SIEDMIU (NIE ZAWSZE) WSPANIAŁYCH. Filmowe porażki uznanych reżyserów
Oliver Stone – Aleksander
Jeden z najdroższych filmowych bałaganów w historii współczesnego kina. 155 milionów dolarów budżetu w 2004 roku było prawdziwie astronomiczną sumą i choć przełożyło się to na imponującą scenografię i efekty specjalne, tak chaotyczny scenariusz i dziwne decyzje obsadowe stały się zgubą dla tego ambitnego widowiska. Krytycy zrzucali Aleksandrowi, że formalnie bliżej mu do nie do końca zgodnego z rzeczywistością dokumentu historycznego niż filmu fabularnego. Męcząca narracja z offu i przeciętne występy aktorów nieustannie wytrącały widzów z rytmu, a trzygodzinny czas trwania projekcji okazał się nadzwyczaj męczący. Czasem nawet najbardziej uzdolnieni twórcy zostają pokonani przez własne ambicje – Oliver Stone chyba zdawał sobie z tego sprawę, bo kilkukrotnie przemontowywał Aleksandra, by wycisnąć jak najwięcej ze swojej pracy. Dziś panuje powszechna zgoda co do tego, że ostateczna wersja zdecydowanie przewyższa tę, która zadebiutowała w kinach, przynosząc dziesiątki milionów dolarów strat.
Tim Burton – Mroczne cienie
Tim Burton miewał już mało udane filmy, ale Mroczne cienie były sprawdzianem cierpliwości nawet dla jego najgorliwszych wyznawców. Pomimo intrygującej jak zawsze strony wizualnej scenariusz tego dzieła był najeżony idiotycznymi momentami i drętwymi dialogami. Brak należytego rozwinięcia postaci, wątki prowadzące donikąd i przewidywalność całej historii skutkowały nieustannym ziewaniem i wywracaniem oczu. Johnny Depp i Helena Bonham-Carter jadący na autopilocie byli męczący chyba dla każdego, a emanująca seksapilem Eva Green nie mogła samodzielnie pociągnąć całego filmu. Dodajmy do tego suche i głupkowate żarty, a otrzymamy tytuł niegodny Burtona nawet w słabszym wydaniu.
Barry Levinson – Rock the Kasbah
Nie jest to pierwszy kiepski film w reżyserii Levinsona, ale z pewnością najbardziej spektakularny w swojej nieudolności. Reżyser znany między innymi jako twórca Good Morning, Vietnam, Rain Mana czy Uśpionych tym razem kompletnie zbłądził i zmarnował fantastyczną obsadę z Billem Murrayem na czele. Ten ostatni chyba zdawał sobie sprawę z daremności swoich trudów, czego efektem jest naprawdę przeciętny występ. Trudno jednak mieć mu to za złe, jako że z kiepskiego scenariusza trudno stworzyć wiekopomne dzieło. Levinson ewidentnie nie miał na to pomysłu, stąd praktycznie nic nie gra tu, jak powinno. Ani nieśmieszny humor, ani brak poczucia zagrożenia w pogrążonym w wojnie Afganistanie, ani relacje między nieciekawymi postaciami. Nie bez powodu ten film osiągnął jeden z najgorszych wyników box office wśród tytułów wyświetlanych w podobnej liczbie kin.
Krzysztof Zanussi – Obce ciało
Podobne wpisy
A teraz przykład z polskiego podwórka – nie każdy musi lubić filozoficzny charakter dzieł Zanussiego, ale nie można zaprzeczyć temu, że to jeden z najważniejszych polskich reżyserów. Barwy ochronne i Iluminacja to tylko najbardziej oczywiste przykłady jego talentu i ogromnej świadomości twórczej. Obrazy Zanussiego zawsze miały to do siebie, że w inteligentny sposób prowokowały refleksje i dyskusje, a nieodzowne w tym było wyczucie reżysera. Coś, czego kompletnie mu zabrakło podczas tworzenia gniota, jakim było Obce ciało. Kompromitująca łopatologia i bardzo płytkie podejście do kwestii wiary i rzeczywistości współczesnej Polski uczyniły ten film czymś nie do oglądania. Zamiast głębi i wnikliwości otrzymaliśmy niezamierzoną śmieszność i intelektualną biedę. Miejmy nadzieję, że następnym razem Zanussiemu pójdzie lepiej.