NA CO DO KINA. Luty 2018
Sezon nagród wkracza w decydującą fazę – za nami (polityczne bardziej niż zwykle) Złote Globy, przed nami zaś ceremonia wręczenia nagród BAFTA (18 lutego) oraz wyczekiwane przez filmową śmietankę Oscary (4 marca). Nikogo nie powinno więc dziwić, że spora część lutowych premier to właśnie tytuły walczące o najważniejsze z laurów, ale spokojniej – miejsce znajdzie się także dla kilku polskich produkcji oraz walentynkowego hitu.
2 lutego
Dziewięć nominacji do nagród BAFTA, siedem do Oscarów, sześć do Złotych Globów (z czego cztery wygrane) – Trzy billboardy za Ebbing, Missouri to bez wątpienia czarny koń sezonu nagród, który już podczas zeszłorocznego festiwalu w Wenecji zachwycił krytyków – między innymi Dawida Myśliwca. Jego recenzja powie wam zapewne więcej niż kilka moich lakonicznych zdań, odsyłam więc do lektury i mówię krótko: nowy film Martina McDonagha (7 psychopatów) po prostu trzeba zobaczyć. Inną oscarową propozycją w ten weekend – tym razem w kategorii najlepszy film nieanglojęzyczny – będzie Niemiłość Andrieja Zwiagincewa (Lewiatan). O ile Trzy billboardy… to dramat podszyty sporą dawką czarnego humoru, rosyjska propozycja jest już zupełnie na poważnie. I to bardzo poważnie. Podobnie jak w przypadku poprzedniego filmu, pochodzący z Nowosybirska reżyser nie potrafił odmówić sobie sposobności, by wyrazić gorzką refleksję na temat współczesnej Rosji – robi to jednak w sposób niezwykle inteligentny, budując narrację tego kameralnego dzieła w oparciu o osobisty dramat rozwodzącego się małżeństwa.
Nieco lżej, choć nie mniej przejmująco, zapowiada się Pełnia życia z Andrew Garfieldem (Przełęcz ocalonych) i Claire Foy (The Crown), którzy odgrywają Robina i Dianę Cavendishów. Oparty na faktach dramat o mężczyźnie, który mimo paraliżu (w wieku 28 lat zachorował na polio) stał się legendą brytyjskiej palestry, to reżyserski debiut hollywoodzkiego człowieka o stu twarzach – Andy’ego Serkisa. Film zbiera pochlebne recenzje, choć nastawiałbym się raczej na eksponowanie wątku miłosnego aniżeli zawiłości prawnych, które utrudniały życie osobom niepełnosprawnym. Inną propozycją biograficzną jest Ja, Godard, przybliżające widzom romans legendy francuskiej kinematografii z młodszą o siedemnaście lat Anne Wiazemsky (późniejsza żona Godarda). Obraz został stworzony przez Michela Hazanaviciusa (Artysta), który mimo wyraźnego hołdowania słynnemu reżyserowi nie rezygnuje z lekkich uszczypliwości. W rolach głównych Louis Garrel (Marzyciele) i Stacy Martin (Nimfomanka), co z miejsca prowadzi do pytania o rozbierane sceny.
https://www.youtube.com/watch?v=ET5qfKDHwa4
Tak jak piłka nożna, w której próżno szukać polskich sukcesów w ostatnim ćwierćwieczu, jest naszym sportem narodowym, tak komedie (nie tylko romantyczne) zdają się być lansowane na jedyny słuszny gatunek, który powinno się kręcić w Polsce. Tym bardziej cieszy mnie więc, że luty przeczy tej tendencji i oferuje nam kilka ciekawych dramatów. Na pierwszy ogień idzie Plan B Kingi Dębskiej (Moje córki krowy). Mimo okołowalentynkowej tematyki i pewnych elementów komediowych (oraz mylącego zwiastuna) to ciekawy, dający do myślenia dramat o ludziach, z którymi naprawdę można się utożsamiać. Pozostałe premiery 2 lutego to dokument Miasto duchów o syryjskich bojownikach, próbujących rozprawić się z ISIS, a także coś dla najmłodszych – Pszczółka Maja: Miodowe igrzyska (niestety utrzymana w stylistyce animacji Pszczółka Maja. Film z 2014 roku).