search
REKLAMA
Felietony

Czy należy BAĆ się najnowszego SHREKA, ponieważ jest INNY?

„Shrek” z 2001 roku to niezwykle ważna produkcja w historii animacji 3D.

Odys Korczyński

5 marca 2025

REKLAMA

Shrek z 2001 roku to niezwykle ważna produkcja w historii animacji 3D. Może nie aż tak jak Toy Story z 1995 roku, lecz kto wie czy wśród polskiej publiczności nie bardziej kultowa ze względu na scenariusz i dubbing. Shrek wychował już kilka pokoleń, a kolejne jego odsłony, może prócz Shreka Forever, wciąż dobrze się mają pod względem popularności. Bawią, uczą, pozwalają wejść w świat animacji nie tylko dzieciom. Od ostatniej części minęło już 15 lat. To dość czasu, żeby dokonała się kompletna wymiana pokoleniowa wśród potencjalnych widzów produkcji. To wreszcie wystarczający okres w historii animacji, żeby dostrzec różnice w stylu, a to właśnie zaczęło budzić wśród starszych fanów serii najwięcej sprzeciwu. Odniesienia kulturowe również wzbudziły emocje, ale czy faktycznie na tym etapie jest już się o co spierać? Opublikowany teaser Shreka 5 ma przecież zaledwie 27 sekund.

Co tak naprawdę teaser nam pokazuje? Shreka wraz z rodziną, który wydaje się szukać swojego miejsca w świecie na nowo. Pojawiają się Pinokio, Osioł, Fiona, zaczarowane lustro znane najbardziej z pierwszej części oraz… już prawie dorosła, a tym samym zapewne krnąbrna córka Shreka. Widać, że twórcy postawili na sentyment, co nie jest złe, ale z drugiej strony ileż można. Dlatego znane i kultowe serie powinny się kończyć, jeszcze nim spowszednieją, bo każdy kolejny sequel już nic nowego do unikalnego stylu nie wnosi, zwłaszcza kręcony po latach. I tak wydaje się, że jest ze Shrekiem 5. Z jednej strony nie ma co się aż tak emocjonować, jak niektórzy fani w sieci, że te kilkadziesiąt sekund niszczy nie wiadomo jak wartościową, artystyczną i zasłużoną dla kina legendę. Nawiązanie do nieco malarskiej, olejnej kreski ostatniego Kota w butach jest wyraźne, aczkolwiek jakościowo słabsze. Nie wiadomo jednak, jak finalnie animacja będzie wyglądać. Z drugiej strony o wiele bardziej niż estetyka niepokoi coś innego, na co komentujący rzadziej zwracają uwagę – pewne nawiązania popkulturowe i społeczne.

Zacznę od lustra. Twarz lustrzanego ducha się zmieniła. Jest gładsza, plastyczniejsza, powiedzmy, że bardziej bajkowa, co jest jakąś odpowiedzią na potrzeby młodszych widzów i zmieniający się styl animacji, ale nie to jest niepokojące. Bardziej chodzi mi o sens tego, czym lustro jest – stało się ono TikTokiem. Prezentuje Shreka w różnych odsłonach, animacyjnie niestety takich sobie. Wpatrują się w nie Shrek wraz z rodziną i przyjaciółmi, jakby było ich jedynym światem. Ewidentnie ta popkultura przeniknęła teaser. Można się więc spodziewać, że zawładnie całym filmem. Czy więc naprawdę nie było innych pomysłów na teaser, który ma być czymś, co pokaże unikalność produkcji, zwłaszcza że ma ona taką konkurencję w postaci animacyjnej legendy? Z pewnością były, lecz producenci zdecydowali się iść linii najmniejszego oporu, wykorzystując to, co najpopularniejsze. Prześwituje przez to podejście czysto ilościowe. Chęć budowania popularności na jak najszerszej grupie odbiorców, co w wypadku pierwszej części wcale nie było takie oczywiste. Shrek łamał zasady, wykorzystywał żart niemal jak krytyczną broń, ucząc młodszego odbiorcę świata nie tyle bajkowego, co paradoksalnie realnego. Najnowszy teaser przesuwa tę granicę, tak się przynajmniej wydaje, w stronę nieco płytkiego odbioru świata poprzez media społecznościowe. Nie czuć tu magii Shreka. On zszedł jakby na dalszy plan, bo pojawiła się córka (Zendaya). I to jest element najbardziej niebezpieczny, bo zielony ogr może już nie być najważniejszą postacią, ale zachowywać się zgodnie z jakimś nowoczesnym kanonem bezpiecznego żartowania, które niewiele wnosi do historii. Nie dodaje jej wartości, lecz tworzy kolejny bezwartościowy sequel, wykorzystujący sentyment widzów.

Generalnie jednak nie uważam, żeby najnowszego Shreka należało się bać, lub – co gorsza – go hejtować. Jeszcze na to za wcześnie, a w przypadku hejtu w ogóle taka sytuacja nie powinna się wydarzyć. Warto jednak być krytycznym, bo minęło zbyt dużo lat od ostatniej części, żeby zachować unikalność tej serii, zwłaszcza że Shrek Forever nie był już tak dobry jak poprzednie części. Korzystał z sentymentu, podobnie jak zapewne zrobi to piąta odsłona serii, tyle że z pewnością w znacznie większym zakresie. Zapomnijmy więc o dawnym Shreku. Nadchodzi nowy, który jest ojcem nastolatki… Czy ewentualny dubbing Macieja Stuhra pomoże? Bo on również walczyłby z legendą…

Odys Korczyński

Odys Korczyński

Filozof, zwolennik teorii ćwiczeń Petera Sloterdijka, neomarksizmu Slavoja Žižka, krytyki psychoanalizy Jacquesa Lacana, operator DTP, fotograf, retuszer i redaktor związany z małopolskim rynkiem wydawniczym oraz drukarskim. Od lat pasjonuje się grami komputerowymi, w szczególności produkcjami RPG, filmem, medycyną, religioznawstwem, psychoanalizą, sztuczną inteligencją, fizyką, bioetyką, kulturystyką, a także mediami audiowizualnymi. Opowiadanie o filmie uznaje za środek i pretekst do mówienia o kulturze człowieka w ogóle, której kinematografia jest jednym z wielu odprysków. Mieszka w Krakowie.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA