NAJLEPSZE FILMY LAT 90. Wielki ranking czytelników
30. Co gryzie Gilberta Grape’a
What’s Eating Gilbert Grape, 1993, reż. Lasse Hallström
Co gryzie Gilberta Grape’a to przede wszystkim historia codzienności przedstawiona przez uważnego obserwatora, w której każdy znajdzie coś dla siebie, a może nawet będzie w stanie odnaleźć coś bliskiego w poszczególnych problemach bohaterów. Reżyser w idealny wręcz sposób balansuje pomiędzy melodramatem, komedią oraz romansem, dając nam dzieło niezwykłe w swojej prostocie. Identyczna scena otwarcia i zamknięcia idealnie wręcz spina całą historię, nie próbując widzowi wcisnąć na siłę przesadzonych interpretacji. To bowiem jednowątkowa opowieść, która nie daje nam z siebie ani mniej, ani więcej. I mimo upływu czasu dalej ogląda się ją świetnie. [Gracja Grzegorczyk, fragment recenzji]
29. Dracula
Bram Stoker’s Dracula, 1992, reż. Francis Ford Coppola
Bram Stoker’s Dracula (AD 1992), bo tak brzmi pełna nazwa filmu Francisa Forda Coppoli, jest którąś z licznych wariacji na temat najsłynniejszego wampira w historii filmu. Zdecydowanie najbardziej udaną co najmniej od czasu Nosferatu wampira Wernera Herzoga. Pojawiające się w tytule odwołanie do powieści Stokera nie jest tu jednak do końca uprawnione. Wykorzystano tu bowiem zaledwie kilka głównych motywów powieści uznawanej za jedyne bodajże godne uwagi dzieło tego autora. Pozostałe wątki pozostają zręcznie splecionym konglomeratem pomysłów autorów opartej na motywach powieści Stokera sztuki Balderstone’a i Deana z początku XX wieku, scenarzystów Jima V. Harta i Johna Patricka Veitcha oraz co zdolniejszych adaptatorów wcześniejszych wersji kinowych. W oparciu o tak skonstruowaną osnowę fabularną, Coppola wyreżyserował porywającą historię transylwańskiego szlachcica (Gary Oldman), który za sprzeciw wobec Boga zostaje ukarany wiecznym życiem pod postacią głodnego krwi demona – wampira zamieszkującego samotnie zamek w Karpatach. [Edward Kelley, fragment recenzji]
28. Życie jest piękne
La vita è bella, 1997, reż. Roberto Begnini
Życie jest piękne pozostawia widza z uczuciem triumfu i radości. Nie zachęca do rozliczeń z okrutną historią i z oprawcami, ale do spojrzenia w przyszłość. Dotyka rzadko kojarzonego z tym gatunkiem uczucia. Gdy w Pianiście Szpilman zaczyna grać pierwszy powojenny koncert, wiemy, że on już nigdy się nie uwolni, nie ucieknie. Nawet muzyka przestała tak samo brzmieć – pozostał sam ze, zżerającymi go od środka wydarzeniami z przeszłości. Natomiast kiedy Giosue przytula się do matki, zaraz po zobaczeniu „wygranego” czołgu, wiem, że ten bohater się podniesie. Wojna go nie zniszczyła, odebrała mu ojca, ale chłopiec wygrał, bo uwierzył w jego opowieść. Ten triumf jest doskonałą wskazówką na to, jak odrodzić się, nawet po największej tragedii, Benigni unika dekadenckich tonów, rozliczeniowej postawy czy melancholii, bo jest nieustannie przekonany, że mimo wszystko życie jest piękne. [Maciej Niedźwiedzki, fragment recenzji]
27. Kasyno
Casino, 1995, reż. Martin Scorsese
Kasyno przez długi czas pozostawało w cieniu Chłopców z ferajny i do dziś całkowicie nie uwolniło się od piętna doskonałego poprzednika. To zdecydowanie nieuczciwe, niemniej tak działa historia. Jeśli postrzega się ten film jedynie w kategorii gangsterskiej wariacji na temat filmu z 1990 roku, warto dać mu drugą szansę. Nie tylko dlatego, że jest encyklopedycznym wręcz przykładem mistrzowskiego warsztatu filmowego oraz doskonałych umiejętności aktorskich, to rzecz oczywista, ale właśnie ze względu na subtelność, z jaką Scorsese potrafi mówić o przemianach oraz przemijaniu, i to bez względu na brutalność świata, o którym opowiada. [Filip Jalowski, fragment recenzji]
26. Bez przebaczenia
Unforgiven, 1992, reż. Clint Eastwood
Wiele osób przekonanych jest, iż Bez przebaczenia to pierwsze arcydzieło Clinta Eastwooda i zarazem początek najdojrzalszego etapu kariery. Ja osobiście uważam, że swój pierwszy wybitny film Eastwood nakręcił już znacznie wcześniej i był to również western – Wyjęty spod prawa Josey Wales z 1976. Wtedy dopiero kształtował swój styl, szlifował talent, szukał odpowiednich środków wyrazu. Szczytem jego poszukiwań jest właśnie Bez przebaczenia – western z dedykacją dla Sergia Leone i Dona Siegela. Moralitet o starych i zmęczonych jeźdźcach, którzy mkną na spotkanie ze swoim przeznaczeniem. Film, w którym schematy gatunku zostały odwrócone, a bohaterowie zostali pozbawieni heroizmu. Przy kreowaniu fatalistycznej atmosfery bardzo pomocny był scenariusz Davida Webba Peoplesa, który dość jasno i klarownie przedstawił swoją wizję. Przy okazji udostępnił duże pole do popisu dla aktorów, co wykorzystał szczególnie Gene Hackman (nagrodzony Oscarem za rolę bezwzględnego szeryfa). [Mariusz Czernic, fragment plebiscytu]
25. Dzień świstaka
Groundhog Day, 1993, reż. Harold Ramis
Metamorfoza Phila Connorsa, od chamowatego palanta do publicznego bohatera, jest klasą samą w sobie. Mimo, że całość jest niezwykle zabawną komedią, docenić należy jej mądrość i prostotę w przekazaniu najważniejszych prawd życiowych. Mądra komedia – gatunek to niezwykle trudny. Łatwo popaść w tanie moralizatorstwo i pretensjonalność, wyrażaną napuszonymi dialogami. Dzień Świstaka oparty jest na prostym w swym geniuszu założeniu. Mentalną ewolucję Connorsa przedstawiono na ciągle powtarzających się tych samych sytuacjach, które nie potrzebują ani słowa komentarza. Jest w nich całe spektrum ludzkich zachowań, od niedowierzania i chorej euforii, poprzez znużenie, nihilizm i rezygnację, aż do odnajdywania kolejnych szczebli ewolucji charakteru postaci. [Adrian Szczypiński, fragment recenzji]
24. Fargo
Fargo, 1996, reż. Ethan Coen, Joel Coen
Trudno powiedzieć, czy odwrócona konwencja czarnego kryminału przybliża nas do realizmu. Czy wydarzenia przedstawione w Fargo rzeczywiście mogłyby realnie mieć miejsce, tak jak sugerują to początkowe napisy? Bohaterowie filmu braci Coen paradoksalnie wydają się być bardziej ludzcy niż postacie z filmów noir (mimo odwrócenia tego realistycznego przecież schematu o 180 stopni). Rolę detektywa pełni tu kobieta w ciąży zamiast przystojniaka w trenczu, bandytą jest facet, który „śmiesznie wygląda”, a inicjatorem całego zajścia i mózgiem operacji, która wymyka się spod kontroli już w pierwszych scenach filmu, jest ciamajda Jerry – finansowo zależny od swojego teścia, w niczym nie przypominający geniuszy zbrodni z kryminalnych powieści. Zatem czy oglądając Fargo „kupujemy” tę historię tak, jak chcą tego twórcy, czy myślimy może, że to zbyt absurdalne, żeby było prawdziwe? Bracia zdają się twierdzić, że historia tym prawdziwsza, im bardziej groteskowa i niewiarygodna. [Miłosz Drewniak, fragment analizy]
23. Adwokat diabła
The Devil’s Advocate, 1997, reż. Taylor Hackford
Al Pacino w jednej z najbardziej widowiskowych ról w historii kina. Jego John Milton to dobrze ubrany, nieco ekscentryczny milioner zawiadujący dużą nowojorską kancelarią prawniczą. Wprowadza do tego świata młodego adwokata (Keanu Reeves) z prowincji i okazuje się przy tym świetnym słuchaczem oraz rozmówcą. Interesuje się swoim nowym pracownikiem, od początku staje się dla niego mentorem, budzi ciekawość i zaraża swoim punktem widzenia. Milton pozostaje w stałym kontakcie z ludźmi, jeździ zatłoczonym metrem, choć mógłby limuzyną. Im bliżej końca filmu, tym bardziej oczywiste staje się, że to ktoś więcej niż zwykły człowiek. Popisowa szarża aktorska Pacino w punkcie kulminacyjnym jest jednym z jego najbardziej widowiskowych występów na dużym ekranie. Niewiele tu niuansów, to raczej festiwal mimiki i gestów oraz potoczystych monologów wykrzykiwanych z charakterystyczną Pacinowską chrypką. Jego Szatan to mistrz słowa, który wbija Bogu kolejne szpileczki sądowymi uniewinnieniami, a Ziemię uważa za swoje podwórko. Diabelnie charyzmatyczny. [Jan Dąbrowski, fragment zestawienia]
22. Psy
Psy, 1992, reż. Władysław Pasikowski
Psy to prawdopodobnie najbardziej przełomowy dla polskiego kina tytuł lat 90., natomiast Władysław Pasikowski jest być może najważniejszym reżyserem tamtego czasu i zmarnowanym potencjałem na eksport rodzimej kinematografii na Zachód. Wstrząs, jaki wywołało pojawienie się tego tytułu na ekranach, rezonował w polskich widzach jeszcze przez wiele lat, a ośmielę się stwierdzić, że jest tak nawet do dzisiaj. Wciąż ma się poczucie obcowania z niezwykłym, kultowym już dziełem. Pokochano ten film od pierwszego obejrzenia za jego unurzanie w rzeczywistości, w polityce, za chwytanie atmosfery czasu transformacji. [Karolina Dzieniszewska, fragment recenzji]
21. Titanic
Titanic, 1997, reż. James Cameron
Czy gdyby Jack faktycznie wdrapał się na drzwi i doczekał ratunku z rąk załogi RMS Carpathia, istotnie zmieniłoby się tak wiele? Dla widza z pewnością, dla Rose bezapelacyjnie, niemniej, w jaki sposób wpłynęłoby to na samego Titanica? Co stałoby się z tą historią? Czy Jack faktycznie zginął? Co tak naprawdę wydarzyło się po uderzeniu Titanica w górę lodową? W końcu, czego dokonał w roku 1997 James Cameron? Te pytania można by mnożyć w nieskończoność, wszystkie spotkają się jednak w końcu we wspólnym punkcie, jakim jest człowiek. Ze wszystkimi swoimi marzeniami, nadziejami, wspomnieniami. Właśnie dlatego ta historia ma tak niezwykłą moc. To baśń o nas samych i o tym, że w pewnym sensie snucie opowieści jest sensem naszego życia. Bez nich zniszczy nas nawet najmarniejsza góra lodowa. [Filip Jalowski, fragment artykułu]