Powiedz mi, kim jestem. Netflix o tym, czym jest KOBIECA PEDOFILIA
Powtórzę się, ale warto. Po raz kolejny Netflix bardzo mile mnie zaskoczył poziomem serwowanych filmów dokumentalnych. Jestem już bliski tezy, że tak jak na polu filmu fabularnego czy oryginalnego serialu gigantowi medialnemu idzie zwykle bardzo różnie (mówiąc delikatnie), tak w dokumentach Netflix niemal zawsze dostarcza coś ponadprzeciętnego, godnego uwagi. Ale to już sugerowałem przy okazji dawania upustu swym wrażeniom z seansu Ostatniego tańca. O czymś przecież musi świadczyć fakt, że już dwa oryginalne filmy dokumentalne Netflixa (Ikar i Amerykańska Fabryka) wygrały rywalizację o Oscara.
Nie ma w tym przypadku. Interesujący ludzie zgłaszają się do giganta z pomysłami na film i wychodzi na to, że dysponują ciekawymi wspomnieniami i opowieściami. Należą do nich także bracia bliźniacy Alex i Marcus Lewisowie, którzy prowadzeni ręką Eda Perkinsa, dokumentalisty, opowiedzieli w 2019 roku swoją niezwykłą historię na rzecz filmu Powiedz mi, kim jestem. Ten bardzo subtelny obraz, oparty w dużej mierze na zapisie wspomnień dwójki osób, po raz kolejny udowodnił, że tym co najbardziej przykuwa mnie do ekranu, jest tzw. story. Wystarczą czasem bardzo proste środki, dobre światło i zbliżenie na twarz rozmówcy, któremu po prostu pozwolono się otworzyć. Jeśli historia, którą się przy takiej sposobności tworzy, jest wyjęta z samego życia i posiada odpowiednią dozę dramatyzmu, dokumentalista nie musi się trudzić, bo film kręci się niejako sam.
Przyczynkiem do tego, że dwaj bracia postanawiają zasiąść przed kamerą, jest trauma z dzieciństwa. W młodzieńczym wieku Alex, jeden z braci, ulega tragicznemu w skutkach wypadkowi podczas jazdy motocyklem. Kask nie spełnia swej funkcji, przez co Alex uderza głową o beton. Na skutek tego wpada w śpiączkę. Po przebudzeniu okazuje się, że stracił pamięć. Jedyną osobą, którą rozpoznaje w szpitalu, jest jego brat Marcus. To właśnie na jego barki spada odpowiedzialność nauczenia Alexa tego, czym jest życie, jakie panują w nim reguły, co trzeba robić i jak, by radzić sobie z codziennością. Ale na najistotniejsze z punktu widzenia Alexa pytanie, czyli kim jest, jaka jest jego przeszłość, Marcus woli jednak odpowiedzi unikać. Do czasu.
Do czasu pewnej wizyty na strychu, zaaranżowanej po śmierci matki. W jej trakcie w tajnej skrytce znalezione zostanie bardzo niepokojące zdjęcie. Widać na nich braci w nastoletnim wieku. Oboje są na zdjęciu nadzy. I pewnie nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że zdjęcie rozdarte zostało tak, by pozbawić chłopców głów. Od tej chwili w świadomości Alexa mocno zachwiany został obraz matki. I tu dochodzimy do meritum. Bo okazuje się, że obraz matki był dotychczas budowany na kłamstwie. Świadomy amnezji brata Marcus sprzedał Alexowi inną rzeczywistość od tej, którą faktycznie oboje przeżyli. Jako że szybko zorientował się, że jest jedyną osobą, której Alex bezgranicznie ufa, postanowił zbudować dla niego bezpieczną bajkę, wolną od wyjątkowo mrocznych doświadczeń, w których oboje brali udział. Nie czas, by oceniać tę decyzję z punktu widzenia etycznego, gdyż u podstaw jego motywacji niewątpliwie leżała chęć ochrony swego brata przed demonami przeszłości.
