OTWÓRZ OCZY. Polski serial science fiction od Netfliksa
Biblioteka Netfliksa regularnie poszerza się o polskie produkcje serialowe. Zaczęło się od wyreżyserowanego m.in. przez Agnieszkę Holland 1983 o alternatywnej historii Polski, potem dołączył kryminał na podstawie powieści Harlana Cobena W głębi lasu, a niedawno komediowe Sexify. Od 25 sierpnia na Netfliksie dostępny jest nowy polski serial Otwórz oczy – trochę science fiction, a trochę thriller, w którego centrum znajduje się tajemnica, którą musi rozwiązać główna bohaterka.
Nastoletnia Julia (w tej roli debiutująca na dużym ekranie Maria Wawreniuk) budzi się w pokoju, którego nie rozpoznaje. Nie ma pojęcia, jak się nazywa, gdzie jest i nie zna nikogo wokół siebie. W głowie ma tylko przebłyski wspomnień z pożaru i świadomość, że coś jest nie tak. Okazuje się, że jest w klinice leczenia amnezji o nazwie Druga szansa. W ośrodku przebywają nastolatkowie i młodzi dorośli, którzy zmagają się z niepamięcią i, co ciekawe, wyróżniają się ponadprzeciętnymi talentami. Sama Julka okazuje się być świetną pianistką, a jej koleżanki i koledzy – utalentowanymi pasjonatami tańca, rysunku, śpiewu czy programowania. Pracujący w ośrodku opiekunowie (w tych rolach Marta Nieradkiewicz i Marcin Czarnik) motywują swoich podopiecznych do rozwijania talentów, przy okazji stosując niekonwencjonalnie metody terapii i faszerując ich lekami, co nie budzi zaufania głównej bohaterki.
Tak jak Julia, tak i my od razu wiemy, że sytuacja, w której znalazła się dziewczyna, nie jest tym, czym się wydaje. Razem z nią odkrywamy kolejne sekrety tajemniczej kliniki i jej rezydentów. Bohaterka poznaje kolejne fakty ze swojego życia, ale nie wszystkie elementy układanki pasują do siebie, podobnie jak informacje dotyczące ośrodka. Choć wszystko to brzmi ciekawie i intrygująco, w rzeczywistości jest miałko i nudno. Co odcinek twórcy serialu podrzucają bohaterce kolejne tropy, a ta miota się w poszukiwaniu rozwiązania tajemnicy kliniki i własnej przeszłości, w zasadzie kręcąc się w kółko. Wydaje się, że na papierze wszystko powinno grać, jak należy – jest tu tajemnica, jest groza, ale przez pierwsze cztery odcinki Otwórz oczy bardzo wolno się rozkręca. Dopiero pod sam koniec serial nabiera tempa, a interesujące stają się dopiero dwa ostatnie odcinki. W zasadzie spokojnie można by skrócić rozwleczone sześć części i zrobić z niego miniserial.
Widownią docelową Otwórz oczy są raczej nastolatki i młodzież, z pewnością jest to jednak produkcja, która przypadnie do gustu również starszym widzom (tym, którzy przymkną oczy na niedociągnięcia), bowiem klimat serialu przypomina trochę polskie młodzieżowe seriale z lat 80. i 90. Otwórz oczy to niestety nie drugie Stranger Things. Pozbawione charyzmy postaci i dramatyczne, „młodzieżowe” dialogi to wina słabego scenariusza opartego na powieści Katarzyny Bereniki Miszczuk (znanej głównie z lekkiej i nieco naiwnej serii słowiańskiej fantasy Kwiat paproci). Z bohaterami ciężko się polubić, a relacje między nimi, w tym wątek romantyczny, ani ziębią, ani grzeją. Szkoda, że świetny reżyserski duet w osobach Anny Jadowskiej (Dzikie róże, segment Niedźwiedź w filmie Erotica 2022) i Adriana Panka (Wilkołak) nie był w stanie wyciągnąć z tej historii czegoś więcej. Dobre wrażenie współgrające z dziwną atmosferą ośrodka robi scenografia. Sam wystrój kliniki mieszczącej się w starym pałacu to połączenie współczesnego dizajnu z modnym obecnie stylem mid-century modern. Klinikę zagrał dla Netfliksa XIX-wieczny pałac w Młoszowej.
Pomimo stosunkowo ciekawego finału zakończenie Otwórz oczy nie jest rewolucyjne, ale pozostawia furtkę dla kolejnego sezonu. Jednak nawet jeśli takowy się pojawi, już chyba raczej po niego nie sięgnę.