search
REKLAMA
Felietony

Predator też była kobietą, a właściwie kastratem. „Badlands” z Fanning zastąpi hit ze Schwarzeneggerem?

Czy Dan Trachtenberg zrestartuje serię o Predatorze?

Odys Korczyński

16 czerwca 2024

REKLAMA

Może to być restart serii, więc jednocześnie po części remake kultowego hitu Johna McTiernana z Arnoldem. Jak ostatecznie będzie to wyglądało, okaże się zapewne, gdy zobaczymy teaser, a do sieci zostaną wypuszczone pierwsze kampanijne informacje. Koncepcje mogą się jeszcze wiele razy zmienić. Reżyserią filmu zajmie się Dan Trachtenberg, czyli twórca Prey, a główną rolę zagra Elle Fanning. I w tym właśnie cały problem. W Prey była to Amber Midthunder – kobieta, ale to był prequel. Nikt nie ruszał świętości z ikonicznym Arnoldem Schwarzeneggerem. Elle Fanning również jest kobietą, mało tego, blondynką, co niektórych Internautów zapewne dodatkowo podjudzi, i za to pojawi się jako bohaterka Badlands. Zakładam, że główna. Wszystko to wystarczyło, żeby przez sieć przetoczyła się jak incelski walec fala bezrozumnej krytyki, że oto nastąpił jakiś kolejny druzgocący dla ludzkości koniec świata. A to tylko zmieniła się płeć aktora. Niewiele poza tym o projekcie wiemy.

Celowo użyłem sformułowania „zastąpi”, bo w środowiskach incelskich, zarówno tych sformalizowanych, jak i tylko je naśladujących, ciągle jest mowa o jakieś substytucji dóbr kultury, które są zabierane, zawłaszczane, niszczone itp. przez tajemnicze postępowe siły dążące do zniszczenia świata – oczywiście tego w męskim wydaniu. Z Predatorem jest całkiem podobnie. Prey jeszcze przeszedł, chociaż bohaterką była kobieta, niemniej Trachtenberg aż tak wprost nie zamachnął się na kultowy pierwowzór. Teraz tak naprawdę również nie mam pewności, czy tak będzie, bo nigdzie nie znalazłem stwierdzenia wprost, że seria zostanie zrestartowana, a produkcja Johna McTiernana zremake’owana. Poza tym, gdyby jakaś tajemnicza, korporacyjna siła, spiskująca przeciwko mężczyznom broniącym swojej męskości, faktycznie chciała im tego ukochanego Predatora odebrać, to by go ocenzurowała, ograniczyła do niego dostęp lub nawet prowadziła jakąś kampanię, że jest złym filmem. Sam pomysł nakręcenia nawet remake’u, nie jest żadnym zawłaszczaniem, zaborem, deprawacją idei, bo nikt nie zmusza widzów do jego oglądania. Problem polega raczej na strachu przed tym, że ów remake faktycznie może okazać się dobry, a nawet jest jakiś promil szansy, że dla części widzów będzie kultowy, bardziej niż ten z 1987 roku. Szczerze w to jednak wątpię, lecz to niczego nie zmienia – nie mam zamiaru tylko z powodu swojej opinii blokować czyjej wolności twórczej, uzasadniając ją zmianą płci aktora, co do którego również nikt jeszcze nie ogłosił, że będzie tym głównym, jak kiedyś Schwarzenegger.

Przypominam sobie teraz moją recenzję Prey i to, że jasno dałem w niej odczuć czytelnikom, że szansa na dobre kino akcji w uniwersum Predatora została zmarnowana. Nie chodziło jednak o aktorkę, lecz m.in. o predatora, o napisanie jego postaci ułomnie i nielogiczne oraz zbyt oczywiście. Wyjść poza pewien nawyk, wytresowane reakcje, kliszę poznawczą jest bardzo trudno, dlatego pojawiła się w ogóle w przestrzeni medialnej kwestia płci głównego bohatera. Przyzwyczailiśmy się w sensie ogólnokulturowym, że jest to mężczyzna, silny jak tytan, niezłomny, archetypiczny, dysponujący boskim pierwiastkiem, który jest męski, zgodnie z naszą postrzymską kulturą. Gdyby była ona postegipska i postsłowiańska, moglibyśmy w sensie globalnym myśleć nieco inaczej, a tak uwiązaliśmy się do skądinąd formalnie pięknych mięśni Schwarzeneggera i nie możemy się od nich myślowo uwolnić. A na dodatek, jak wspomniałem na początku, Elle Fanning jest blondynką, no i hejt gotowy. Nigdy nie ukrywałem, że uwielbiam produkcję McTiernana. A teraz mam poważne wątpliwości, czy Badlands będą dobrą historią, bo pewne opowieści raz opowiedziane nie nadają się na remaki. Kiedy jednak widzę, ile podyktowanego lękiem sprzeciwu i obrzydliwego moralne hejtu się wylewa na Fanning i Trachtenberga, bardzo chcę, żeby zrealizowali nawet remake w wersji 1:1, bo wychodzę z założenia, że irracjonalne demony, które karzą niektórym stukać kompulsywnie w klawiaturę, należy pokonywać jedynie w ten sposób, że działa się niezgodnie z ich podszeptami, jakby nigdy nie istniały, były bezwartościowym powietrzem – i to jest chyba najlepszy sposób na hejt – traktować go jak niebyt.

