PIJANY ANIOŁ. Pierwsze spotkanie KUROSAWY z MIFUNEM
Pijany anioł nie jest najlepszym filmem w dorobku Akiry Kurosawy. Z wielu względów można jednak uznać ten tytuł za moment przełomowy w biografii wielkiego reżysera, punkt zwrotny zwiastujący pasmo kolejnych sukcesów artystycznych. To właśnie od tej produkcji rozpoczyna się budowanie autorskiego języka i dobór najważniejszych tematów, jakimi w następnych latach, z jeszcze lepszymi efektami, będzie zajmować się Japończyk.
Podobne wpisy
Wszystko zaczęło się w czerwcu 1946 roku podczas zdjęć próbnych w wytwórni Toho. Dwudziestosześcioletni wówczas Toshirō Mifune, nieposiadający środków do życia, postanowił spróbować swoich sił w przemyśle filmowym. Nie miał za sobą żadnego artystycznego doświadczenia, jedyne, co mógł zaoferować, to samego siebie. Najpierw zgłosił się ponoć do pracy asystenta operatora, gdyż przed II wojną światową pomagał ojcu w jego zakładzie fotograficznym. W 1939 roku został wcielony do japońskiego wojska, po którym, jak stwierdził w jednym z wywiadów, “pozostały mu wielkie, robotnicze łapska jako niechciane pamiątki tamtych czasów”. Jednakże w wyniku nieporozumienia jego aplikacja trafiła do innego działu, poszukującego “nowych twarzy” do powstających produkcji. Pierwsze spotkanie z komisją nie zakończyło się dla Mifunego sukcesem. Mężczyzna był podobno zirytowany, nie wiedział, że trafił na inny casting, toteż został uznany za zbyt aroganckiego. Gdyby nie jeden z członków jury, Toshirō nie dostałby zaproszenia na kolejne przesłuchanie i zostałby od razu skreślony z listy kandydatów. Tymczasem w przerwie między jego “występami” aktorka Hideko Takamine, również zasiadająca w komisji, odnalazła na stołówce Kurosawę i zaprosiła go do obejrzenia gry nikomu nieznanego kandydata, twierdząc, że reżyserowi może się ten pokaz spodobać.
Oto, co autor Siedmiu samurajów napisał w swojej autobiografii na temat tamtego wydarzenia: “Wszedłem i oniemiałem ze zdziwienia. Młody człowiek krążył po pokoju w okrutnym szale. Było to przerażające niczym widok rannej lub złapanej w pułapkę dzikiej bestii próbującej się uwolnić. Stałem jak sparaliżowany. Okazało się, że młodzieniec nie był wcale wściekły; kazano mu udawać gniew i robił to. Grał. A gdy skończył, wyczerpany wrócił na swoje krzesło i zaczął groźnie spoglądać na swoich sędziów. Wiedziałem, że podobne zachowanie miało na celu zamaskować nieśmiałość, ale jury widocznie uznało je za brak szacunku”. To właśnie dzięki wstawiennictwu Kurosawy ta “dzika bestia” otrzymała angaż w dwóch filmach, by później pojawić się, jak stwierdził sam Akira, w pierwszej jego w pełni autorskiej produkcji.
Początkowo Pijany anioł miał być ponaddwugodzinną historią o uzależnionym od alkoholu doktorze Sanadzie (Takashi Shimura), który na gruzach powojennego Tokio szerzył dobroć i uzdrawiał chore ciała. Jednakże pojawienie się na planie Mifunego, grającego gangstera Matsunagę, całkowicie zniszczyło te plany. Kurosawa był znany z drobiazgowego przygotowywania się do własnych produkcji, późniejszy przydomek “Cesarz” wziął się również z jego despotycznego usposobienia i ogromnych wymagań względem reszty załogi, a mimo to zdecydował się na kapitulację przed nieposkromionym temperamentem młodego aktora. Pozwalał mu na improwizację, na potężne wybuchy agresji, na wirowanie między stagnacją a niespotykaną dotąd na wielkim ekranie ekspresją. Toshirō nie musiał zapoznawać się z metodą Stanisławskiego, by bez jakichkolwiek oporów wcielić się w rolę błaznującego rzezimieszka, którego gruźlica pchała w objęcia śmierci. Reżyser był zafascynowany postawą Mifunego, dlatego też dokonał znaczących zmian w scenariuszu, dzięki którym Matsunaga stał się równie ważnym bohaterem, co tytułowy pijany anioł – lekarz niosący pomoc najbardziej potrzebującym.
Historia w Pijanym aniele toczy się tuż po zakończeniu II wojny światowej, najprawdopodobniej na przedmieściach Tokio. To tam, w ciasnych domkach otoczonych ulicznym syfem, obok cuchnącego bagna, rozgrywa się tragedia ludzi zmuszonych żyć w warunkach urągających godności. Kurosawa z neorealistycznym zacięciem kieruje oko kamery na wszechobecny brud, zarówno ten z zatłoczonych, często odwiedzanych miejsc (sklepy, knajpy), jak również na brud wygodnie moszczący się na twarzach dzieci czy drobnych, zahukanych, uzależnionych od gangów sklepikarzy. Japończyk nie oszczędza nikogo, prezentując biedę, w jakiej znalazło się społeczeństwo japońskie po przegranym konflikcie. Nie patrzy na obdrapane domy tylko z ekonomicznej perspektywy, ukazywana nędza ma również wymiar metaforyczny, jako obraz zdewastowanych dusz oraz zgniłych sumień.
Zawiązanie akcji rozpoczyna się od wizyty Matsunagi u Sanady i prośby o wyciągnięcie pocisku z krwawiącej ręki. Gangster nie chce się przyznać do tego, w jaki sposób doszło do zranienia, ale doktor słusznie domniema, że musiało to mieć związek z ulicznymi porachunkami. Przy okazji zauważa u gościa pierwsze oznaki choroby płuc, dlatego też zaleca mu przejście kuracji w celu wyleczenia dolegliwości. To właśnie w tym momencie rozpoczyna się, trwający niemalże cały film, pojedynek o duszę Matsunagi. Owa psychomachia rozgrywa się na wielu płaszczyznach, na styku pragnienia życia i poczucia obezwładniającej stagnacji, wewnętrznego dobra i uzależnień sprowadzających na manowce, wreszcie potrzeby miłości i przeświadczenia, że wszyscy wokół są zgnili i niegodni zaufania. Bo przecież w filmie Kurosawy nie jest tak, że spotkanie mężczyzn jest niczym boskie objawienie zesłane na grzeszącego Szawła. Lekarz nie ubiera szat autorytetu moralnego, z ambony nawołującego maluczkich do nawrócenia. Wprawdzie ma dobre serce i chce nieść pomoc, ale sam lubi zajrzeć do kieliszka, a i szansę na dostatnie życie przehulał w latach młodzieńczych.