Autor słynnej Puszki z zupą firmy Campbell wyrasta więc w dokumencie Rossiego na bohatera ambiwalentnego, targanego sprzecznościami (a ponoć im więcej sprzeczności, tym człowiek ciekawszy). Jest jednocześnie nieśmiałym, pryszczatym chłopcem z Pittsburgha i guru nowojorskiej bohemy, dyktującym aktualne trendy sztuki współczesnej. Natchnionym artystą, nieustannie eksperymentującym, tworzącym pod wpływem chwili i komercyjnym wyrobnikiem, realizującym zamówienia celebrytów i marszandów z całego świata. Niewyoutowanym homoseksualistą, regularnie spotykającym się z mężczyznami i przykładnym chrześcijaninem, co niedzielę udającym się do kościoła na mszę świętą. Wreszcie, co najdobitniej widać właśnie na kartach jego pamiętnika, czułą, delikatną istotą, chłonącą świat i ubogacającą go o liczne dzieła sztuki oraz zawistnym, zakompleksionym człowieczkiem, dostrzegającym w sukcesach innych przede wszystkim zagrożenie.
Serial Rossiego traktować można również jako bogatą w materiały archiwalne, „obiektywne” głosy ekspertów oraz „subiektywne” wspomnienia uczestników wydarzeń kronikę społeczno-polityczną Nowego Jorku lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych. Warhol bez dwóch zdań był sercem tego miasta, oddającym jego atmosferę nie tylko w swojej sztuce, ale również za pośrednictwem magazynu „Interview” czy programu Andy Warhol’s Fifteen Minutes, emitowanego na antenie MTV. Jeżeli w latach siedemdziesiątych królowało w Nowym Jorku umiłowanie życia, wszechogarniające uczucie wolności artystycznej i świetnej, niekończącej się zabawy, to epidemia AIDS, rozwijająca się dynamicznie na przestrzeni lat osiemdziesiątych, w wyjątkowo brutalny sposób położyła temu wszystkiemu kres. I choć Warhol nie padł, wbrew popularnym swego czasu plotkom, jej ofiarą (przyczyną śmierci artysty były komplikacje po operacji wycięcia woreczka żółciowego), to wielu jego przyjaciół, znajomych, współpracowników już tak – m.in. Jon Gould, który zachorował i zmarł w 1986 roku, zaledwie kilka miesięcy przed Andym. Dwa ostatnie odcinki Pamiętnika… skupione są właśnie wokół kwestii tzw. „gejowskiego raka” (termin używany wielokrotnie przez bohaterów serialu, szalenie popularny w latach osiemdziesiątych) – pytań o to, jaki był stosunek Warhola do tej choroby, czy w jego późnej sztuce można odnaleźć do niej wizualne nawiązania, czy artysta mógł i czy powinien zrobić coś więcej dla szykanowanej wówczas przez amerykańską prawicę (epidemię AIDS uważano w niektórych kręgach za „karę od Boga”) społeczności LGBT.
Poważnym, a rzadko wybijającym się na pierwszy plan atutem Pamiętnika… jest z całą pewnością ścieżka dźwiękowa, na której króluje starannie wyselekcjonowana muzyka z epoki. Odnajdziemy tu m.in. przeżywających obecnie drugą młodość Sparksów, kultową formację Bee Gees i nieśmiertelnego Davida Bowiego, który swego czasu nagrał piosenkę zatytułowaną „Andy Warhol”, a w 1996 roku wcielił się w nowojorskiego artystę na potrzeby filmu Basquiat – taniec ze śmiercią Juliana Schnabela; od tytułu jednego z utworów Bowiego, „Loving the Alien”, pochodzi również nazwa ostatniego epizodu miniserialu Rossiego. Amerykańskim klasykom towarzyszą równie angażujące kompozycje stworzone specjalnie na użytek Pamiętnika…. Ich autorem jest Brad Oberhofer – założyciel i wokalista zespołu Oberhofer, dobrze znanego wszystkim fanom BoJacka Horsemana (to ich piosenka, Sea of Dreams, rozbrzmiewa pod koniec słynnego odcinka Fish Out of Water, wybranego przez magazyn „Time” najlepszym epizodem telewizyjnym 2016 roku). Utwory napisane przez trzydziestoletniego muzyka zachwycają swoją dojrzałością i namacalną wręcz czułością. Znakomicie korespondują ze stanem uczuciowym wycofanego, prowadzącego bogate życie wewnętrzne Warhola, przypominając delikatne, minimalistyczne kompozycje Maxa Richtera, który, podobnie jak Oberhofer, lubuje się w łączeniu muzyki klasycznej z elektroniczną.
„Homoseksualizm Warhola jest składową jego sztuki, ale to jego dorobek artystyczny zawsze pozostaje na pierwszym planie. W pewien sposób odkrywamy, kim jesteśmy, zamiast to wyrażać. Tworzenie sztuki to eksploracja tego, kim jesteśmy, a nie stwierdzenie: «Jestem taki» i namalowanie tego na płótnie” – mówi pod koniec ostatniego odcinka Pamiętnika… Glenn Ligon, amerykański artysta konceptualny. Trudno się z nim nie zgodzić. Wydaje się, że sztukę Warhola, w tym również jego ostatnie wielkie dzieło – wydane pośmiertnie pamiętniki, czytać należy właśnie w taki sposób: jako nieustanne poszukiwanie własnej tożsamości, odkrywanie i wewnętrzne negocjowanie jej istoty, ukrytej gdzieś w gąszczu pustych butelek po coca-coli, kolorowych twarzy Marilyn Monroe i puszek z zupą firmy Campbell.