NAJLEPSZE FILMY POSTAPOKALIPTYCZNE. Wielki ranking czytelników
3. 12 małp (1995)
Sztampowa historia więźnia wysłanego w przeszłość, by zapobiec globalnej katastrofie to tylko pretekst do pasjonującej narracyjnej łamigłówki i popisu filmowej kreatywności Terry’ego Gilliama. Paranoiczny, groteskowy i nieoczywisty film odczytywać można różnorodnie – jako studium szaleństwa, deterministyczną przypowieść o upadku ludzkości, filozoficzny traktat o konstrukcji rzeczywistości i umysłu człowieka. Geniusz 12 małp tkwi w pozostawieniu otwartymi wielu ścieżek interpretacji, a także ich spięciu w intrygującą surrealistyczną podróż. Postapokaliptyczne realia jawią się tu jako dziwaczny wykwit gilliamowskiej wyobraźni, akcentującej subiektywne spojrzenie bohatera oraz paradoksalność życia i czasu. Jedna z najlepszych ról Bruce’a Willisa to już tylko wisienka na torcie. [Tomasz Raczkowski]
2. Mad Max: Na drodze gniewu
Nieprzyjazny świat po nuklearnej zagładzie. Nie ma wody, nie ma co jeść, nie ma gdzie się schronić, piekielny skwar, susza. Po po nielicznych drogach krążą uzbrojone po zęby bandy, już chyba nie ludzi, ale prawdziwych drapieżników. Nie ma przed nimi ucieczki, dorwą każdego i rozedrą na strzępy. Lepiej by było zginąć zmiecionym przez żar atomowego wybuchu. To wszystko jednak sprawa drugorzędna. W pierwszej kolejności chodzi o to jak zjawiskowo i obłędnie wygląda Mad Max: Na drodze gniewu. Coraz częściej łapię się na tym, że o arcydziele George’a Millera nie myślę kategoriami filmu: fabuły, historii czy bohaterów. To dla mnie przede wszystkim trójwymiarowe dzieło plastyczne: bogate w faktury, barwy, głębię i majestatyczne jak pomnik. Ulepiony z piasku, ropy i krwi. [Maciej Niedźwiedzki]
1. Matrix (1999)
Na wyjątkowość dzieła rodzeństwa Wachowskich składa się jego niejednoznaczność i złożoność. Także gatunkowa. Bo tak, jak z jednej strony śledząc poczynania hakera Neo nie mamy wątpliwości, że Matrix to przede wszystkim cyberpunk, tak z drugiej, patrząc na to co dzieje się tuż po przebudzeniu w prawdziwym świecie, mamy wówczas do czynienia z wyjątkowo oryginalną wizją postapokalipsy, w której to maszyny wzięły górę, a ludzie zostali sprowadzeni do poziomu baterii. A to tylko jedna z wielu rzeczy, która tutaj zaskakuje. Okazuje się, że jeśli chce się przejść do historii, nie należy wierzyć, że istnieją jakiekolwiek granice, czy to poznania, czy to wyobraźni, czy to gatunku właśnie. Matrix to nic innego jak twórczy tygiel, gdyż miesza koncepcje filozoficzne, pomysły narracyjne, interpretacje kulturowe i co najciekawsze, wychodzi z tego niecodziennego połączenia obronną ręką. [Jakub Piwoński]