search
REKLAMA
Recenzje

GORĄCZKA ZŁOTA. Głód i samotność pośród slapsticku

Dawid Konieczka

26 czerwca 2020

REKLAMA

Mimo że Gorączkę złota określa się opus magnum Chaplina, to trudno nie dostrzec, że poza faktycznym mistrzostwem w równoważeniu powagi i komedii reżyserowi brakuje tu nieco konkretniejszego pomysłu fabularnego. Film składa się bowiem z doskonałych gagów, przemyślanych tropów tematycznych i kapitalnego szkieletu fabularnego, ale to historia pozbawiona pewnego konkretu, wyrazistości, bo chociaż rozgrywa się w czasach tytułowej gorączki złota na Alasce, to akcja równie dobrze mogłaby toczyć się zupełnie gdzieś indziej, kiedy indziej, z innymi bohaterami. Chaplin stworzył fenomenalną konstrukcję, która posłuży mu do wykreowania znacznie ciekawszych, dojrzalszych filmów. Gorączka złota to zaś rewelacyjny, ale jednak wstęp do tego, co zaprezentuje chociażby w arcymistrzowskich Dzisiejszych czasach (1936).

Wszystkie te zarzuty nie prowadzą jednak do konkluzji, że Gorączka złota jest filmem nieudanym. Wręcz przeciwnie, to dzieło przełomowe, konstytuujące to, czym twórczość Chaplina będzie się charakteryzować przez najbliższą dekadę z okładem. W tym przypadku bardzo wyraźnie stawia on na podkreślenie tragizmu sytuacji Małego Włóczęgi. W Gorączce złota Trampowi grozi chyba najwięcej niebezpieczeństw rozumianych na różne sposoby, od złamania serca przez dwulicową kobietę, przez niespodziewane aresztowanie, po śmierć z głodu lub w wyniku upadku z urwiska.

Charlie Chaplin w filmie Gorączka złota

Najbardziej poruszająca jest jednak relacja bohatera z piękną Georgią. Nie jest to nieśmiała, dobroduszna dziewczyna znana z innych dzieł reżysera. Obiekt westchnień protagonisty kpi z niego i bawi się jego kosztem, a niczego nieświadomy Tramp biega za nią jak w transie. Przejmująca jest zwłaszcza scena, będąca jednym z najbardziej znanych momentów całej światowej kinematografii, w której główny bohater, samotny w sylwestra, oszukany przez Georgię, wyobraża sobie niedoszłą uroczystą kolację. Wówczas wbija widelce w dwie małe bułki i wykonuje tzw. taniec bułeczek, udowadniający artystyczne mistrzostwo Chaplina w zakresie wykorzystywania rekwizytów. Jest to taniec radości, która w rzeczywistości nie może się ziścić, bo z Małym Włóczęgą nikt sylwestra spędzić nie chciał.

Chociaż koniec końców serce Georgii odmienia się, to jednak zmiana ta wydaje się mało przekonująca i dość wymuszona. Podobnie zresztą jak całe zakończenie Gorączki złota będące absurdalnym happy endem. Niektórzy krytycy twierdzili, że oszałamiający sukces Małego Włóczęgi – zarówno finansowy, jak i uczuciowy – jest kpiną Chaplina ze sztucznych szczęśliwych zakończeń. Trudno nie odnieść wrażenia, że to usprawiedliwiająca reżysera nadinterpretacja, ale trzeba też zrozumieć, że widz lat 20. to widz nie mniej wybredny od współczesnego. Bez happy endu widownia nie byłaby zadowolona, a Gorączka złota podzieliłaby los Paryżanki. Tego zaś Chaplin nie mógł wtedy zaryzykować – miał wręcz nadzieję, że to właśnie za film z 1925 roku zostanie zapamiętany.

Georgia Hale i Charlie Chaplin w filmie Gorączka złota

Czy to się udało? Na pewno olbrzymi sukces obrazu stanowi jeden z fundamentów legendarnego statusu Chaplina, który z łatwością rozpoznawany jest przez widzów na całym świecie nawet po ponad 130 latach od swoich narodzin. Gorączka złota okazała się ogromnym hitem kasowym i stała się piątym najlepiej zarabiającym filmem niemym wszech czasów. Krytycy byli zachwyceni, widzowie również, a sam Charlie szykował się już do tworzenia kolejnych dzieł. Czy rzeczywiście Gorączka złota była jego szczytowym osiągnięciem? To już pozostaje do indywidualnej oceny.

Film dostępny w serwisie Flixclassic.pl

Dawid Konieczka

Dawid Konieczka

W kinie szuka przede wszystkim kreatywności, wieloznaczności i autentycznych emocji, oglądając praktycznie wszystko, co wpadnie mu w ręce. Darzy szczególną sympatią filmy irańskie, science fiction i te, które mówią coś więcej o człowieku. Poza filmami poświęca czas na inną, mniej docenioną sztukę gier wideo, szuka fascynujących książek, ogląda piłkę nożną, nie wyrasta z miłości do paleontologii i zastanawia się, dlaczego świat jest tak dziwny. Próbuje wprowadzać do swojego życia szczyptę ekologii, garść filozofii i jeszcze więcej psychologii.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA