Festiwal KAMERA AKCJA i tym razem nie zawiódł
„Przygotowaliśmy prawdziwy ogień filmowy!” – tak zapowiadał 12. Festiwal Krytyków Sztuki Filmowej Kamera Akcja jego dyrektor Przemek Glajzner i wcale nie skłamał. FKA właśnie dobiegł końca. Tegoroczna edycja rozpoczęła się w czwartek, 30 września i odbywała się w formule hybrydowej. Część stacjonarna zakończyła się w niedzielę, częścią online widzowie Kamery Akcji mogli się cieszyć kilka dni dłużej – zakończyła się ona dopiero w czwartek, 7 października.
Przez ostatni tydzień Łódź była centrum najciekawszych filmowych wydarzeń. Złożył się na to przede wszystkim wyjątkowy program pełen przedpremierowych pokazów tytułów z największych światowych festiwali. Łódzcy widzowie mieli szansę obejrzeć chociażby zdobywczynię Złotej Palmy – Titane Julii Ducournau. Poza tym w programie znalazł się najnowszy film Gaspara Noé – czuły Vortex, zupełnie nie przypominający ostatnich dokonań kontrowersyjnego reżysera, czy pełna wzruszeń i ciepła Mała mama Céline Sciammy, reżyserki doskonałego Portretu kobiety w ogniu. Pojawiło się także sporo nowości z ostatniego roku – wstrząsająca Aida Jasmily Žbanić czy niepokojący Intruz Natalii Mety.
Współczesne kino polskie było reprezentowane przez świetny Sweat Magnusa van Horna oraz film o najsłynniejszym złodzieju okresu PRL-u Najmro. Kocha, kradnie, szanuje Mateusza Rakowicza, a także wyświetlany przedpremierowo najnowszy film Łukasza Grzegorzka (Kamper, Córka trenera) – Moje wspaniałe życie.
Nie zabrakło filmowego powrotu do przeszłości – w programie pojawiły się wyprodukowane w latach 60., 70. i 80. filmy ze zbiorów Wytwórni Filmów Oświatowych w Łodzi, a pod patronatem Institut Français widzowie FKA mogli zobaczyć klasykę kina francuskiego: Panienki z Rochefort, Windą na szafot, Oczy bez twarzy i Szpicla.
Zdecydowanym mocnym punktem tegorocznej edycji Kamery Akcji były poruszające aktualne tematy panele dyskusyjne, dostępne później również na platformie VOD festiwalu – Think Film. Dyskusja „Uszanowanko”. O szacunku w branży filmowej z udziałem koordynatorki scen intymnych Marty Łachacz, reżyserki obsady Ewy Brodzkiej i aktora Piotra Trojana (odtwórca głównej roli w filmie 25 lat niewinności. Sprawa Tomka Komendy) była jednym z najbardziej wyczekiwanych przeze mnie punktów programu tegorocznej Kamery Akcji. Marta Łachacz wyjaśniła słuchaczom znaczenie swojej pracy – dopiero w ostatnich latach na planach coraz częściej pojawia się ktoś taki jak koordynator/ka scen intymnych. To łącznik pomiędzy aktorami, reżyserem a resztą ekipy filmowej, dbający o komfort psychiczny i fizyczny aktorów uczestniczących w scenie intymnej, nie pozwalając na przekraczanie pewnych granic (to nie tylko scena seksu czy gwałtu, ale także na przykład porodu). Z punktu widzenia aktora Piotr Trojan opowiadał, jak dopiero z czasem nauczył się na planie stawiać granice: „Kiedy nauczyłem się mówić «nie», wszyscy zaczęli mnie dużo bardziej szanować”.
Ciekawy obraz polskiego kina został zarysowany podczas dyskusji Co tu się kręci? Biopic w natarciu prowadzonej przez krytyczkę filmową Kaję Klimek z udziałem producenta i dyrektora Studia Munka Jerzego Kapuścińskiego, krytyczki Katarzyny Borowieckiej oraz scenarzystki Kai Krawczyk-Wnuk (odpowiedzialną za chociażby Żeby nie było śladów). Aż 12 na 16 filmów w głównym konkursie tegorocznego festiwalu w Gdyni to filmy opowiadające o przeszłości, a także, w przeważającej liczbie, filmy biograficzne. Tę przewidywalną stagnację w polskim kinie Jerzy Kapuściński nazwał niebezpieczną, a dyskutujący zgodzili się, że wynika ona z niedojrzałości polskiego kina, a także z polskiej kultury, w której wciąż istnieje potrzeba rozliczania się z przeszłością.
Kamera Akcja jak zwykle nie zawiodła moich oczekiwań i dostarczyła najwyższej jakości programu festiwalowego. Z niecierpliwością czekam na dzień, gdy moja noga znowu powstanie na obsypanym kolorowymi jesiennymi liśćmi dziedzińcu łódzkiej filmówki.