Splat!FilmFest i FEDERACJA MÉLIÈS, czyli o promowaniu kina gatunkowego na festiwalach
„Niejeden reżyser problemem się trudzi, czy tworzyć na festiwal, czy może dla ludzi” – pisał polski satyryk Zbigniew Lengren. Określenie „kino festiwalowe” kojarzy się z czymś, co jest dla zwykłego widza nieczytelne, męczące, trudne w odbiorze. I jedynie krytyk znudzony powtarzającymi się schematami kina gatunkowego jest w stanie dostrzec w filmach festiwalowych wartościowe treści. Tacy właśnie krytycy i filmowcy zasiadali w jury największych, najbardziej renomowanych festiwali, które zaczęły swoją działalność po drugiej wojnie światowej. Mowa tu o wielkiej trójce: Wenecja, Cannes i Berlin (wprawdzie festiwal w Wenecji zaczął działać przed wojną, ale ten okres, kiedy główną nagrodą był Puchar Mussoliniego, warto pominąć).
Oczywiście wielu cenionych mistrzów kina nawiązywało w swojej twórczości do kina gatunkowego. Henri-Georges Clouzot, który zgarnął festiwalowego hat-tricka (główna nagroda w Wenecji, Cannes i Berlinie), kręcił thrillery i kryminały, ale potrafił ominąć gatunkowe pułapki i w efekcie tego odniósł artystyczny sukces. Podobnie Akira Kurosawa – nawet jak tworzył kino samurajskie czy przygodowe, to odcisnął na nim autorskie piętno. Gdy byli nagradzani przez festiwalowe gremia, to honorowano konkretne nazwisko i autorski styl, a nie gatunek. Kwestią czasu było, kiedy w opozycji do takiego modelu promocji kina powstanie odmienny rodzaj festiwali filmowych, których nadrzędnym celem będzie promowanie kina bardziej buntowniczego w porównaniu z tym, co oferują prestiżowe imprezy dla filmowców głównego nurtu i krytyków filmowych „starej daty”.
Pewnej nocy podczas zaćmienia Księżyca…
Przełom nastąpił 6 lipca 1963 roku – w dniu częściowego zaćmienia Księżyca. W Zamku San Giusto, centralnym punkcie życia kulturalnego Triestu, rozpoczęła się przyszłość, jak pisał lokalny tygodnik „Il Piccolo sera”. Międzynarodowy Festiwal Filmów Science Fiction odbywający się w Trieście na północy Włoch miał na celu uhonorowanie filmowców tworzących kino oderwane od rzeczywistości, dostarczające rozrywki i działające na wyobraźnię. Przez dziewięć dni festiwalu wyświetlono dziewięć filmów pełnometrażowych i tyle samo krótkich metraży. W wyniku selekcji short filmów trafiła do konkursu polska produkcja animowana – Cybernetyk (reż. Stefan Szwakopf). Jury, którego członkiem był m.in. Umberto Eco, wyróżniło główną nagrodą dwa filmy europejskie: czechosłowacką Ikarię XB 1 (reż. Jindřich Polák) oraz francuski Filar (La Jetée, reż. Chris Marker). Drugie ważne wyróżnienie przypadło Rogerowi Cormanowi za film pt. X – człowiek, który widział więcej. Nagrodami festiwalu podczas pierwszej edycji były Złoty i Srebrny Statek Kosmiczny zaprojektowane przez włoskiego rzeźbiarza i scenografa teatralnego Marcello Mascheriniego. Tradycją festiwalu stało się to, że nagrodę (od następnej edycji zwaną Złotą Asteroidą) co roku projektował inny artysta.
Impreza odbywała się w Trieście do roku 1982, ale w latach 80. tradycję kontynuowano w innych częściach Europy. Renomę zdobył szczególnie portugalski Fantasporto, organizowany od 1982 roku. Powstał z inicjatywy magazynu „Cinema Novo”, gdzie zapowiadano wydarzenie takimi słowami: „Rok 1981 był rokiem odrodzenia fantastyki w Portugalii. Literatura, sztuki wizualne, a przede wszystkim kino miały uważną publiczność zainteresowaną czymś, co, utracone przez wiele lat jako gatunek drugorzędny, zyskało status nowości w 1981 roku. Z inicjatywy magazynu kultury filmowej »CINEMA NOVO« zorganizowano Festiwal Filmów Fantastycznych, któremu towarzyszyły liczne imprezy równoległe – koncerty, wystawy i panele dyskusyjne”.
