NAJLEPSZE FILMY POSTAPOKALIPTYCZNE. Wielki ranking czytelników
20. Niepamięć (2013)
Niepamięć jest cudownie nakręcona. Nie chodzi tu tylko o jakość efektów specjalnych, o których wystarczy powiedzieć, że są doskonałe. Ale ten film to wspaniałe doznanie estetyczne – bardzo plastyczne kadry, umiejętnie ograna kolorystyka, minimalizm dekoracji i – co najważniejsze – niewiele efekciarstwa związanego z eksploracją postapokaliptycznego świata. Co prawda jest tu kilka wymownych obrazków Nowego Jorku po zagładzie atomowej, niemniej nie w nich zasadza się moc, bo ta tkwi w odpowiedniej kompozycji obrazu i roli, jaką spełnia tło. To nie rozbuchany Emmerich. Kosinski wraz Claudio Mirandą (kolejna, po Życiu Pi, genialna robota tego operatora!) penetrują pustynne pustkowia, które niegdyś były miastem: tylko czasami widać architektoniczne szczegóły, nad którymi jednak się nie rozwodzą (plakaty trochę mylą). To bardzo spójna wizja, bo nie idąca ani w tanie efekciarstwo, ani w przesadzony futuryzm, ani w postnuklearne wizjonerstwo. Niepamięć wygląda klasycznie, ale jednocześnie bardzo wyjątkowo. Ten film domaga się jak największego ekranu, jak najlepszego udźwiękowienia – nie żałujcie kasy na bilet do kina i potem na bluraya. To prawdziwa uczta dla zmysłów. [Rafał Oświeciński, fragment recenzji]
19. Snowpiercer: Arka przyszłości (2013)
W niedalekiej przyszłości rząd ma rozpylić w powietrzu gaz. Intencje są dobre, ale działanie okazuje się być tragiczne w skutkach. Po kilkunastu latach Ziemię ogarnia wieczna, skrajnie mroźna zima. Wszelkie życie ginie, a ci, którym udaje się przetrwać, lądują w pędzącym przez całą Europę niezniszczalnym, świętym pociągu. Zdawałoby się, że pasażerowie to wygrani. W końcu udaje im się przeżyć globalną zagładę. Prawda jest jednak inna, gdyż pociąg jest podzielony na klasy. Tym z przodu wiedzie się bardzo dobrze – smaczne jedzenie, świetne warunki do życia. Ci z końcowych przedziałów, żyją jednak w piekle. Konieczność zjedzenia swoich współpasażerów, by zaspokoić głód to ich chleb powszedni. Tak żyć się nie godzi. Curtis (Chris Evans) ma plan – chce dostać się na czoło „Arki” i obalić władzę terroru. [Robert Skowroński, fragment recenzji]
18. Księga Ocalenia (2010)
Denzel Washington w roli pozornie zagubionego w postapokaliptycznej rzeczywistości mściciela robi kolosalne wrażenie, a film braci Hughes doskonale realizuje wizję świata po zagładzie – wypranego z człowieczeństwa, będącego kolebką wszystkiego, co w człowieku złe i godne pożałowania. Świetna rola Gary’ego Oldmana na drugim planie, po raz kolejny wcielającego się w postać skrajnie przesiąkniętą złem. [Dawid Myśliwiec]
17. Cloverfield Lane 10 (2016)
Dziś hasło „Cloverfield” kojarzy się już z całą serią filmową, ale gdy Cloverfield Lane 10 wchodziło na ekrany, traktowane było jako nieoficjalny sequel Projektu: Monster, kiepskiego monster horroru z 2008 roku. Po tej niezbyt udanej produkcji wykorzystującej found footage raczej nikt nie spodziewał się udanego sequela, a tymczasem powstał film ze znakomitym rolami Johna Goodmana i Mary Elizabeth Winstead, nadający sporo kontekstu sytuacji w jakiej znaleźli się bohaterowie. To survival story z dużą dawką psychologicznego obciążenia, ale przede wszystkim znakomity, trzymający w napięciu thriller – szkoda, że niespodziewany sequel Paradoks Cloverfield jakoś niespecjalnie utrzymał ten poziom… [Dawid Myśliwiec]
16. Dredd 3D (2012)
Uwielbiam komiksy z Sędzią Dreddem. Postać stworzona przez Brytyjczyków (z dodatkiem hiszpańskiego rodzynka) w 1977 roku niemiłosiernie kpi z Ameryki i wyolbrzymia jej wartości oraz problemy do granic absurdu. Prawo, wielkie miasta, fascynacja przemocą i bohaterami o kwadratowych szczękach, Zimna Wojna, demokracja. Nic nie jest bezpieczne. Dodatkowo sam bohater to maksymalnie bezkompromisowy służbista i praktycznie zaprzeczenie koncepcji bohatera, ponieważ (przynajmniej przez kilka pierwszych lat) w żaden sposób wydarzenia, w których brał udział, go nie zmieniały. To twardy antybohater, który rozchlapałby mózg własnej matki, gdyby ta zadarła z prawem. Przemierzając postapokaliptyczny świat, góruje niemiłosiernie nad amerykańskimi herosami, takimi jak np. Wolverine, którzy co najwyżej aspirują niewinnie do roli bezwzględnych mścicieli. [Radosław Pisula, fragment recenzji]
15. Ucieczka z Nowego Jorku (1981)
Ucieczka Nowego Jorku nie traktuje o apokalipsie wywołanej przez nuklearną zagładę, ale będącą efektem społecznego przesilenia i eskalacji wewnętrznych konfliktów. W filmie Johna Carpentera Manhattan zostaje przemieniony w odcięte od świata wielkie więzienie, gdzie przetrzymywani są wszyscy najgroźniejsi przestępcy i kryminaliści. Cała wyspa przypomina najmroczniejsze zaułki, przez które przejeżdżał Travis Bickle w Taksówkarzu. Manhattan jest zawalonym śmieciami, bezludnym, pozbawionym świateł i porządku przedsionkiem piekła. To przygnębiająca i dekadencka wizja przyszłości. Działająca na wyobraźnie tym mocniej, że dająca ponury obraz Nowego Jorku – miasta wyjątkowego – dotąd przecież zawsze kojarzonego z biznesowym centrum świata, miejscem zorganizowanym perfekcyjnie na każdym poziomie. Tętniące życiem miasto przemienia się w cmentarzysko, w którym każdy sięgający chmur biurowiec jest swoistym mauzoleum upadającej cywilizacji. [Maciej Niedźwiedzki]
14. Wodny świat (1995)
Tym razem nasza udręczona planeta ginie pod wodą. Ocalali na unoszących się na falach platformach ludzie cenią ziemię ponad wszystko i hołubią mit o suchym lądzie, na którym można stanąć pewnie stopą. Prawdę zna tylko Żeglarz (Kevin Costner), który dzięki zmianom genetycznym niejednokrotnie bywał już na tym, co kiedyś suchym lądem było, i od lat pozbawiony jest złudzeń. Do czasu, kiedy na jego drodze stanie pewna tajemnicza dziewczynka… Wodny świat to sprawnie zrealizowane kino. Jest ten (odpowiednio początkowo niechętny) dobry i ten zły, jest tajemnica i jest przygoda. Jest też, oczywiście, nadzieja dla świata w osobie młodziutkiej Tiny Majorino. I choć pojawiały się pod adresem Wodnego świata zarzuty wtórności, po latach ogląda się to nadal bardzo dobrze. [Agnieszka Stasiowska]
13. Droga
Skromny, oszczędny film Johna Hillcoata to tak naprawdę kwintesencja kina postapokaliptycznego – oszczędna w emocje, ale bogata w doświadczenia wędrówka w stronę morza to klasyczna misja obywatela świata po zagładzie, dążącego do tego, by zachować resztki człowieczeństwa i godności. Doskonała rola Viggo Mortensena i niewiele gorsza Kodiego Smita-McPhee. [Dawid Myśliwiec]
12. Zombieland (2009)
Świetny duet – Woody Harrelson jako Tallahassee i Jesse Eisenberg jako Columbus – ze swadą i humorem prowadzą widza przez świat opanowany przez zombie. Columbus, burząc czwartą ścianę, tłumaczy proste zasady przetrwania, a kiedy do panów dołączają Wichita (Emma Stone) i jej siostra Little Rock (Abigail Breslin), robi się jeszcze zabawniej – aż do kultowej już niemal sceny w domu Billy’ego Murraya. Zombieland to świeże spojrzenie na gatunek – nie jest typową komedią, w której zombiaki potrafią co najwyżej śmiesznie charczeć i przewracają się o własne gubione co chwilę kończyny, ale też i nie jest okrutnie poważną wizją świata po tragedii. Fani od lat czekają na drugą część filmu, która ma trafić do kin w październiku tego roku. [Agnieszka Stasiowska]
11. Jestem legendą (2007)
Ekranizacja krótkiej powieści Richarda Mathesona to – jakkolwiek by to nie zabrzmiało – całkiem niezły popis aktorskich umiejętności Willa Smitha. Jako że jest on bowiem w tej wersji ogólnoświatowego dramatu jedynym żyjącym człowiekiem (jak się początkowo wydaje), przez czas dłuższy dominuje na ekranie. Robert Neville codziennie wraz ze swoim psem wypuszcza się na zrujnowane miasto, żeby szukać sobie podobnych i badać istoty, w które tacy jak on się zamienili, poszukując lekarstwa. Jestem legendą w rozczarowujący sposób odeszło od literackiego pierwowzoru, oferując typowe, bohatersko-optymistyczne zakończenie. Istnieje jednak zakończenie alternatywne, znacznie bardziej niepokojące i dające do myślenia, bardziej w duchu oryginalnego pomysłu Mathesona. [Agnieszka Stasiowska]