i krwi. Wskazane jest powstrzymanie się od przyjmowania pokarmów przed półtoragodzinnym seansem i w jego trakcie. Nagromadzenie obrzydliwości ma swoje uzasadnienie, albowiem cały ten turpizm jest jedynie środkiem do celu, a nie celem samym w sobie. Jeśli więc Pálfi szokuje, robi to, aby wzmocnić siłę przekazu i tym samym przyciągnąć uwagę widza.
Trzy pokolenia
Historia rozpoczyna się w latach 40. XX wieku. Trwa druga wojna światowa, Węgry walczą po stronie niemieckiej III Rzeszy. Zgnuśniały ordynans Vendel Morosgoványi wiedzie służalczy żywot w wiejskim gospodarstwie porucznika Örega Kálmána Balatonyego i jego rodziny. Morosgoványi nosi wodę, rąbie drwa, pomaga w uboju trzody chlewnej i niechętnie wykonuje wszelkie inne prace. W wolnych chwilach obibok uprawia kompulsywny onanizm w zaciszu swojego nędznego baraku, snując erotyczne fantazje na temat żony porucznika, jego córek, a nawet baśniowej dziewczynki z zapałkami. Pewnej nocy Morosgoványi zapładnia panią Balatony, kopulując z nią na świeżo ubitej świni. Zdegustowany porucznik uśmierca go strzałem w tył głowy; dziewięć miesięcy później na świat przychodzi bękart ordynansa i porucznikowej – Kálmán, dziecko ze świńskim ogonkiem.
Mija około dwudziestu pięciu lat. Węgierska Republika Ludowa jest państwem satelickim Związku Radzieckiego, panuje tak zwany gulaszowy komunizm. Po latach ciężkiej pracy i morderczego treningu Kálmán zdobywa tytuł krajowego wicemistrza w jedzeniu na czas. W oczekiwaniu na uznanie speed eating za konkurencję olimpijską nieustannie ćwiczy pod okiem surowego trenera Jenő. Podczas eliminacji do zagranicznych zawodów sportowiec doznaje szczękościsku i ataku serca, co przekreśla jego szanse na wyjazd. Kálmán przechodzi rekonwalescencję u boku Gizi Aczél, mistrzyni jedzenia na czas w kategorii kobiecej, z którą ostatecznie bierze ślub. W trakcie wesela Gizi wymyka się, aby pod osłoną nocy uprawiać seks z Bélą, kolegą i sportowym rywalem Kálmána. Wkrótce małżeństwo świętuje narodziny potomka, ale nie jest jasne, kto jest ojcem wątłego Lajoski.
Czasy współczesne. Komunizm upadł, Węgry to teraz kraj kapitalistyczny. Lajoska zarabia na życie jako taksydermista i opiekuje się Kálmánem, który z powodu monstrualnej otyłości nie jest w stanie samodzielnie funkcjonować. Relacje ojca i syna są napięte, po kolejnej awanturze Lajoska opuszcza mieszkanie. Kiedy wraca, zastaje makabryczny widok: ogromne, tuczone margaryną koty Kálmána wydostały się z klatki, wypatroszyły go i pożarły jego wnętrzności. Lajoska preparuje zwłoki ojca i kotów, a następnie konstruuje skomplikowaną aparaturę chirurgiczną, która pozwala mu wypchać samego siebie. Pod koniec zabiegu mechanizm obcina mu głowę i ramię, upodabniając Lajoskę do antycznego posągu. Jakiś czas później jego ciało zostaje odnalezione przez tajemniczego klienta, który wystawia zwłoki Lajoski, Kálmána i kotów w galerii sztuki jako rzeźbiarski majstersztyk.
Tropy religijne
W tragicznych losach Morosgoványiego, Kálmána i Lajoski uważny widz rychło dostrzeże nawiązania do siedmiu grzechów głównych, które Katechizm Kościoła Katolickiego określa w sposób następujący: „Wady można porządkować według cnót, którym się przeciwstawiają, jak również zestawiać je z grzechami głównymi, wyróżnionymi przez doświadczenie chrześcijańskie za św. Janem Kasjanem i św. Grzegorzem Wielkim. Nazywa się je »głównymi«, ponieważ powodują inne grzechy i inne wady. Są nimi: pycha, chciwość, zazdrość, gniew, nieczystość, łakomstwo, lenistwo lub znużenie duchowe”. Każdy z mężczyzn popełnia co najmniej dwa z wymienionych grzechów. Co więcej: sugeruje się, że zarówno Kálmán, jak i Lajoska zostali poczęci w wyniku cudzołóstwa, który jest grzechem ciężkim i złamaniem szóstego przykazania dekalogu.
Morosgoványi jest winny grzechu nieczystości i lenistwa. Tak wielka, potężna i niepohamowana jest jego chuć, że powoduje „inne grzechy i inne wady” – gnuśność, niedbalstwo i brak racjonalnej oceny sytuacji – które w konsekwencji prowadzą do śmierci popędliwego ordynansa. Kálmán to przede wszystkim ofiara łakomstwa, ale również zazdrości o sukces innych zawodników w jedzeniu na czas oraz chciwości, która każe mu pragnąć sławy, trofeów sportowych i pieniędzy. Jest wreszcie Lajoska, w którym gniew współegzystuje z pychą. Źródłem gniewu jest życie bez sensu i celu, a obiektem złości dawca owego życia – ojciec. Pycha wynika zaś z kunsztu, jaki Lajoska osiągnął w pracy wypychacza zwierząt. Taksydermista jest wyraźnie dumny ze swoich zawodowych osiągnięć i uważa się za artystę w swoim fachu, czego dowodem jest jego finalne dzieło dokonane na samym sobie.
Grzechy są paliwem, które napędza działanie bohaterów i narrację Taxidermii, ale i symbolicznie odzwierciedlają trzy umowne etapy w życiu każdego człowieka. W tak przyjętej optyce beztroski, nierozgarnięty Morosgoványi personifikuje hedonistyczne dzieciństwo i pożądliwy wiek nastoletni, buzujący hormonami okres dorastania; młody Kálmán reprezentuje okres siły wieku, czyli wczesnej dorosłości, gdy człowiek zwykle rozpoczyna karierę zawodową (ambicja, współzawodnictwo) i zakłada rodzinę (odpowiedzialność); słaby, zmizerniały Lajoska uosabia zaś starość nacechowaną fizyczną niedyspozycją i nieuchronnością śmierci. Każdy okres wywiera wpływ na kolejny etap: zmarnowana na niekontrolowanej żądzy młodość odciska się piętnem na pełnym obżarstwa wieku średnim, który przechodzi w gniewną jesień życia zakończoną aktem samozniszczenia.
Interpretacja socjologiczna
Sagę rodziny Balatonych można rozpatrywać też przez pryzmat nauk społecznych – jako proces narodzin, kształtowania i upadku struktur społeczeństwa, z uwzględnieniem zjawisk zachodzących między poszczególnymi grupami społecznymi i prawami, wedle których funkcjonują rozmaite sieci wzajemnych zależności. W takim ujęciu pierwsze pokolenie w osobie nieszczęsnego protoplasty rodu Morosgoványiego koreluje z tradycyjnym społeczeństwem rolniczym, które cechowało się prostym stylem życia, niewielką skalą produkcji, gospodarką opartą na uprawie roli i hodowli zwierząt, słabym zróżnicowaniem klas społecznych ograniczających się głównie do panów (Öreg Balatony) i chłopów (Morosgoványi), znacznym przyrostem populacji (Balatony ma dwie córki i syna) oraz przywiązaniem do jednego miejsca (najczęściej była to niewielka rodzinna osada).
Kolejna generacja, której obrazową reprezentacją jest Kálmán, to społeczeństwo przemysłowe. Pierwsza scena z udziałem otyłego sportowca rozpoczyna się od przelotu wojskowych myśliwców symbolizujących triumfalny postęp technologiczny. W epoce przemysłowej produkcja żywności, która konstytuuje treść i sens egzystencji Kálmán, została przeniesiona do zmechanizowanych i zautomatyzowanych gospodarstw, gdzie pracę ludzkich rąk zastąpiono maszynami w rodzaju kombajnów zbożowych, elektrycznych dojarek i tym podobnych. W ten sposób zwiększono tempo, skalę i wydajność produkcji. Jest to również początek konsumpcjonizmu, który przybiera tutaj całkiem literalną formę w postaci zawodów w jedzeniu na czas, a także spadku znaczenia instytucji rodziny. To nie przypadek, że Kálmán i Gizi mają tylko jedno dziecko, na dodatek cherlawe.
