search
REKLAMA
Czarno na białym

DO WIDZENIA, DO JUTRA. Deszcz, który zasłonił naszą miłość

Odys Korczyński

8 stycznia 2020

REKLAMA

Wygląda na to, że jeśli nie godzimy się na nietrwałość uczuć, musimy równocześnie pogodzić się z tym, że zamienimy się w błaznów. Tak będą postrzegać nas obcy ludzie. I o ile Jacka to raczej nie obchodzi, o tyle młodsza od niego Margueritte osobliwie się tym przejmuje. „Ludzie patrzą” – mówi, kiedy Jacek ją obejmuje i chce pocałować. „Nie widzą nas. Deszcz nas zasłania” – odpowiada on. Może tym swoim zachowaniem córka konsula pokazuje, że jest w niej znacznie więcej dojrzałości niż w Jacku? Bo on postrzega rzeczywistość przez swój pryzmat. Przetwarza ją i skupia się na swoich odczuciach, tak granicznie, że przestaje widzieć nawet Margueritte. „Stoisz tu obok mnie, a wydaje mi się, że cię wcale nie ma”. Kwestionuje tak ją, ponieważ ona idzie własną, indywidualną drogą. Dzieli ich ogrodzenie wynajętej kamienicy, a jakby dzielił ich elektryczny pastuch.

Frywolna, trzpiotka, Margueritte, kiedy tak cyzeluje dubbingowane słowa, jak dojrzała kobieta, mająca za sobą lata życia, przepowiada swoją przyszłość, lecz nie jako postać filmowa, ale jako Teresa Tuszyńska. „A która radość trwa długo?” Wedle takiej maksymy żyła Teresa. Radość po alkoholu faktycznie trwa najpierw chwilę, potem mgnienie, a im więcej i regularniej się pije, tym to mgnienie stopniowo przestaje być zauważalne. Aż faktycznie inni mają nas za ducha, żyjącego chwilą i podróżującego po nienazwanych światach, jak córka konsula. Ta wolność kosztuje cenę samotności. Może Tuszyńska okazała się zbyt młoda i za słaba na ten film. Może coś jej Cybulski w swojej opowieści podświadomie zaszczepił. Tę nieznośną lekkość bycia i wieczne kontestowanie trwałości, bo tylko tak zaspokoi się głód istnienia i deficyt miłości samego siebie.

„[Istnieję] nie przy tej furtce i nie przy tobie. To nie jest moje istnienie, ten świat poza furtką. Może dlatego wydaje mi się piękny? I cieszy mnie. […] A która radość trwa długo? Po jakimś czasie staje się przyzwyczajeniem jak godziny posiłków. Jednostajne, codzienne. […] Wierz mi, to nieistnienie jest najpiękniejszą rzeczą, jaką mogę ci ofiarować”. Tak właśnie w filmie Morgensterna ustami Margueritte zostaje wypowiedziane credo życia Teresy Tuszyńskiej. Bo skoro dzień jutrzejszy dyktuje teraźniejsze czyny, które postronni mają za pretensjonalne kaprysy, nie warto inwestować w nich czasu. Trzeba być jednak na tyle wytrzymałym, by umieć bez nich żyć. Teresa Tuszyńska nie była.

Naszą miłość wiecznie zasłania jakiś deszcz, jakby w ogóle nie istniała. Czyjeś nieistnienie staje się przekleństwem, a z niego przepoczwarza w zatruty na zawsze prezent. Zostają z nami lalki, jedyne towarzyszki gotowe słuchać naszego użalania się nad wiecznymi powtórkami rzewnych historyjek opowiadanych przy kieliszku taniej wódy. W tym sensie pokolenie młodych z Do widzenia, do jutra to egzystencjalni straceńcy. Może gdzieś między nimi jakiś poeta Babiński lub inny jego poplecznik napisze wiersz, zanim upadnie pod stół. Polański się wyrwie na Zachód, ale i tak nie ucieknie przed fatum swojego pokolenia. Cybulski i Kobiela przedwcześnie zginą w wypadkach. Mach popełni samobójstwo. Tuszyńska umrze nagle jako alkoholiczka u boku trzeciego męża alkoholika, zapomniana i nieszczęśliwa. Do widzenia, do jutra.

Odys Korczyński

Odys Korczyński

Filozof, zwolennik teorii ćwiczeń Petera Sloterdijka, neomarksizmu Slavoja Žižka, krytyki psychoanalizy Jacquesa Lacana, operator DTP, fotograf, retuszer i redaktor związany z małopolskim rynkiem wydawniczym oraz drukarskim. Od lat pasjonuje się grami komputerowymi, w szczególności produkcjami RPG, filmem, medycyną, religioznawstwem, psychoanalizą, sztuczną inteligencją, fizyką, bioetyką, kulturystyką, a także mediami audiowizualnymi. Opowiadanie o filmie uznaje za środek i pretekst do mówienia o kulturze człowieka w ogóle, której kinematografia jest jednym z wielu odprysków. Mieszka w Krakowie.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA