Oscarowy teatr Saurona i Celebrimbora. PIERŚCIENIE WŁADZY – podsumowanie 2. sezonu
Po 2. sezonie Pierścieni Władzy jestem pewien, że jest to serial, który powinien być polecany do obejrzenia przed Hobbitem oraz Władcą Pierścieni Petera Jacksona. Uzupełniałby tło wydarzeń oraz tłumaczył wiele wątków, które Jackson albo jedynie zarysował, albo pominął. Po wspaniałej przygodzie z 2. sezonem oczywiste jest również, że Amazon wraz z Patrickiem McKayem oraz Johnem D. Paynem muszą nakręcić 3. serię Pierścieni władzy. Wiele postaci takich jak chociażby Elendil, Isildur czy też Durin IV nie wybrzmiało do końca. No i sam Sauron powinien dotrzeć na bitewne pola nieopodal Barad-dûr, gdzie straci palec z Jedynym Pierścieniem. Nim to wszystko jednak się stanie, widzowie mogą dać się wciągnąć w unikalny przygodowo wstęp do wydarzeń we Władcy Pierścieni. Prolog ów wyróżnia się szczególnie świetnym dramatycznie wątkiem współpracy i konfliktu między Sauronem i Celembriborem oraz historią rozpisanego na kolejnych królów upadku podziemnego miasta krasnoludów Khazad-dûm. W Pierścieniach Władzy nie brak również wnikliwej analizy, na czym polega w ogóle bycie dobrym oraz złym, w o wiele szerszym światopoglądowo spektrum, czego zabrakło w oryginalnych tekstach J.R.R. Tolkiena.
Peter Jackson w Hobbicie i we Władcy Pierścieni zaprezentował Saurona szablonowo, bezosobowościowo, jako pozbawionego emocji symbolicznego ducha, wyrażonego agresywnym okiem, spoglądającym na świat z wieży zbudowanej na płaskowyżu Gorgoroth. Według Jacksona, ale i oryginalnego tekstu powieści, Sauron był zdolny tylko niszczyć za pomocą narzędzi, które było podobne do niego, zmilitaryzowane, bezmyślnie zadające przemoc wszystkiemu, co w Śródziemiu słabsze i inne od nich. Jego świat niczego nie budował, nie ulepszał – siał tylko eksterminację, co nawet z punktu widzenia rasy orków wydawało się w długofalowej perspektywie bezsensowne. I o to chodziło. Zło w tej interpretacji Tolkiena, a potem Jacksona miało być chaosem, bo zostało zinterpretowane jako przeciwieństwo dobra, czyli twórczości, przyjemności, kreacji itp. Problem w tym, że Sauron jako postać mitologiczna z bogatą historią zasługiwał na bardziej obiektywną prezentację, kim był i kim się stał w świecie, który chciał… bynajmniej nie zniszczyć, lecz zmienić, ulepszyć. A co najważniejsze, dlaczego taki się stał. I to jest największa wartość Pierścieni Władzy, że pokazały widzom Saurona z wielu kątów, a dobro i zło jako wartości podlegające jednak interpretacji, stopniowaniu, a może i wymianie w zależności od strony. A ta wymienność, czy też wzajemna substytucja dobra i zła, była możliwa, bo dowiedzieliśmy się o wiele więcej o Sauronie, Adarze i jego dzieciach, czyli Urukach. Reszta postaci, nawet Gandalf, zeszła na dalszy plan, co różni 1. sezon od 2. Drugi przez to zyskał, że już widzom nie zawracano głowy przygodami Nori, Isildura, Arondira, niespełnionej bohaterki Galadrieli i kręconego się wokół niej Elronda w sposób, który mógłby zdominować wątek Saurona, Adara i Celebrimbora. Przyznaję, że temat Númenoru mógłby zostać jeszcze bardziej okrojony, bo był z tych wszystkich jednym z najsłabszych. Mam nadzieję, że w 3. sezonie, gdy miasto czeka nieunikniona zagłada, zostanie lepiej osadzony w całości fabuły.
Tematy te były obecne, lecz zapewniały tło zmaganiom dwóch zdeterminowanych postaci, żeby wykuć pierścienie władzy zdolne odmienić świat. A nie był on idealny, a nawet daleki od tego, żeby go nazwać w tamtych czasach znośnym do życia. Co na to Valarowie na czele z Eru? Z pewnością niewiele ich to obchodziło, skoro zostawili Śródziemie w rękach pomniejszych z nich – Ainurów, czyli m.in. Gandalfa, Sarumana i oczywiście Saurona. Te boskie postacie zawsze są mocno wewnętrznie sprzeczne. Doskonali bogowie tworzą ułomne światy i pozostawiają je jako swoje eksperymentalne pola bitew, na których testują swoich wyznawców, ile potrafią znieść, nim znienawidzą wszelką wiarę w niebiańskie istoty. Sauron również był Ainurem, tyle że nie akceptował zastanej konstrukcji świata i chciał go radykalnie zmienić – w jego pojęciu na lepsze. Nie wykazywał się żywą wiarą w swoich stwórców, łącznie z Melkorem. Wierzył za to w siebie. I czy naprawdę ci, którzy byli temu przeciwni, mieli pewność, że jego plan się nie powiedzie, skoro nie zobaczyli go w wersji ukończonej? A może obawiali się tylko zmiany jako zmiany, a ich sprzeciw jedynie wywołał walkę i zniszczenie, bo Sauron również był nieustępliwy? I to pytanie stawia 2. sezon Pierścieni Władzy poprzez genialnie skonstruowany duet bohaterów Saurona (Charlie Vickers) oraz Celebrimbora (Charlie Edwards), pracujących w pocie czoła nad pierścieniami. A w tej walce ze sobą wtóruje im Adar, którego znakomicie zagrał Sam Hazeldine zamiast Josepha Mawle z 1. sezonu. Adar, oddany swoim dzieciom, jak nazywał Uruków, był jednym z pierwszych elfów zniewolonych przez Morgotha. Po klęsce swojego pana i kata w jednym miał jednak w końcu odwagę przeciwstawić się Sauronowi, który przejął władzę. Adar stanął w obronie swoich „dzieci”, swojego ludu, stanowiąc przeciwwagę i osobliwą alternatywę dla pojęcia dobra, reprezentowanego przez elfy króla Gil-galada. Urukowie, czy też uogólniając – orkowie, są w Pierścieniach Władzy przedstawieni jako brutalny, aczkolwiek społeczny ród, a nie tylko bezrozumne narzędzie do mordowania, jak u Petera Jacksona. Urukowie mają domy i rodziny. Nie powstają z ziemi, jak trawa. Orkowie są zdolni do myślenia, zdradzania, współpracy oraz poświęcenia, ale nawet tutaj mają swoje granice. Dobrze jest widzieć tę rasę właśnie tak, pełniej, bez redukcji do moralnych potworów, którym nie należy się żadna godność. Jednym słowem w Pierścieniach Władzy granica między tym, co dobre, a tym, co złe, nie jest tak jaskrawa i oczywista. NIE JEST SPROWADZONA DO NIEGDYSIEJSZEGO TOLKIENOWSKIEGO POSTRZEGANIA MORALNOŚCI. A dowodem na to jest kulminacyjna scena z 8. odcinka, rozgrywająca się między Sauronem a Celebrimborem w upadającym pod naporem wojsk Adara Eregionie.
Dla tej jednej sceny, nawet gdyby wszystko w serialu było najgorsze, warto obejrzeć 2. sezon Pierścieni Władzy, bo to najwyższe aktorskie rzemiosło. Rozgrywa się ona w scenerii zrujnowanej kuźni Celebrimbora, którego Sauron próbuje zmusić do wyjawienia, gdzie ukrył 9 pierścieni wykutych dla ludzi. Elfi kowal ma już kilka strzał w ciele, lecz żadna nie jest śmiertelna. Sauron próbuje go w ten sposób torturować, ale Celebrimbor wyzwolił się już z ułudy, w której funkcjonował przez ostatnie tygodnie i miesiące. Przejrzał nie tylko plan Saurona, ale i jego słabe strony charakteru. W swoich ostatnich chwilach obnaża go, doprowadzając do autentycznego płaczu. Sauron nie wytrzymuje prawdy o sobie i nadziewa Cemebrimbora na ostrze włóczni, ten jednak wciąż żyje i mówi, wbijając Sauronowi za pomocą słów sztylet w samo serce. Tak, Sauron je wtedy jeszcze ma.
Celebrimbor: Chyba zbliża się południe. Dawniej o tej porze słychać było zimorodki, lecące w stronę rzeki. Wielka szkoda, że przez ciebie zamilkły.
Sauron: Zrobiłem to wszystko dla ciebie. To w twoim ogniu zrodziły się cuda naszej ery. Ja pragnąłem tylko podzielić się nimi ze światem. Proszę. Pozwól mi.
C: Pierścienie są poza twoim zasięgiem. Jako i ja wkrótce będę. Gdy wyruszę ku brzegom poranka. Niesiony przez wiatr tam, dokąd ty wstępu nie masz.
S: Wiem, jak utrzymać cię przy życiu, przyjacielu. Pokazać ci, jak władam tym rzemiosłem?
C: „Rzemiosłem”? Twoim jedynym rzemiosłem jest podstępność. Tak doskonała, że padniesz jej ofiarą.
S: To puste słowa.
C: Nie. Wysłuchaj mnie! Cieniu Morgotha. Usłysz słowa konającego Celebrimbora. Pierścienie Władzy zniszczą cię. A gdy wszystko się dokona, powiadam ci, jeden przyniesie ci ostateczną zgubę!
S: Mylisz się. Jestem ich stwórcą. Ich panem.
C: Nie. Jesteś ich… więźniem. Sauronie. Władco Pierścieni.
I wtedy z oczu Saurona poleciały łzy. Może wiedział, że przegrał. A może zwątpił w swoją siłę, przyznając rację umierającemu „przyjacielowi”. A może ulitował się nad sobą, że chciał ulepszyć świat, którego już się nie da odbudować, a wszelkie próby zmian przyniosą mu tylko więcej cierpień. Interpretację zostawiam wam. Niech ten dialog będzie jednak podsumowaniem tego znakomitego sezonu Pierścieni Władzy, który funkcjonuje już jako samodzielna historia, żywa i niezależna interpretacyjnie od treści oryginalnych tekstów Tolkiena.