Lajoska stanowi odpowiednik społeczeństwa postindustrialnego. Głównym źródłem dochodów jest trzeci sektor gospodarki obejmujący handel i usługi. Taksydermista świadczy wyspecjalizowany, pozaetyczny serwis dla indywidualnego klienta (vide doktor Regõczy i brelok z ludzkim płodem). Ta epoka jest nierozerwalnie sprzęgnięta z kapitalizmem, gdzie komodyfikacji uległy też relacje międzyludzkie (wątek odrzucenia Lajoski przez pracownicę hipermarketu). Samookaleczenie i samobójstwo wyalienowanego, bezdzietnego taksydermisty jest czytelną metaforą systemu, który wprawdzie może zniszczyć sam siebie kolejnymi cięciami (jak przekonuje ekonomista Nouriel Roubini), lecz będzie dążyć do przetrwania za wszelką cenę – nawet jako wydrążony, wypchany słomą truposz. Regõczy wprost mówi, że maszyna, która utrzymywała Lajoskę przy życiu, ostatecznie go zabiła.
Rys historyczny
Morosgoványi, Kálmán i Lajoska nie są li tylko nośnikami religijnych idei i socjologicznych obserwacji – w ich pozornie bezsensownych żywotach, niczym w krzywym zwierciadle, odbija się historia najnowsza państwa węgierskiego. Akcja pierwszej części filmu toczy się w czasie niechlubnej kolaboracji Węgrów z niemieckimi nazistami (1941–1944); w obliczu propozycji traktatu pokojowego, przedłożonego aliantom przez rząd węgierski w 1943 roku, siły Wermachtu zajęły kraj i dokonały zamachu stanu, wprowadzając marionetkowy rząd pod przewodnictwem faszystowskiej partii strzałokrzyżowców Ferenca Szálasiego. W kwietniu 1945 roku Armia Czerwona obaliła kolaboranckie władze i zajęła Węgry, przeistaczając je w państwo satelickie ZSRR – najpierw była to Republika Węgierska (1946–1949), a następnie Węgierska Republika Ludowa (1949–1989).
Zanim narodzi się Kálmán, bękart ze świńskim ogonem uosabiający etap gulaszowego komunizmu (podstawowym składnikiem gulaszu jest wieprzowina), Morosgoványi – symbol faszystowskiego wynaturzenia – ginie od pojedynczego strzału w potylicę (skuteczna metoda zabijania, z której zasłynęli Sowieci). Analogicznie jeden zbrodniczy ustrój został na Węgrzech obalony na krótko przed wprowadzeniem innego reżimu. Zgromadzenie Narodowe przyjęło konstytucję Węgierskiej Republiki Ludowej (opartej zresztą na stalinowskiej konstytucji Związku Radzieckiego) dopiero w sierpniu 1949 roku, ponad cztery lata po zakończeniu wojny i odsunięciu faszystów od władzy. Ten brak ciągłości także znajduje swoje odzwierciedlenie w Taxidermii: Morosgoványi umiera przed narodzinami Kálmána i choć obaj są ze sobą blisko spokrewnieni, noszą zupełnie różne nazwiska.
Gdy komunizm upada i zostaje zastąpiony wolnorynkową gospodarką kapitalizmu, Kálmán jeszcze żyje. Jest stary i tak potwornie otyły, że nie potrafi nawet wstać z kanapy, by skorzystać z toalety (mówiąc całkiem dosłownie, robi pod siebie), ale nadal piastuje władzę nad opiekującym się nim synem. To wyraźny sygnał, że zepsute komunistyczne elity utrzymały swoje wpływy, pasożytniczo żerując na młodszym, słabszym pokoleniu (Lajoska robi zakupy w hipermarkecie, żeby karmić ojca). W przeciwieństwie do sytuacji z lat powojennych, tym razem ciągłość historyczna zostaje zachowana: konstytucja z 1949 roku obowiązywała na Węgrzech aż do 2012 roku (Taxidermia weszła do kin sześć lat wcześniej). To dlatego zarówno ojciec (Kálmán), jak i syn (Lajoska) mają takie same nazwisko (Balatony), chociaż obaj pochodzą w prostej linii od Morosgoványiego.
Funkcja sztuki
Symbolika breloka z wypchanym płodem – gadżetu i zarazem małego dzieła sztuki – również nie jest przypadkowa. Węgry mają długą historię liberalnego prawa aborcyjnego. Usuwanie ciąży jest tam legalne od 1953 roku, jednak gdy liczba aborcji zaczęła przewyższać liczbę urodzeń, w 1973 roku władze nieco zaostrzyły prawo. Według obecnych przepisów obowiązujących od 1992 roku aborcja przeprowadzona do 12 tygodnia (w pewnych okolicznościach do 24 tygodnia) jest legalna w przypadku gwałtu, zagrożenia życia, zdrowia fizycznego lub psychicznego matki, wad płodu i problemów socjoekonomicznych. Węgry są przy tym krajem o ujemnym przyroście naturalnym. Liczba ludności wzrosła z 9 milionów w 1945 roku do 10,7 milionów w 1981 roku, lecz obecnie kraj zamieszkuje niecałe 9,7 milionów ludzi, czyli zaledwie 700 tysięcy więcej niż po wojnie.
Jakie perspektywy w wymierającym społeczeństwie ma osobnik taki jak Lajoska? Węgry są wątłe niczym ciało taksydermisty, jedyną zaś szansą na przetrwanie może być sztuka, która zapewnia symboliczną nieśmiertelność. Ironia polega na tym, że aby przetrwać, trzeba się zabić. Lajoska jako zwykły obywatel nie ma żadnej przyszłości, lecz jako artysta i dzieło sztuki w jednym może zostać zapamiętany. Tak też się dzieje: wystawa prezentująca jego prace sprawia wrażenie popularnego wydarzenia, to swoisty triumf zza grobu. Ale w tym momencie ujawnia się przewrotny geniusz twórców Taxidermii. Okaleczone ciało Lajoski symbolizuje bowiem sam film Palfiego; ubrany na biało tłum zebrany w galerii to snobistyczna widownia festiwali filmowych, która – kierowana głównie modą – symuluje miłość do kina arthouse’owego, choć niekoniecznie rozumie jego sens.
Dalsze wnioski są jeszcze bardziej przygnębiające. Jeśli publiczność nie rozumie sztuki i tylko ulega czasowej modzie, to termin ważności owej sztuki wyznacza pojawienie się kolejnego trendu, który wypiera poprzednie. Czy w takim przypadku Lajoska rzeczywiście może przetrwać w swoim dziele? Ta teza również jest ryzykowna, bo nieśmiertelność w sztuce ma wartość umowną, temporalną. Bardzo dobrze wyraził to Philip K. Dick w powieści Czy androidy marzą o elektrycznych owcach?. Jej główny bohater, Rick Deckard, przygląda się próbie operowej orkiestry i dochodzi do ponurej konkluzji: „Próba się skończy, przedstawienie się skończy, śpiewacy umrą, ostatni zapis muzyki zostanie w taki czy inny sposób zniszczony, aż wreszcie zniknie samo nazwisko Mozart i pył zwycięży”. Umieramy i zostajemy zapomniani, wszelkie próby przetrwania są daremne.
Zwierzęca natura
Palące pragnienie nieśmiertelności jest wspólną cechą bohaterów Taxidermii. Morosgoványi usiłuje przedłużyć swoje istnienie poprzez przekazanie genów potomkom, Kálmán próbuje osiągnąć życie wieczne w oczach kibiców i historyków sportu, pomysł Lajoski polega zaś na radykalnie nowatorskim przeobrażeniu swojego ciała w projekt artystyczny. Popisowe dzieło taksydermisty ma swoje źródło prawdopodobnie w Body Worlds, niesławnym cyklu wystaw z plastynatami doktora Gunthera von Hagensa, które od połowy lat 90. podróżują po całym świecie, bijąc rekordy popularności. Plastynacja jest poniekąd udoskonalaną metodą taksydermiczną: polega na usunięciu ze zwłok tłuszczu i wody, a następnie nasyceniu ich odpowiednimi polimerami, dzięki czemu zatrzymany zostaje rozkład tkanek przy jednoczesnym zachowaniu ich koloru i kształtu.
Instynkt samozachowawczy to zjawisko wspólne ludziom i zwierzętom. Granica pomiędzy jednymi a drugimi jest w Taxidermii rozmyta – filmowe postacie, ich motywacje i poczynania, są niejako zezwierzęcone. Morosgoványi nie potrafi zapanować nad pierwotnymi popędami; Kálmán rodzi się ze świńskim ogonem i pożera pokarm na podobieństwo świni; Lajoska spędza więcej czasu wśród zwierzęcych trucheł niż pośród przedstawicieli własnego gatunku, próbując nadać im realistyczny wygląd i zachować ich naturalne piękno, a ostatecznie dokonuje tego na samym sobie, tym samym sprowadzając się do roli zwierzęcia. Ten faunistyczny rys w człowieku każe mu dążyć do ciągłej ekspansji, bezmyślnej reprodukcji, bratobójczej walki i rywalizacji. Maskowanie zwierzęcej natury (jak na przykład ucięcie świńskiego ogona u Kálmána) nic nie da, bo natury nie można oszukać.
Jest rzeczą wielce prawdopodobną, że wszystkie powyższe odczytania – religijne, socjologiczne, historyczne, animalistyczne itd. – gdzieś się spotykają, równocześnie nie wykluczając innych. Siła filmu Györgyego Pálfiego polega między innymi na możliwości zastosowania wielu rozmaitych, zazębiających się kluczy interpretacyjnych. Można jednak żywić uzasadnione obawy, że większość znaczeń, jakimi wypełniona jest Taxidermia, umknie wielu widzom – szczególnie tym młodszym, wychowanym na powierzchownym kinie hollywoodzkim (dotyczy to zwłaszcza współczesnego segmentu superbohaterskiego, o którym Martin Scorsese nie bez racji powiedział, że to bardziej park rozrywki, a nie prawdziwe filmy). Tego rodzaju widzowie zapewne zobaczą w dziele Pálfiego tylko odrażającą otoczkę, a nie symbolikę czy szerszy kontekst, w jakim osadzona jest fabuła.
Poetyckie piękno
Taki naskórkowy odbiór jest poniekąd zrozumiały – werystyczne ukazanie fizyczności może budzić wstręt. Jest to jednak usprawiedliwione, bo tylko w taki sposób można było uwypuklić horrendum, jakie stało się udziałem rodziny Balatonych. Lecz poza wieloma odpychającymi scenami pełno w Taxidermii obrazów nieoczywistego, nieomal poetyckiego piękna: przenosiny Morosgoványiego do papierowego świata rozkładanej książeczki, Kálmán i Gizi na rowerze wodnym pośrodku jeziora, upiorna operacja Lajoski, różowy balonik nad szarym blokowiskiem czy sekwencja ukazująca różne przeznaczenia rotującego koryta (wanna, kołyska, trumna itp.) w rytm elektryzującej muzyki Amona Tobina. Pewną przeciwwagę dla makabry stanowi również humor wyśmiewający wojskową mentalność, nacjonalizm, służalczość, źle pojętą ambicję i niedorzeczne współzawodnictwo.
Taxidermia to liryczna i zarazem groteskowa opowieść o ciele pokonanym przez pragnienia, o popędach prowadzących do zguby, o nieuniknionych przemianach społecznych i o determinizmie dziejowym, który rzuca człowieka w określone miejsce i czas. To także prawdziwie transgresywne arcydzieło – piękny film nasycony brzydkimi scenami, wielka uczta dla tych, którzy będą w stanie przełknąć i przetrawić jej zawartość bez ataku torsji.