search
REKLAMA
Felietony

Dlaczego kultura pokazuje, że trzeba symbolicznie ZABIĆ OJCA, aby odnaleźć szczęście?

Rozważania z okazji Dnia Ojca.

Marcin Kempisty

23 czerwca 2022

REKLAMA

Niniejszy tekst powstał zarówno z potrzeby chwili – niedawnych narodzin mojej córki – jak również z długo kiełkującego we mnie poczucia, że kwestie dotyczące ojcostwa w bardzo niezdrowy sposób zostały przez kulturę wywrócone na drugą stronę. Odnoszę nieodparte wrażenie, iż doszło niby do „wyrównania rachunków” i przyznania sprawczości osobom, które zostały skrzywdzone przez tyrana pater familias, lecz z drugiej strony wykorzystano ów fakt do przewartościowania narracji na temat funkcji rodziny, co miało już wydźwięk wybitnie polityczny. Nikomu nie odbierając szczytnych intencji, w ostatnich latach dochodzi do mocno niesprawiedliwego ukazywania ojców w kinie oraz serialach, co w dalszej perspektywie może mieć (jeżeli już nie ma) kolosalne znaczenie, jeżeli chodzi o sprawy społeczne.

Rodzina jako źródło cierpień

Zacznijmy od kwestii fundamentalnej: dla wielu artystów rodzina jest źródłem cierpień, z którymi w dorosłości trzeba się ciągle zmagać. Okres dzieciństwa jest najczęściej przedstawiany jako pasmo kolejnych niepowodzeń, rozczarowań, a przede wszystkim doznawanych krzywd psychicznych i fizycznych ze strony rodziców, głównie ojców. Pierwsze lata życia ukazywane są w pozytywny sposób przede wszystkim wtedy, gdy twórcom zależy na opisaniu młodzieńczych relacji, rozbudzaniu pasji do wykonywania danej czynności lub pierwszych miłostek. Gdy tylko jednak na horyzoncie pojawiają się rodzice, nad głową dzieciaka od razu gromadzą się czarne chmury. Alkohol, przemoc, bieda, zdrady małżeńskie – to najważniejsze czynniki wpływające na rozpad rodziny, a co za tym idzie na destabilizację dziecięcego świata. Młody bohater jest ofiarą rodzinnych porachunków, czasami kartą przetargową małżeńskich kłótni, innym razem zaś obiektem ataków, gdy nieradzący sobie z emocjami dorośli poszukują celu, na którym mogliby się wyżyć. 

Najczęściej to mężczyzna jest odpowiedzialny za taki stan rzeczy. Taka perspektywa nie jest oczywiście obecnie czymś niezwykłym – kultura zna wiele przykładów ojców-tyranów. Kronos pożerający własne dzieci, Agamemnon palący córkę Ifigenię w imię wojny z Trojanami, Abraham chcący zabić syna Izaaka z imieniem Boga na ustach: to tylko nieliczne przykłady świadczące o tym, że od zarania dziejów dzieci były przedstawiane jako zakładnicy morderczych zapędów ich ojców. Jednakże nasi artystycznie nastawieni przodkowie nie widzieli w ojcach li tylko ziarna zniszczenia. Dość wspomnieć, że obok morderczego Agamemnona na kartach Iliady pojawił się także Priam, szlachetnie nastawiony wódz, który dla zmarłego syna Hektora był w stanie zrobić dosłownie wszystko, byle tylko odzyskać ciało i móc go pochować zgodnie ze wszystkimi honorami.

Męskość, to znaczy co?

Przyglądając się rozmowom na temat tego, czym była męskość dla potomnych, często mam wrażenie, że tak naprawdę nie powstała definicja męskości, która nie zawierałaby w sobie odniesienia do systemu, w jakim przyszło funkcjonować naszym przodkom. Innymi słowy, nie było takich cech męskości, które funkcjonowały poza swoim czasem i byłyby czymś uniwersalnym. Oczywiście domyślam się, że wiele osób uważa, że nie ma czegoś takiego jak definicja męskości (lub kobiecości). Szanuję taki punkt widzenia, aczkolwiek jeżeli ktoś twierdzi, że nigdy nie sięgnął po pewne stereotypowe myślenie na temat ról płciowych, by przez ich pryzmat ocenić zachowanie lub postawę mężczyzny, to ja takiej osobie po prostu nie wierzę.

Wracając do wywodu: chodzi mi o to, że gdy myślimy o mężczyznach sprzed stu lub czterystu lat, to zawsze opisujemy ich w odniesieniu do ich statusu społecznego oraz świata, w jakim żyli. Męskości przypisywano przecież takie elementy jak honor, powinność ochrony rodziny i własnej ziemi czy siła. Jednocześnie zawsze te cechy wiązały się z patrzeniem na daną rzeczywistość. Honor był tak naprawdę związany z tym, co w danym czasie myślano na temat moralności. Powinność ochrony rodziny i własnej ziemi była ściśle związana z etosem rycerskim, który przecież z biegiem lat systematycznie wyparowywał. Siła była istotna, ponieważ chodziło o coś tak podstawowego jak przeżycie w groźnym środowisku.

