W przypadku Pepé Le Swąda zdecydowano się na bardziej drastyczne wyjście zapewne dlatego, że film znajduje się dopiero w fazie produkcji. Teraz jest czas, żeby lepiej wychowawczo zaplanować sequel Kosmicznego meczu, żeby odpowiadał współczesnym, humanistycznym normom wychowawczym. On nie ma pasować do światopoglądu dorosłych, o czym ogromna ich grupa zapomina.
Zastanawiam się, czy sprawa Loli w ogóle by wybuchła, gdyby nie tłumaczenia reżysera. Zapewne czuł się w obowiązku nakreślić przed publicznością charakter zmian, jednak mógł chwilę zaczekać, aż fani sami zauważą różnice. Ciekawe, jak by w przypadku Loli argumentowali swoją frustrację? Zapewne ciężej by im było mówić o piersiach królicy, o ile w ogóle na grafikach promocyjnych zwróciliby na nie uwagę. A tak Malcolm D. Lee sam dał krytykom oręż (bądź co bądź niesprawiedliwy) do rąk. To nie ma znaczenia, kto ma rację, ale kto potrafi się lepiej czepiać. Zwolennicy starych porządków zawsze są w tym mistrzami. Co więc dokładnie powiedział Lee?
Stwierdził tylko, że Lola do tej pory była postacią przeseksualizowaną, a więc miała zbyt podkreślone atrybuty kobiece uchodzące za podniecające, w dużej mierze dzięki ideałom kobiecego piękna rozpowszechnianym przez pornografię. Czy ktoś o tym w ogóle pomyślał? Lee wspomniał jeszcze, że z powodu swojego wyglądu Lola nazywana była „gorącą”. Czy prawidłowe dla rozwoju dzieci jest oglądanie w kreskówkach wywalonych jęzorów męskich postaci na widok piersiastej Loli prężącej się przed nimi i zalotnie wypinającej pośladki? Przypomniałem sobie kilka godzin temu Kosmiczny mecz z 1996 roku. Lola nie jest kluczową dla fabuły postacią, natomiast kiedy pojawia się na ekranie, akcja nagle podporządkowuje się jej cechom płciowym. Jednym słowem, kiedy Lola wkracza na scenę, wszystko sztywnieje. Współczuję posłowi Dziamborowi mentalnego zakłamania – potrafił zwrócić uwagę jedynie na uczłowieczoną i przeseksualizowaną królicę w filmie, zaś nie umiał dostrzec, czym jest letalna wada płodu. Jak pamiętamy z jego publicznych tłumaczeń po wyroku TK, zreflektował się w dość kuriozalnych okolicznościach o wiele za późno. Może ktoś mu zrobił aferę w domowych pieleszach, jak idiotycznie postępuje.
Kluczowe w wypowiedzi reżysera sequela Kosmicznego meczu jest jedno stwierdzenie: „Zmieniliśmy wiele szczegółów; nie tylko stworzyliśmy jej nowy wizerunek – upewniając się, że jej szorty mają odpowiednią długość, a ona sama jest kobieca, nie będąc przy tym uprzedmiotowioną – ale również daliśmy jej własny głos” (So we reworked a lot of things, not only her look, like making sure she had an appropriate length on her shorts and was feminine without being objectified, but gave her a real voice). Wytłuściłem w cytacie to, co jest niedostrzegane i nierozumiane. Lola od samego początku była postacią błędnie skonstruowaną, pozbawioną osobowości, istniejącą tylko po to, żeby wywoływać podniecenie u otaczających ją animków. Teraz została po prostu poprawiona, aby przemieniła się w „kobietę”, której kobiecość nie bazuje jedynie na wybiórczo potraktowanych cechach fizycznych, lecz jest osadzona w charakterze. Czy naprawdę obrońcy jej niegdysiejszego wyglądu sądzą, że duże piersi i biodra charakteryzują kobietę jako taką? Taki wizerunek być może wynieśli z nagminnego oglądania pornografii, lecz w żadnym wypadku nie odzwierciedla on mnogości form budowy kobiecego ciała. Rzec by można, że charakteryzowanie kobiety na podstawie wielości biustu jest zachowaniem cepów spod budki z piwem, których np. polska kinematografia doskonale scharakteryzowała na przestrzeni dziesiątków lat kręcenia filmów w okresie PRL. Wystarczy sięgnąć, obejrzeć i posłuchać.
O wiele bardziej niepokoi podejście do wychowania dzieci, zwłaszcza dziewczynek. Lola będzie dla nich wzorcem, a nikt nie dostrzega jej ewidentnej seksualizacji. To fenomen, że oprotestowuje się edukację seksualną, a dopuszcza się podkreślanie erotycznej roli królika mającego według źródeł filmowych 95 centymetrów wysokości. Nie dziwmy się zatem, że młodzi ludzie uczą się czegoś o seksie dopiero wtedy, gdy są dorośli, a w między czasie zdążyli już doświadczyć i przemocy seksualnej, i niechcianej ciąży, czasem traumatycznej aborcji i poniżenia społecznego ze względu na odczuwany pociąg seksualny. Niestety, na tym polega psychologiczny patriarchat, żeby wychowywać dziewczynki na kobiety, których osobowość będzie od sztancy, a mężczyzn na bezrozumnych użytkowników owych niemyślących manekinów służących do psychicznego gnojenia, bicia i seksualnego używania.