Rok 1982 jest tu istotny także dla polskiego kina, gdyż Wojna światów – następne stulecie Piotra Szulkina zrobiła wtedy furorę zarówno na festiwalu w Porto, jak i w Trieście. Dużym wydarzeniem było również otwarcie 19 listopada 1981 roku w rzymskim kinie Clodio Międzynarodowej Wystawy Filmu Fantastycznego (Fantafestival), której gospodarzem był Vincent Price. W jury zasiedli scenarzyści i reżyserzy Dario Argento, Salvatore Samperi i Raimondo Del Balzo, kompozytor Manuel De Sica oraz krytyk filmowy Giovanni Mongini, jeden z czołowych specjalistów od science fiction. Do konkursu trafiły m.in. brytyjski Klub potworów (The Monster Club, 1981) Roya Warda Bakera z udziałem Vincenta Price’a i Johna Carradine’a, australijskie Pragnienie (Thirst, 1979) Roda Hardy’ego, czechosłowacka Tajemnica Stalowego Miasta (1979) Ludvíka Rázy oraz Piękna i potwór (1978) Juraja Herza.
Georges Méliès jednoczy Europę…
W latach 80. (1983 lub 1987 w zależności od źródeł) pięć festiwali filmowych połączyło siły, tworząc Europejską Federację Festiwali Filmów Fantastycznych. Wspomniane eventy w Porto i Rzymie należały do tej piątki, które wsparły inicjatywę, jednak z czasem ich cele, priorytety i kierunki rozwoju zmieniły się, w wyniku czego opuściły federację. Obecnie (stan na październik 2023) organizacja – pod zmienioną nazwą wskazującą Georgesa Mélièsa jako patrona – liczy 27 festiwali z 20 krajów. Pełna lista znajduje się pod tym linkiem. Na oficjalnej stronie federacji można przeczytać, że jej misją jest „promocja europejskich filmów fantastycznych w Europie i na świecie poprzez zwiększanie ich widoczności i pozycji zarówno wśród publiczności, jak i w branży, a także zachęcanie do ich rozpowszechniania”.
Macki tej organizacji sięgają poza Europę. W jej skład wchodzi siedem festiwali wspierających, zlokalizowanych w Korei Południowej, Meksyku, Brazylii, Libanie, Kanadzie i Stanach Zjednoczonych (Los Angeles i Austin w Teksasie). Dzięki temu europejskie kino fantastyczne dociera na inne kontynenty, a w zamian festiwale europejskie uwzględniają w swoim programie filmy z Azji, Ameryki Północnej i Południowej oraz Bliskiego Wschodu. We wrześniu tego roku w ramach Fantastic Fest w Austin można było obejrzeć na przykład polską produkcję Grzyby w reż. Pawła Borowskiego, o której pewnie mało kto słyszał w naszym kraju. Z kolei na tegorocznym Splat!FilmFest nie zabraknie filmów z teksańskiej imprezy.
Istotnym graczem wśród członków federacji jest festiwal w Sitges w Katalonii, który powstał w 1968 roku jako Międzynarodowy Tydzień Filmów Fantastycznych i Horrorów. Pierwsze nagrody przyznano w 1971 – laureatami zostali m.in. Janusz Majewski (Lokis. Rękopis profesora Wittembacha) i Vincent Price (za rolę w Odrażającym doktorze Phibesie). Atrakcją imprezy od 2008 roku jest Zombie Walk. W 40. rocznicę premiery Nocy żywych trupów (1968) George’a A. Romero zorganizowano inwazję zombie z poprzebieranymi miłośnikami kina grozy maszerującymi ulicami nadmorskiego miasteczka. 7 października 2023 roku po raz trzynasty zombie przemaszerowali ulicami Sitges.
W XXI wieku odrodził się jak feniks festiwal w Trieście. Po 18 latach milczenia powrócił i w 2005 dołączył do Federacji Méliès. Przyznawane są na nim nagrody za całokształt twórczości – Urania d’Argento (Srebrna Urania), otrzymali ją tacy zasłużeni artyści jak: Pupi Avati, Dario Argento, Jimmy Sangster, Lamberto Bava, Ray Harryhausen, Roger Corman, Christopher Lee, George A. Romero, Alejandro Jodorowsky, Rutger Hauer, Sergio Martino i Douglas Trumbull. Organizatorzy rozszerzyli działalność, oferując nie tylko filmy, lecz także konferencje naukowe, wystawy plastyczne, wydarzenia literackie, koncerty i przedstawienia sceniczne, wszystko w ramach gatunku fantastyki. Interesująca dla polskiego czytelnika może być jeszcze informacja, że w roku 2021 w Trieście najlepszym europejskim filmem science fiction, a także ulubionym filmem publiczności została polsko-amerykańska produkcja Przestroga (Warning, 2021) w reżyserii Agaty Alexander.
Federacja posiada również swoje nagrody: Méliès d’Or i Méliès d’Argent dla filmów pełnometrażowych (od 1996) i dla krótkich metraży (od 2002) oraz Career Méliès (od 2018), która honoruje zasłużonych dla gatunku twórców. Jej laureatami są reżyser Álex de la Iglesia (Dzień bestii, 1995) i kompozytor Claudio Simonetti (klawiszowiec zespołu Goblin, współpracownik Daria Argento i Ruggero Deodato). Rywalizacja o Nagrodę Mélièsa przebiega w ten sposób, że festiwalowa publiczność każdego z głównych festiwali członkowskich (obecnie jest ich osiem) głosuje na najlepszy film. Przegłosowany tytuł otrzymuje Srebrnego Mélièsa. W ten sposób osiem filmów zostaje nominowanych do nagrody głównej, Złotego Mélièsa. Podobnie jest z krótkometrażówkami z tą jednak różnicą, że do konkursu dołączają jeszcze festiwale zrzeszone, do których należy polski Splat!FilmFest. W sumie 20 festiwali bierze udział w konkursie na najlepszy short film.
Krew i róż
„Kinu na całym świecie brakuje tchu. Jest moralnie zepsute, estetycznie przestarzałe, tematycznie powierzchowne, temperamentnie nudne. Nawet filmy z pozoru wartościowe, pretendujące do wysokich standardów moralnych i estetycznych i za takie przyjęte zarówno przez krytyków, jak i publiczność ukazują upadek filmu produktowego. Sama gładkość ich wykonania stała się wypaczeniem, przykrywającym fałszywość tematów, brak wrażliwości i brak stylu […] Nie chcemy fałszywych, wypolerowanych, gładkich filmów – wolimy je szorstkie, niewypolerowane, ale żywe; nie chcemy różowych filmów – chcemy, żeby miały kolor krwi”.
Tak pisał Jonas Mekas, który zebrał grupę niezależnych, awangardowych filmowców i założył w Nowym Jorku organizację The New American Cinema Group (znaną też jako The Film-Makers’ Cooperative). Wierzył on, że kino jest osobistą ekspresją, dlatego sprzeciwiał się ingerencji producentów i odrzucał jakąkolwiek formę cenzury. Organizował pokazy undergroundowych filmów takich twórców jak: Andy Warhol, Stan Brakhage, Kenneth Anger, Shirley Clarke, Marie Menken, Jack Smith, Ron Rice, np. pokaz 25-godzinnego filmu Warhola pt. **** (1967). Zacytowana wyżej wypowiedź Mekasa pochodzi z jego oświadczenia opublikowanego 30 września 1962 roku. Została użyta jako motto Splat!FilmFest i pasuje do niego idealnie, nie chodzi tu wszakże o przewagę jednego koloru nad drugim, lecz o formę przekazu – mocną, wyrazistą, przenikającą do wnętrza.
Mający lubelskie korzenie festiwal dość szybko zdobył renomę na świecie, wskutek czego był uwzględniany w zestawieniach najlepszych festiwali kina gatunkowego. Preludium tej krwistej uczty kinomana datuje się na 3 sierpnia 2015, kiedy w Centrum Kultury w Lublinie wyświetlono Nędzne psy (1971) Sama Peckinpaha. Zorganizowano wtedy skromny przegląd klasyki kina – można było jeszcze obejrzeć: Diabła (1972) Andrzeja Żuławskiego, Suspirię (1977) Dario Argento i Ichiego zabójcę (2001) Takashiego Miike. Formuła festiwalu realizowana do dziś wykrystalizowała się w trakcie drugiej edycji (wrzesień 2016), kiedy w lubelskiej instytucji kultury pokazano szereg nowszych obrazów o ekscentrycznym charakterze, jak chociażby Cat Sick Blues (2015) Dave’a Jacksona. Jednym z najważniejszych wydarzeń festiwalu w późniejszych latach okazała się wizyta Lloyda Kaufmana, założyciela wytwórni Troma, który przybył wraz z żoną Pat Swinney Kaufman. Spotkaniom z fanami towarzyszyły pokazy filmów z uniwersum Tromaville oraz wykłady i panele dyskusyjne.
W roku 2019 Splat!FilmFest dołączył do Federacji Méliès i w ramach członkostwa zorganizował konkurs Méliès d’argent, w którym wzięło udział sześć starannie wyselekcjonowanych filmów krótkometrażowych. Zwyciężył Obłęd Jakuba Drobczyńskiego. Z czasem festiwal utracił wsparcie Miasta Lublin, a w tym roku wycofało się także Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Mimo to – z pomocą warszawskiego Biura Kultury – tradycja zostaje podtrzymana i Święto Halloween będzie trwać dłużej. W związku z powyższym „splaciaki” rezerwują sobie wolne w przedhalloweenowym tygodniu, by spędzić wieczory w Kinotece w Pałacu Kultury i Nauki. Swoją przestrzeń udostępniło także wrocławskie Kino Nowe Horyzonty. Za to całe zamieszanie odpowiedzialna jest Monika Stolat, pomysłodawczyni i dyrektorka festiwalu, dbająca nie tylko o różnorodny (na ile pozwalają ramy gatunku) repertuar, lecz także o atmosferę. Nastrój, jaki podkręcany jest przed i w trakcie imprezy, daje poczucie, że uczestniczymy w corocznym rytuale mającym na celu odkryć przed nami zjawiska, o jakich nie mieliśmy pojęcia.
W przeciwieństwie do odbywającego się w Gdańsku Octopusa Splat! skupia się na nowościach, a produkcje kultowe stanowią tylko niewielki procent repertuaru. W tym roku spośród 300 zgłoszonych (lub „zaproszonych” na festiwal) filmów zakwalifikowało się 30 pełnometrażowych obrazów niepokazywanych jeszcze w naszym kraju. Co ciekawe, w programie są nie tylko filmy z festiwali kina gatunkowego (Fantastic Fest, Fantasia, Motel/X, FrightFest London), lecz także z bardziej ogólnych imprez o większym prestiżu (Wenecja, Cannes, Locarno, Sundance, Tribeca). Aby ułatwić widzom wybór tytułów, tradycyjnie podzielono program na kilka sekcji, których nazwy mówią same za siebie (Strach i Terror, Strasznie Śmiesznie, Fantastycznie, WTF). Tegoroczna edycja zapowiada się smakowicie i z pewnością dostarczy solidnej dawki mocnych wrażeń.
Ostatnie cięcie!
Dzięki festiwalom kina gatunkowego i uczestniczącej w nich publiczności kino nie traci oddechu, bo filmy nie kończą się wraz z zakończeniem projekcji, ale pozostają w głowie, prowokują do żywych dyskusji, zachęcają do integrowania się fanów tego typu rozrywki. Federacja Méliès stworzyła nowe możliwości – zbudowała sieć rozciągającą się na cały świat. Co jednak dla kinomana najważniejsze, festiwale pozwalają eksplorować nieznane dotąd obszary kina i poznawać nowe trendy kształtujące współczesny przemysł filmowy. Okazuje się bowiem, że obecna kinematografia to nie tylko Marvel, Nolan i filmy zgodne z politycznymi lub obyczajowymi normami, ale też kino pozbawione hamulców, prowokacyjne i niepoprawne, takie, po którym przyznasz „Myślałem, że widziałem już wszystko. Myliłem się”.