Mam wrażenie, że na męskość patrzono przez pryzmat rzeczy i relacji z kobietami. Bogactwo oznaczało zaradność (ważną cechę dla mężczyzn), powodzenie u kobiet zaś świadczyło o tym, że mężczyzna był „odpowiednią partią”. Gdy runął stary świat, okazało się, że już nie do końca wiadomo, czym ta męskość ma być. Zmienił się system, nie trzeba walczyć o przetrwanie, można żyć całe życie w samotności bez narażenia się na zmarginalizowanie przez społeczeństwo. Mężczyźni przestali być związani z nakładanymi na nich powinnościami (na przykład dziedziczeniem ziemi lub zawodu po ojcu), co jednocześnie oznaczało, że stracili pewny grunt pod nogami.

Obalić patriarchat

W związku z tym, że męskość funkcjonowała jako zestaw cech silnie związanych z obowiązującym systemem społecznym oraz systemem wartości, obalenie dominującego paradygmatu musiało się także wiązać z symbolicznym obaleniem męskości. Postawiono znak równości między obaleniem patriarchatu a znaczącym ograniczeniem cech, które odruchowo przypisywano męskości. Przy tej okazji należy także przypomnieć o jednym istotnym fakcie – przyjęło się sądzić, że to przede wszystkim ojcowie stanowią źródło zakazów i nakazów, jakim podlegają dzieci. Kulturowo to mężczyzna był pater familias odpowiedzialnym za przyszłość latorośli. Skoro jednak w pewnym momencie wajcha została przestawiona i na sztandarach zaczęła powiewać wolność, to ograniczenia w postaci surowego ojca musiały zostać wyrugowane. Skoro męskość przestała być równoznaczna władzy, to pojawiła się przestrzeń do zajęcia miejsc u władzy.

Ale mężczyźni nie zawsze potrafią odpuścić, co najlepiej ukazuje serial Sukcesja. Logan Roy miał umrzeć już na początku pierwszego sezonu, niczym Szekspirowski król Lear, ale zdecydował wrócić do zdrowia, żeby dalej prowadzić swoją firmę molocha i rozstawiać dzieci po kątach. Mężczyźni dążą do osiągnięcia swoich celów zawodowych za wszelką cenę, nawet rozpadu rodziny lub w ramach ucieczki przed traumatycznymi wspomnieniami, o czym mogliśmy się przekonać w trakcie seansu Pierwszego człowieka oraz Krainy wielkiego niebaMężczyźni, często uzależnieni od alkoholu, uwielbiają rządzić dziećmi i udowadniać im, że dopóki oni żyją, to synowie i córki nie powinni mieć prawa głosu, co zostało dobitnie ukazane w Kotce na gorącym blaszanym dachu, Weselu z 2021 roku, Powrocie albo serialu Invincible.

To znamienne, że obecnie pojawiają się nieliczne przykłady pozytywnych obrazów męskiego rodzicielstwa w filmach oraz serialach. Zdaje się, że najbardziej reprezentatywne przykłady to Tamte dni, tamte noce oraz Mój piękny syn. Co jednak warte odnotowania, w przytoczonych produkcjach ojcowie nie są źródłami zakazów i nakazów, nie są instancją, do której dziecko może się zwrócić z prośbą o pomoc. Ojcowie są pokazani w pozytywnym świetle w tym znaczeniu, iż jedynie reagują na postępowanie synów. Wspierają, ale nie ingerują. Mogą przytulić, ale nigdy nie narzucić swojego spojrzenia na rzeczywistość.

Najlepszy ojciec to martwy ojciec

Jest jeszcze jeden typ ojców – martwych ojców. Oni są wręcz ubóstwiani przez swoje dzieci. Wspomnienia o nich są niemalże mitologizowane, przez co losy synów i córek są zdeterminowane przez te wydarzenia. Motyw ducha ojca Hamleta jest niezwykle nośny. Okazuje się, że męskie duchy znacznie lepiej oddziałują na działania swoich potomków. Dość wspomnieć o Królu Lwie, najnowszym Wikingu, serialu Tacy jesteśmy, a także Mr. Robot.

Okazuje się, że martwi ojcowie nie są przez twórców oceniani. Bohaterowie nie muszą ich zabijać, żeby odnaleźć wolność. Wręcz przeciwnie – ich losy są już spisane do samego końca w tym momencie, gdy ich ojcowie znikają z powierzchni ziemi. Dochodzi wtedy do ciekawej zależności – najczęściej postacie najpierw szamoczą się z ojcowskim dziedzictwem, by po pewnym czasie odnaleźć dla siebie miejsce w tej sztafecie pokoleń. 

Co dalej z ojcami?

Zanik pozytywnej narracji na temat ojcostwa jest faktem. Zmiany kulturowe oraz społeczne pociągnęły za sobą wywrócenia sytuacji ojców do góry nogami. Mamy do czynienia z gigantycznym chaosem, brakiem umiejętności odnalezienia się w nowych warunkach. W zasadzie mało w obrębie kultury podejmuje się prób zdefiniowania istoty męskości oraz ojcostwa w pozytywny sposób. Obalono patriarchat, uzyskano wolność, ale jednocześnie wyrugowano archetyp ojca jako postaci mającej fundamentalny wpływ na rozwój dziecka. Czy ojcowie przestaną być li tylko protagonistami, czas pokaże.

Marcin Kempisty

Marcin Kempisty

Serialoholik poszukujący prawdy w kulturze. Ceni odwagę, bezkompromisowość, ale także otwartość na poglądy innych ludzi. Gdyby nie filmy Michelangelo Antonioniego, nie byłoby go tutaj.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA