PERSPEKTYWA. Znakomite połączenie science fiction i westernu
Aż dziw bierze, że tak świetne i świeże science fiction przeszło niemal niezauważone.
W przyszłości ludzkość dociera do etapu międzyplanetarnych podróży i eksploruje inne światy w poszukiwaniu surowców. Damon i jego nastoletnia córka Cee są niezależnymi poszukiwaczami, którzy lądują na powierzchni zalesionego księżyca Bakhroma Green w celu wydobycia drogocennych klejnotów. Księżyc jest nieprzyjazny, nieomal całą jego powierzchnię pokrywa gęsta puszcza, a w atmosferze krążą toksyczne zarodniki. Podczas schodzenia kapsuła ulega awarii, zmuszając Damona i Cee do lądowania daleko od zaplanowanego miejsca. Poszukiwacze spotykają dwóch innych łowców skarbów, Ezrę oraz jego towarzysza, którzy chcą obrabować Damona i Cee. Damon składa rabusiom propozycję: zaprowadzi ich do ukrytego wykopaliska obfitującego w klejnoty, gdzie po podziale łupu wszyscy rozejdą się w swoje strony. Plan ulega jednak komplikacji.
Najpierw był piętnastominutowy film Prospect (2014) wyreżyserowany przez Zeeka Earla i Chrisa Caldwella za 21 tysięcy dolarów zebranych na portalu Kickstarter. Powodzenie filmu na festiwalu filmowym SXSW zapewniło młodym twórcom środki finansowe na rozwinięcie Prospect w film pełnometrażowy: kanadyjska wytwórnia BRON Studios wyłożyła na ten cel niespełna 4 miliony dolarów. Caldwell i Earl przekształcili dawne magazyny stoczniowe we Fremont w swego rodzaju warsztat, gdzie przez siedem miesięcy sztab projektantów przemysłowych, stolarzy, mechaników i cosplayerów pracował nad kosmicznymi kapsułami, kostiumami i atrapami broni. Zdjęcia trwały około 40 dni, a plenery nakręcono na terenie lasu deszczowego Hoh na półwyspie Olympic w stanie Waszyngton. W obsadzie znaleźli się Sophie Thatcher (Cee), Jay Duplass (Damon) i Pedro Pascal (Ezra).
Biorąc pod uwagę ograniczenia budżetowe, rezultaty są imponujące. Bakhroma Green sprawia wrażenie naprawdę obcego ciała niebieskiego – nieprzeniknionego, niebezpiecznego i jednocześnie fascynującego. Czuje się, że jest to część większego uniwersum, o którym chciałoby się wiedzieć więcej. Widzowie zostają wrzuceni w ten świat bez wyjaśnienia, zresztą tak jak bohaterowie filmu (szczególnie Cee) – nigdy nie wiemy, co przydarzy im się na zalesionym księżycu (czy są tam obce formy życia?) ani jakimi motywami będą kierować się napotkane przez nich postacie (pomogą, zaszkodzą?). Film jest także pozbawiony pseudofilozoficznego bełkotu i pseudonaukowych absurdów, które pogrążyły wiele produkcji science fiction [patrz: Czarna dziura (1979) Gary’ego Nelsona i Interstellar (2014) Christophera Nolana]. Dzięki temu Perspektywa wciąga od początku do końca.
Jeśli pozbawić Interstellar rynsztunku science fiction, film Nolana zapada się do poziomu ckliwego melodramatu. Co się stanie, gdy fantastycznonaukowej oprawy pozbawimy Perspektywę? Objawi się… western – i to raczej jego odmiana rewizjonistyczna, a nie tradycyjna. Mamy więc niezbadane rubieże wszechświata kojarzące się z Dzikim Zachodem, wątek przetrwania w ciężkich warunkach, gorączkę złota (tu jego funkcję pełni aurelak, wydzielina obcych form życia), nieustające negocjacje i intrygi, brak wyraźnego podziału na dobro i zło oraz rozwój postaci: silnej bohaterki żeńskiej (Cee) i moralnie dwuznacznego, lecz sympatycznego antybohatera (Ezra). I to wszystko działa jak dobrze naoliwiona maszyneria. Niestety publika nie poznała się na tym świetnym filmie: Perspektywa zarobiła tylko 22 tysiące dolarów. Gdyby to była Barbie albo inny przereklamowany szajs, pewnie zarobiłaby miliardy.