GORĄCZKA ZŁOTA. Głód i samotność pośród slapsticku
W filmach Charliego Chaplina Mały Włóczęga niejednokrotnie przekonywał się, że pieniądze szczęście dają i nie dają. Można za nie kupić kwiaty dla pięknej dziewczyny albo opłacić czynsz choćby w najbardziej obskurnej norze i nie wylądować na ulicy. Z drugiej jednak strony to właśnie na pieniądzach ufundowany jest świat Trampa, w którym bogaci wciąż się bogacą, a biedni nieustannie biednieją. To świat, w którym określenie „wartość człowieka” nie oznacza bynajmniej sumy jego cnót i zalet. Chaplin w swoich filmach wyraźnie opowiadał się przeciwko nierównościom społecznym – sam ich zresztą w dzieciństwie doświadczył. Wydaje się zatem, że nie było dla niego lepszego tematu niż słynna gorączka złota przełomu XIX i XX wieku. I chociaż Chaplin podejmuje w Gorączce złota (1925) typowe dla siebie problemy, to film różni się od pozostałych dzieł artysty.
Podobne wpisy
Chaplin nakręcił Gorączkę złota dwa lata po stworzeniu jednego ze swoich najpoważniejszych, jeśli nie najpoważniejszego dzieła, czyli Paryżanki (1923). Artysta błyskawicznie piął się po szczeblach kariery, a jego filmy cieszyły się coraz większą popularnością, podobnie jak on sam – z różnych względów. Charlie-gwiazdor był bowiem pod baczną obserwacją zarówno licznych fanów, jak i znacznie mniej przychylnych przeciwników. Światło reflektorów zaczęło kierować się ku jego życiu osobistemu, a w nim wątpliwości natury moralnej budziły kolejne, coraz młodsze partnerki. Kiedy zdecydował się na stworzenie wspomnianej już Paryżanki, raczej klasycznego melodramatu z kontrowersyjną bohaterką, odczuł, że jest już na stałe zrośnięty z postacią Małego Włóczęgi. Widzowie nie chcieli oglądać nowego dzieła Charliego, w którym on sam praktycznie się nie pojawia. Chcieli nieporadnego Trampa – śmiesznego, a jednocześnie wzruszającego biedaka. Dwa lata po Paryżance Chaplin dał widowni to, czego oczekiwała.
Gorączka złota jest przez wielu widzów, krytyków oraz filmoznawców uznawana za najwybitniejsze dzieło w całej karierze Chaplina, w którym osiągnął on perfekcję w łączeniu slapstickowego komizmu z poważną, poruszającą historią o społecznym zacięciu. Główny bohater – oczywiście przedstawiać go nie trzeba – wyrusza tam, gdzie wyruszają wszyscy, a więc w kierunku Alaski. Powód? W pierwszym odruchu wydaje się oczywisty, ale trudno byłoby podejrzewać Trampa o chciwość. Jeżeli marzy on o znalezieniu złota, to wyłącznie z braku innych alternatyw na jakikolwiek zarobek. Zatem nasz Mały Włóczęga przemierza zaśnieżone szczyty, by w końcu dotrzeć do chaty pośrodku niczego. Wkrótce w drewnianej chałupie pojawia się też poszukiwacz zwany Dużym Jimem (Mack Swain) i obaj – po uprzednim przewrotnym pozbyciu się dotychczasowego gospodarza – zostają uwięzieni w domu z powodu śnieżycy. Zaczyna się walka o przetrwanie, w której głównym przeciwnikiem jest głód.
Oglądamy zatem scenerię dość typową dla chaplinowskiej poetyki. Przeraźliwe ubóstwo, wygłodzenie oraz desperacja to nieodłączni towarzysze Trampa i Dużego Jima. To właśnie w pierwszych 30 minutach Gorączki złota ma miejsce fenomenalna, kultowa scena, w której zrezygnowani mężczyźni zjadają na obiad skórzany but niczym rybę, dopychając makaronem à la sznurowadło. Chaplin w tym filmie osiąga absolutne mistrzostwo w zakresie scenografii, korzystania z rekwizytów i inscenizacji. To, jak prezentują się alaskańskie szczyty i górska chatka – wszystkie zbudowane przecież w hollywoodzkim studiu! – po prostu zwala z nóg. Charlie konstruuje kolejne gagi na bazie zabawy dekoracjami oraz twórczego wykorzystania zwykłych przedmiotów i wychodzi mu to oczywiście pierwszorzędnie.
Tyle że to dopiero pierwsze pół godziny. Bo potem akcja Gorączki złota przenosi się w dużej mierze do pobliskiej mieścinki, gdzie Charlie poznaje – a jakże – piękną dziewczynę imieniem Georgia (Georgia Hale), popularną fordanserkę. I rozpoczyna się opowieść wyjątkowo smutna i wzruszająca na tle innych, także późniejszych dzieł Chaplina. Bo nie ma tu walki biednych ludzi o godny byt, którzy znajdują ukojenie w sobie nawzajem. To historia samotnego włóczęgi niepasującego do niczego ani nikogo wokół. Dziewczyna, choć niezbyt zamożna, obraca się w rozrywkowym towarzystwie pełnym mięśniaków, tancerek i fałszu. Chociaż Tramp dociera do miasta, to nie ma w nim dla niego miejsca – mieszka w zapomnianej górskiej chacie.