Powiedz mi, kim jestem pokazał mi dwie bardzo istotne rzeczy. Pierwsza odnosi się do roli pamięci w postrzeganiu świata. To w niej zgromadzone są wszystkie istotne informacje potrzebne do tego, by każdego dnia odważnie stawiać kroki. Pamięć to swoisty zbiornik napełniany naszym życiowym doświadczeniem, z którego, adekwatnie do sytuacji, zawsze możemy czerpać. Szkopuł w tym, że zgromadzone są tam także te informacje, które niekoniecznie są nam potrzebne. Trauma, jako przeżycie trwale oddziałujące na nasze jestestwo, jest czymś, co wielu bezskutecznie stara się wyprzeć. Patrząc na amnezję Alexa pod tym kątem, można zatem uznać, że była ona dla niego szansą na wyzwolenie z mroku. Prawda i potrzeba jej ujawnienia okazały się jednak silniejsze.
Drugą rzeczą, która zrodziła się w mojej głowie po seansie filmu Eda Perkinsa, jest to, co wiąże się z ową prawdą właśnie. Choć zdaję sobie sprawę z tego, że już tytułem tego felietonu poniekąd zdradziłem, z czym jest związane negatywne wspomnienie braci bliźniaków, to jednak mimo wszystko nie będę nakreślał jego szczegółów, dając wam szansę do zapoznania się z nim osobiście podczas seansu filmu. Ogółem jednak wypada wspomnieć, że rzecz tyczy się kobiecej wersji pedofilii. Nie mniej przy tym obrzydliwej i nie mniej krzywdzącej dla dziecka. I było to coś, co, muszę przyznać, wywołało we mnie dogłębny szok. Bo oto po raz pierwszy w filmie uświadczyłem czegoś nieznanego mi nawet w wyobraźni. Ciekawe, czy znaleźliby się tacy, którzy mieliby jaja nakręcić o tym fabułę.
Jakkolwiek dziwnie to zabrzmi, mam wrażenie, że obecnie w mediach panuje swoista „moda” na treści związane z pedofilią. Jakby tego rodzaju dewiacje objawiły się w społeczeństwie dopiero w ostatnich latach. Po kolei prześwietlane są grupy zaufania społecznego, takie jak księża (Zabawa w chowanego), moda dociera także do celebrytów (Nic się nie stało). Nagłośniona także przez Netflixa sprawa Jeffreya Epsteina w miniserii Jeffrey Epstein: Obrzydliwie bogaty idzie o krok dalej, sugerując, że skłonności do młodych dziewczynek mogli mieć także najwyżsi oficjele i najwięksi bogole tego świata. Doprawdy? W Powiedz mi, kim jestem rzecz jest znacznie ciekawsza, gdyż po pierwsze katem jest rodzic, a po drugie jest to kobieta.
Nie da się ukryć, że żyjemy obecnie w epoce swoistej mizoandrii lub, jak kto woli, kulturowego odwetu. Mężczyźni winni są złu tego świata, bo wiele zła uczynili, w związku z tym można ich bić, można ich poniżać, można ich oczerniać. Przekonał się o tym boleśnie Johnny Depp. Informacja o tym, że kobieta jest winna przemocy, może w żaden sposób nie zmieniać faktu, że i tak statystycznie to mężczyźni częściej przekraczają granicę. Ale jednocześnie podkreśla ona to, co w mediach głównego nurtu mówione jest moim zdaniem za rzadko. Że zło jest w każdym w nas, tak w kobiecie, jak i mężczyźnie. W obywatelu tego czy tamtego kraju, wyznawcy tej lub tamtej religii. Alexa i Marcusa spotkało zło nawet wówczas, gdy nie wychodzili z domu i nie włączali telewizji. Spotkało ich ze strony osoby, od której winni wymagać zaufania i miłości.
Mówi się, że jeśli chce się odnieść sukces, wypada najpierw zrobić porządek we własnym domu. Parafrazując, można powiedzieć, że jeśli chce się naprawiać świat, wypada najpierw przyjrzeć się swemu najbliższemu otoczeniu. Posprzątać w nim nieład, wytrzeć kurze i przegonić demony.