TAJNA AGENCJA KONTROLI MAGII. Jaś i Małgosia z XXI wieku
Świat współczesnych bajek został tak zawłaszczony przez produkcje zachodnie, że duża część z nas przestała w ogóle zdawać sobie sprawę, że za naszą wschodnią granicą technika idzie naprzód. Rosja to ogromny rynek medialny i nie żyją w niej tylko niedźwiedzie z wytatuowaną czerwoną gwiazdą. A dowiedzieć się o tym możemy m.in. dzięki działalności produkcyjnej platform streamingowych. Rzadko kiedy produkcje rosyjskie trafiają do nas innymi kanałami dystrybucyjnymi. O takiej animacji jak Tajna Agencja Kontroli Magii poza Netflixem właściwie nigdzie nie było wielu informacji. Strona na Filmwebie, chociaż zawiera pewne dane, w porównaniu z innymi stronami dotyczącymi bajkowych premier z Zachodu również jest wyjątkowo niekompletna. Dobrze, że IMDb stanął na wysokości zadania i oferuje dość sporo danych, gdy chodzi o zespół produkcyjny. Sytuacja ta obrazuje pewien stan naszej ogólnej wiedzy i brak zainteresowania promocją w naszym kraju tytułów z Rosji. To spadek w naszej zbiorowej świadomości po okresie przemian w 1989 roku, przez co dostało się i sztuce zza Buga. Niestety, ale najwięcej dowie się ten, kto jest gościem CDA albo buszuje po rosyjskim Internecie o tematyce filmowej, np. po stronie jednej z bardziej znanych w Rosji firm producenckich CTB Company (ctb.ru). Ileż w dziedzinie rosyjskiego filmu się współcześnie dzieje, podczas gdy nasze kina milczą.
Tajna Agencja Kontroli Magii powstała w założonym w 2007 roku woroneskim studio Wizart Animation. Twórcy postawili na bogactwo wizualne przejawiające się zarówno w konstrukcji świata przedstawionego, interakcji z nim, jak i projektach postaci. To prawdziwa uczta dla oczu oglądać film w 4K z włączonym trybem HDR. Scenariusz również jest niesamowicie pomysłowy, chociaż przydałyby się prawdziwe gwiazdy dubbingu, żeby jeszcze bardziej uwypuklić charakter bohaterów. Zarówno dzieci, jak i oglądający z nimi bajkę rodzice otrzymają dziesiątki tematów do rozmów. Animacja czerpie inspiracje ze znanych baśni, jednak w sposób mądry, zrobiony z klasą i bez tak czasem bardzo niepotrzebnych sugestii, które rozumieją jedynie dorośli. Bajka powinna być bajką, a Rosjanie od zawsze umieli tworzyć przepiękne historie dla widza w każdym wieku. Oczywiście w przypadku Tajnej Agencji Kontroli Magii nie zabrakło współczesnego podejścia do roli mężczyzn i kobiet w społeczeństwie. Nie ma jednak nigdzie w filmie żadnych sugestii wprost. Sam projekt świata natomiast uwzględnia w swojej konstrukcji, że kobieta jest mężczyźnie równa nie tylko pod względem abstrakcyjnych praw, ale i otrzymywanego czasu ekranowego. To nie parytet, a normalny stan faktyczny.
Tym bardziej zdziwił mnie jeden z niewielu (dokładnie dwóch w momencie pisania tekstu) dostępnych w zakładce filmu komentarzy na Filmwebie: “Feministyczna kupa, którą zrobił chory lewacki świat”. Autor tego wpisu z pewnością zobaczył coś, co pozostaje dla mnie tajemnicą. Jeśli komuś przeszkadza młoda, silna, dążąca do sukcesu kobieca bohaterka, której kreacja ma zresztą mocne uzasadnienie w klasycznej baśni, jest po prostu – delikatnie to ujmując – niemądry.
Co do zaś bohaterów, to twórcy Tajnej Agencji Kontroli Magii zdecydowali się umieścić znanych każdemu Jasia i Małgosię w rzeczywistości, w której bajki dawno już się z nią scaliły. Świat jest przesiąknięty magią, ale żeby nie dopuścić do zbytniego się jej rozprzestrzenienia, zwłaszcza w niepożądanej przez nikogo czarnej formie, zdecydowano się powołać tajną agencję, która stałaby na straży magicznego porządku. A więc – jeśli ktoś chce uprawiać magię, musi udowodnić, że nie czyni za jej pomocą zła, a wręcz odwrotnie, przyczynia się do podtrzymania ładu panującego w królestwie. Jak to bywa w bajkach, złe siły jednak nigdy nie zasypiają – co najwyżej na kilkaset lat, żeby kolejne pokolenia przestały się nimi zbytnio interesować – no i atakują, kiedy nikt się tego nie spodziewa. Wykorzystują do tego najczęściej ludzi słabszych i bardziej skłonnych do chodzenia na skróty, żeby uzyskać osobiste korzyści. Taki jest właśnie główny czarny charakter w filmie, a to, czego chce od porwanego króla, jest i straszne, i zarazem śmieszne. Misję uratowania władcy muszą przeprowadzić Jaś i Małgosia, bajkowe rodzeństwo z tą jednak niewielką różnicą, że Jaś poszedł w złodziejski fach, a Małgosia zaczęła robić karierę jako wyjątkowo prawa funkcjonariuszka Agencji Kontroli Magii.
Brzmi może nieco dziwnie, lecz produkcja w reżyserii Aleksieja Tsitsilina jest niezwykle spójną, pozbawioną patosu, trafiającą do serc młodszych i starszych widzów opowieścią o uniwersalnych wartościach, a więc również cennym materiałem dla każdego rodzica zaangażowanego w wychowanie swojego dziecka. Nie dziwi mnie więc, że znalazła się w pierwszej piątce najpopularniejszych w Polsce filmów na dostępnych na platformie Netflix. Można przy niej odpocząć od covidowego zgiełku i codziennych wyliczanek, ile jeszcze zostało wolnych respiratorów.
Receptą na sukces dla twórców Tajnej Agencji okazało się synkretyczne podejście do tematu bajek w ogóle, co akurat w tym przypadku nie jest pójściem na łatwiznę. Znane nam legendy, archetypy i opowieści koherentnie ze sobą współistnieją. To sztuka, żeby z oklepanych klocków stworzyć nietypową całość. I nie chodzi mi tylko o nowoczesną formę graficzną, chociaż przyjemnie jest zobaczyć nową wersję latającego moździerza na dziedzińcu chatki Baby Jagi, jak również samą osobliwą chatkę na dwóch kurzych stopkach. Poza tym ożywione lukrowane babeczki przypominające minionki, kolorowa ciuchcia, magiczny las pełen świetlików, pracownia z magicznymi eliksirami, wróżki, czarownice, tajne stowarzyszenia, świetnie dopracowany wygląd świata (zwłaszcza gdy zapada noc, a latarnie rozświetlają delikatną łuną ściany kamiennych budynków) i pełna niebezpieczeństw, zwrotów akcji droga, którą muszą pokonać główni bohaterowie, coraz bardziej akceptując, że smak mądrego życia nie polega wyłącznie na oszukiwaniu (Jaś) oraz karierze (Małgosia). Nie sposób się oderwać od tak wykreowanego świata. Jak to na rosyjskich bajkach, można się z łatwością wzruszyć.