NAJLEPSZE FILMY POSTAPOKALIPTYCZNE. Wielki ranking czytelników
10. Planeta małp (1968)
Jak każde warte uwagi kino spod znaku fantastyki naukowej, także Planeta małp Franklina J. Schaffnera z 1968 roku jest dzieckiem swoich czasów, zagrożeń, lęków. To portret Ameryki ery Wietnamu, makkartyzmu, strachu przed konfliktem atomowym – tytułowa planeta to planeta uprzedzeń, zabobonów, autorytarnej władzy kościelnej i cywilizacji opartej na kłamstwie. W końcu w finale zrozpaczony bohater klęczy przed upadłym symbolem wolności i wykrzykuje dramatyczne „W końcu naprawdę się nam udało! Wy maniacy! Zniszczyliście ją! Żeby was diabli! Żeby was wszyscy diabli!”. Jeden z największych i najbardziej zasłużonych klasyków fantastyki filmowej oraz początek co prawda nierównej, ale jakże ważnej i wartej uwagi marki filmowej. [Filip Pęziński]
9. Equilibrium
Od tego filmu zaczęła się moja sympatia do Christiana Bale’a. Świat wyprany z emocji to jawne zapożyczenie z Roku 1984 George’a Orwella, ale inscenizacja Kurta Wimmera była na tyle sugestywna, że z miejsca stała się jedną z najbardziej przemawiających do widzów wizji postapokaliptycznych – inspirowanych Fahrenheitem 451 i innymi filmami, w których istotną rolę odgrywało szeroko pojęte „innowierstwo”. Film Wimmera broni się przede wszystkim jako antyutopia, będąc wiarygodną wizją świata po zagładzie wszystkiego, co kiedykolwiek wypracowała ludzka cywilizacja. [Dawid Myśliwiec]
8. 28 dni później (2002)
(…) Podobnie jak George Romero za temat wiodący nie obiera sobie krwawej łaźni w wykonaniu zmutowanych zwłok (choć obrazków tego typu oczywiście nie brakuje), staje się on bowiem jedynie pretekstem. W przypadku najnowszego filmu Boyle’a jest to pretekst do ukazania mechanizmów rządzących ludźmi w sytuacji, która zostaje pozbawiona jakiejkolwiek odgórnej kontroli, gdzie człowiek staje się panem sam dla siebie, a znikają wiązane zazwyczaj z życiem społecznym ograniczenia. Nie ma rządów, nie ma nadzoru, znikają kształtujące w dzisiejszych czasach normy zachowania media, ludzie są pozostawieni sami sobie. Jaki może być następny krok na tej ścieżce? Niestety jest on boleśnie przewidywalny i to o nim opowiada właśnie film brytyjskiego reżysera. Apokalipsa to dopiero wstęp do czegoś znacznie gorszego. [Edward Kelley, fragment recenzji]
7. Mad Max 2 – Wojownik szos (1981)
Wyniszczony wojną świat cierpi na brak benzyny. Rockatansky (w tej roli ponownie Gibson) przybywa do ocalałej osady wydobywczej, która jest regularnym celem ataków gangu, dowodzonego przez zamaskowanego Lorda Humungusa. Max obiecuje im, że w zamian za pewną ilość benzyny sprowadzi im cysternę, którą będą mogli wywieźć cenne paliwo i uciec bandytom. Stając się obrońcą tej zastraszonej społeczności, samotny jeździec odnajduje swoją utraconą wrażliwość i poczucie człowieczeństwa.
Film miał premierę 24 grudnia 1981 roku. Ponownie posypały się nagrody Australijskiej Akademii Filmowej. Mad Max 2 został też zauważony przez gremium przyznające Saturny. Dziś uważa się go za sequel doskonały. Wszystkiego jest więcej – jest szybciej, głośniej i mocniej, ale jednocześnie nie mamy tu do czynienia z typowym skokiem na kasę bez pomysłu. Słynny krytyk Roger Ebert wprost przyznawał, że w historii kina nie mieliśmy wielu lepszych filmów akcji. „Efekty specjalne oraz popisy kaskaderów są spektakularne. Tworzą przerażający, czasem obrzydliwy, ale też porywający efekt” – pisał w swojej recenzji. [Karol Barzowski, fragment artykułu]
6. WALL·E (2008)
Ekologiczna apokalipsa na ziemi i a ta druga w kosmosie, wśród ubezwłasnowolniającej człowieka technologii. Andrew Stanton boi się o przyszłość ludzkiej rasy, sygnalizując zagrożenia płynące z dwóch stron. Ziemska cześć Wall-E korzysta z szerokiego repertuaru obrazów ukształtowanych przez kino postapokalipsy. Wyludnione miasto i stosy śmieci jako jedyne artefakty przypominające o kiedyś aktywnych mieszkańcach. Cisza, susza i brak życia – tyle zostało po wielkiej cywilizacji. Dlatego tak bardzo cieszą te delikatne symptomy odradzającej się Ziemi: czyli świerszcz czy roślinka, zwiastująca, że ludzie będą mogli powrócić na swoją planetę. Właśnie wtedy, gdy Wall-E ląduje na stacji kosmicznej, Stanton wprowadza drugi temat. Okazuje się, że człowiek sam stworzył na siebie sidła. Łańcuchy, z których bardzo trudno będzie się wyzwolić. W efekcie wpadliśmy z deszczu pod rynnę. [Maciej Niedźwiedzki]
5. Ludzkie dzieci (2006)
Brudna i drapieżna wizja świata, w którym ludzie stracili zdolność do rozmnażania się. Siłą filmu Alfonso Cuaróna jest przede wszystkim intensywna warstwa wizualna – dzięki wspaniałej pracy operatorskiej Emmanuela Lubezkiego Ludzkie dzieci momentalnie odczuwamy trawiący bohaterów lęk i otaczający ich chaos. Pochłonięci przez surowy, niepokojąco sugestywny świat, śledzimy quasi-biblijną opowieść o walce o przyszłość ludzkości i człowieczeństwo – nawet jeśli ta narracja nie porywa, to wtopiona w dystopijną scenerię urasta do rangi pasjonującej dramatycznej rozgrywki mocno reagującej ze współczesnymi problemami i napięciami społeczno-politycznymi. Znakomita filmowa robota, inteligentnie skonstruowana z rozpoznawalnych, ale odświeżonych motywów wtłoczonych w atrakcyjną, porywającą formę. [Tomasz Raczkowski]
4. Seksmisja (1983)
Co by było gdyby nie było mężczyzn, a światem rządziły kobiety? Na to pytanie, z odpowiednim dla siebie humorem, odpowiedział swego czasu Juliusz Machulski, przechodząc do historii polskiej kinematografii. W swej przebojowej komedii science fiction stworzył hipotetyczną sytuację z pozoru obrazoburczą dla mężczyzn, choć o wiele bardziej irytującą dla feministek. Na skutek wojny nuklearnej to płeć piękna przejęła kontrolę. Ostatni przedstawiciele męskości, Maks i Albert, budząc się po długim śnie, nie wierzą w to co widzą. Że historia została zakłamana, że uczucia zostały wyparte, że oni sami nie są już do nikomu do niczego potrzebni. Pochwała Machulskiemu należy się jednak głównie za to, że w żartobliwym komentarzu do relacji damsko-męskich ukrył jednocześnie ciekawą satyrę na komunizm. [Jakub Piwoński]