PUŁAPKA. Recenzja 1. odcinka serialu TVN
Nie należę do etatowych pożeraczy seriali, ale staram się monitorować ten rynek – kojarzę większość tytułów, co głośniejsze oglądałem w całości lub fragmentami. Dlatego gdy po raz pierwszy zobaczyłem minimalistyczną zajawkę Pułapki, postanowiłem, że sprawdzę najnowszy serial TVN-u. Zapowiadało się na pełną tajemnicy grozę lub co najmniej solidny kryminał, a że całość promuje swym nazwiskiem Agata Kulesza, która nie tak dawno całkiem udanie romansowała z telewizja w Krwi z krwi, postanowiłem w niedzielny wieczór zasiąść przed telewizorem. I choć nie mogę powiedzieć, że całkowicie zmarnowałem czas, to czuję się rozczarowany.
Przede wszystkim Pułapka nie wystrzega się błędów innych “jakościowych” seriali stacji TVN, zwłaszcza w zakresie portretowania rzeczywistości. Tutaj pisarki żyją w szklanych domach z basenem, zapijając smutki najdroższymi trunkami, a gdy wpadnie im pomysł na książkę, jak gdyby nigdy nic rozpoczynają kryminalne śledztwo na własną rękę. Z Pułapki dowiemy się też, że policjantki na prowincjonalnych komisariatach to przebojowe agentki kumplujące się z panią prokurator, które w dodatku okazują się… znajomą głównej bohaterki, celebrytki słowa pisanego. No cóż, realizmu się tu nie spodziewałem, ale tak dalece posunięta umowność świata przedstawionego nie pozwala mi traktować tej historii poważnie – a chyba tego chcieliby ode mnie twórcy serialu.
Nie ukrywam, że jednym z wabików, który na mnie zadziałał, była osoba reżysera Pułapki, Łukasza Palkowskiego, twórcy znakomitych Bogów. Jego osoba i obecność Kuleszy w obsadzie stanowiły swoisty znak jakości, ale po pierwszym odcinku wiem, że to, co powinienem był sprawdzić, to nazwiska scenarzystów. Twórcami scenariusza serialu jest duet Michał Godzic-Karolina Frankowska, a każde z tej dwójki na koncie ma co najwyżej pojedyncze odcinki do przeciętnych tasiemców TVN-u i innych stacji. Tu musieli zmierzyć się z historią iście filmową i czuć wielokrotnie, że nie mają w tym temacie wielkiego doświadczenia. Fabuła Pułapki koncentruje się na Oldze Sawickiej, popularnej pisarce, która ewidentnie ma za sobą ciężkie przeżycia; właśnie objeżdża prowincjonalne miasteczka, spotykając się z fanami, aż w końcu trafia do domu dziecka w Borowinie, gdzie zupełnie przypadkowo trwają akurat poszukiwania jedna z podopiecznych, Zuza. Czarną owcą placówki wychowawczej jest Ewa Maj, którą z nastoletniego tłumu bardzo szybko wyławia główna bohaterka. Jak nietrudno się domyślać, ich losy splatają się błyskawicznie.
Podobne wpisy
Odkrywczo nie jest, to prawda, ale punkt wyjścia jest obiecujący – powieściopisarka z przeszłością (Agata Kulesza po raz osiemdziesiąty ósmy ogrywająca wcielenie antypatycznej zołzy), młodociana buntowniczka z jeszcze większą tajemnicą w życiorysie i kryminalna zagadka. Wiele elementów wskazywałoby na inspirację Ostrymi przedmiotami, choć to zbyt świeży serial, by Pułapka miała się na nim szczególnie wzorować (choć na powieści Gillian Flynn już by mogła), ale produkcja TVN zbyt często ociera się o banał, by dorównać hitowi HBO. Przedramatyzowane, sztucznie wypadające aktorstwo torpeduje wszelkie próby zbudowania nastroju, a fabularne głupotki (pojawia się tu m.in. łazienka w pokoju hotelowym, którą zamyka się… od zewnątrz! Serio?!?) skutecznie odbierają przyjemność odbiorczą. Całość jawi się jako twór przygotowany w trybie przyspieszonym, niedopracowany i nazbyt powierzchowny. To zresztą duży problem wielu polskich, dobrze zapowiadających się produkcji odcinkowych – nieumiejętność poprowadzenia narracji tak, by w jednym odcinku nie powiedzieć zbyt wiele, ale wystarczająco dużo, by sprowadzić widza przed ekran w kolejnym tygodniu.
Nie spisuję Pułapki na straty. Jest w tej produkcji potencjał, jest więcej niż solidny reżyser i aktorka, której ufam. Ale jeśli scenariusz kolejnych odcinków będzie trącił banałem w równym stopniu, co premierowy epizod – najważniejszy w kontekście przywiązania widza do historii i bohaterów! – najnowsza produkcja TVN może szybko dołączyć do grona polskich seriali ze zmarnowanym potencjałem.