Zaręczam więc, że nic się nie stanie serii, gdy pojawi się w niej Elle Fanning, aktorka doświadczona w fantastyce. Z oczywistych względów nie może być to już Arnold Schwarzenegger. Szukać następcy według tego klucza byłoby posunięciem karkołomnym, bo każdy aktor o podobnej prezencji nie miałby szans, będąc zbyt narażonym na porównywanie. Jedynym logicznym wyjściem i paradoksalnie najbezpieczniejszym dla archetypu Dutcha jest kobieta. Jej naturalna płciowa inność już wniosła do Prey świeżość w narracji. W Badlands Trachtenberg z pewnością będzie chciał znów przesunąć linię czasową historii – pytanie: w którą stronę. Teraźniejszość lub przyszłość wydają się najlepsze, a właściwie teraźniejszość. Jest jeszcze jeden ważny argument, który działa na korzyść kobiecej bohaterki – natura gatunku Predatorów, a jest ona wybitnie antypatriarchalna.

Predatorzy to ludzka nazwa, trochę obraźliwa dla tego wysoko rozwiniętego gatunku. Lepiej by było, gdybyśmy określali ich naród jako Hish, względnie Yautja od planety, która jest ich domem. Znamy ich głównie jako myśliwych, nie jest to jednak ich narodowe zajęcie. Polują tylko jednostki agresywne, których nie jest tak dużo w społeczności Hish. Poza tym myśliwi to kastraci, którzy resztki swojej agresji poświęcają podróżowaniu po galaktyce i zbieraniu okazów z innych ras. Na dodatek większość z nich, jeśli była wykastrowana, to przez żeńską część społeczności. Tak, bo w rzeczy samej gatunkiem Predatorów rządzą kobiety. Są wyższe, silniejsze, lecz panują nad agresją w doskonalszy sposób niż myśliwi-kastraci. Dlatego zajmują się rozwijaniem nauki oraz polityką. I co teraz z taką wiedzą xenopedyczną mają zrobić fani Arnolda? Elle Fanning doskonale wpisze się w ten żeński klimat, jeśli tylko Dan Trachtenberg zaproponuje coś nowego, jakąś trawestację starych motywów, ich reinterpretację, ale nie bezpieczną, franczyzową, jak zrobił to Disney w niewydarzonym Akolicie. Nowy Predator musi dysponować siłą dywanowego nalotu – tylko wtedy będzie miał szansę na sukces. Inaczej zniknie w wielości podobnych historii, opowiadanych w postaci remake’ów bez szacunku do pierwowzoru, a uszanuje się go tylko w ten sposób, gdy nakręci się tytuł tak kontrowersyjny, że będzie się o nim mówić w najlepszych i najgorszych słowach. Jedyną szansą dla nowego Predatora jest zdolność podzielenia widowni, wywołania dyskusji, tarć przeciwstawnych opinii. A Fanning z pewnością ma na to szansę.

Kobiecość sama w sobie nie jest zagrożeniem dla uniwersum. Niebezpieczna jest dla niego odtwórczość i zbyt pojemna kategoria wiekowa, jak również uwiązanie przy niezmienności starych motywów. Jeśli ktoś ma odwagę krytykować nowy film tylko ze względu na zmianę płci aktora, powinien uświadomić sobie, że jest to krytyka niosąca ze sobą typowe szowinistyczne odczłowieczenie, a przecież sam Arnold Schwarzenegger przez całe swoje medialne życie walczył z tego typu zjawiskami społecznymi. Skoro więc tak go hejterzy cenią, powinni uszanować idee, w które wierzy. Czy to nie jest oczywiste? Predator doskonale radził sobie z tak niehonorowymi postępkami. A więc znalazł się kolejny argument, żeby dać szansę Elle Fanning, jakże ostrej jak brzytwa aktorskiej osobowości, punktującej słabości męskiej narracji świata na przykład w Wielkiej i Neon Demon.

Odys Korczyński

Odys Korczyński

Filozof, zwolennik teorii ćwiczeń Petera Sloterdijka, neomarksizmu Slavoja Žižka, krytyki psychoanalizy Jacquesa Lacana, operator DTP, fotograf, retuszer i redaktor związany z małopolskim rynkiem wydawniczym oraz drukarskim. Od lat pasjonuje się grami komputerowymi, w szczególności produkcjami RPG, filmem, medycyną, religioznawstwem, psychoanalizą, sztuczną inteligencją, fizyką, bioetyką, kulturystyką, a także mediami audiowizualnymi. Opowiadanie o filmie uznaje za środek i pretekst do mówienia o kulturze człowieka w ogóle, której kinematografia jest jednym z wielu odprysków. Mieszka w Krakowie.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA