CO GROZI ZA NIEWYŚWIETLENIE KLERU W KINIE? Kolejny skandal w Ostrołęce
Afer z Klerem w tle ciąg dalszy. Film już przed premierą zdążył podzielić Polaków. Pobieżna obserwacja sprawiała wrażenie, że podział przebiegał symetrycznie. W uproszczeniu: zatwardziały elektorat znienawidzonego PiS-u (o którym za chwilę) i stali bywalcy mszy świętych oburzali się, że jak to tak można kręcić film o pijących i grzeszących księżach; a wolne, otwarte umysły chwaliły reżysera, że ma odwagę nakręcić film o pijących i grzeszących księżach. Sam obraz Wojtka Smarzowskiego bronił się całkiem niezłą realizacją, chociaż im dłużej od premiery, tym bardziej mam wrażenie, że banał gonił tam banał, a żadnej pogłębionej analizy jednak tam nie było, chociaż mogło się przez chwilę wydawać, że jest. Nie był to, rzecz jasna i oczywista, atak na wiarę – raczej przytyk w stronę zakłamanej bigoterii i pobożności.
Dziś, kilka tygodni po premierze, emocje zdążyły nieco opaść, ale pamięć o kontrowersjach i skandalach wywołanych pokazami filmu jest bardzo świeża. Jednym z największych skandali był jednak nie sam pokaz, ale jego brak – władze miasta Ostrołęka, z prawicowym, propisowskim prezydentem (z wykształcenia teologiem) na czele, zdecydowały się nie wprowadzać filmu do lokalnego kina Jantar.
O ostrołęckiej sytuacji pisano wiele i stała się ona symbolem powrotu cenzury. Mentalność i logika przedstawicieli władzy i partii rządzącej jest w tym przypadku bardzo prosta: nie podoba nam się to, więc na to nie pozwolimy. Prezydent Janusz Kotowski wraz z dyrektorem Ostrołęckiego Centrum Kultury, Bogdanem Piątkowskim, ucieleśnili ideę cenzorów niedopuszczających filmu do projekcji ze względu na jego niezgodność z ogólnie przyjętą linią programową. Zresztą o cenzurze mówiło się już wcześniej. Trzynaście miesięcy temu publicysta Jędrzej Słodkowski z portalu gazeta.pl określił rok 2017 “rokiem, w którym do Polski wróciła cenzura”. W artykule podsumował pochód ministra kultury Piotra Glińskiego po instytucjach kulturalnych, festiwalach i organizacjach. Polecieli szefowa PISF-u Magdalena Sroka, dotacje ucięto Dialogowi i Malcie (festiwale teatralne) za niepoprawne i obrazoburcze spektakle. Sam Gliński w pewnym momencie w ogóle przestał się kryć i tweetnął, że dyrektorów teatrów można zmienić raz-dwa – wystarczy odpowiednio zagłosować podczas wyborów samorządowych. Tweeta szybko usunął, ale Internet nie zapomina:
Podobne wpisy
Rysuje się więc obraz pisowskiego bastionu, który szczelnie broni “tradycyjnych” wartości, upolitycznia kulturę, cenzuruje na prawo i lewo. Dodajmy do tego ogólnie panujące kolesiostwo i nepotyzm, doprawmy kilkoma smacznymi pobocznymi wątkami w stylu odejścia Michała Oleszczyka z TVP Kultura. I mamy już nie wyobrażonego, lecz zupełnie realnego przeciwnika, z którym warto kruszyć kopię o wolność i niepodległość (warto dodać – wartości, których sam tak bardzo stara się bronić). Na przykład w Ostrołęce. Miesiąc temu wyborcy zdecydowali – po 12 latach rządów Kotowski przegrał wybory na stanowisko prezydenta miasta. Zastąpił go Łukasz Kulik, dawny członek SLD. Jedną z pierwszych decyzji Kulika było wprowadzenie Kleru do kina Jantar. Dodatkowo prezydent postanowił… zwolnić w trybie natychmiastowym dyrektora Piątkowskiego. Nieoficjalnie wiadomo, że powodem było właśnie niewprowadzenie filmu do kin w momencie premiery. Podobno zwolnienie odbyło się bez wyjaśnień, bez konsultacji z zespołem instytucji i bez propozycji innego stanowiska. Przyszedł nowy i posprzątał. Mentalność i logika przedstawiciela władzy była w tym przypadku bardzo prosta: nie podoba nam się to, więc to wycofujemy. Brzmi znajomo?
Dramaturgia, która została nadbudowana wokół ostrołęckiego incydentu, od początku zasłaniała dość proste rozwiązania problemu, o czym wspominałem już wcześniej. Chcesz obejrzeć Kler – jedź tam, gdzie go pokazują. Na ekrany kin nie wchodzi setki wartościowych filmów i nikt nie podnosi z tego powodu rabanu. Decyzja władz Ostrołęki była idiotyczna, upolityczniona, oparta na nieetycznych pobudkach i po prostu niewłaściwa, ale nie dajmy się zwariować – to nie jest palenie wszystkich kopii filmu na stosie i karanie tych, którzy chcą go obejrzeć. A nowy prezydent w pierwszym miesiącu urzędowania pokazał klasę równą swoim znienawidzonym przeciwnikom. Jedno szczęście, że ostrołęczanie w końcu ten nieszczęsny Kler obejrzą.