Żółte piętno szaleństwa. 10 włoskich gialli
5. Wszystkie kolory ciemności (1972), reż. Sergio Martino
aka Tutti i Colori del Buio / All the Colors of the Dark
W pierwszej połowie lat siedemdziesiątych Sergio Martino zrealizował aż pięć gialli, wszystkie przy udziale Ernesta Gastaldiego. Trzy oprawił muzyką Bruno Nicolai. W trzech zagrał George Hilton, w trzech wystąpiła Edwige Fenech, która w 1971 urodziła dziecko Fabia Testiego, a potem została żoną producenta Luciana Martino (brat Sergia Martino i producent jego filmów). Wszystkie kolory ciemności nie są typowym przedstawicielem nurtu, bo nie pada tu pytanie „kto zabił?”. Martino zbliża się tu niebezpiecznie do satanicznego horroru w stylu Dziecka Rosemary (1968) i podobnie jak w dziele Polańskiego najbardziej niesamowite rzeczy dzieją się w umyśle głównej bohaterki. To doskonały thriller psychologiczny o kobiecie żyjącej z traumą po wypadku. Jest tu zagadka, są sekrety przeszłości i są dwa typy ludzi – ci, którzy są źli od początku do końca i nikt tego przed nami nie ukrywa oraz ci, którzy ujawniają swój charakter stopniowo, wraz z upływem czasu.
Hiltona i Fenech można lubić lub nie (Gastaldi ich ponoć nie znosił), ale mieli w sobie jakąś siłę przyciągania, zapewniającą filmom powodzenie. Istotnie, Hilton nie tworzy tu wielkiej kreacji, stara się tylko zasugerować dwuznaczność charakteru, by wprowadzić niepokój. Jej partnerka daje jednak udany popis w niełatwej roli – kobiety zagubionej pomiędzy fikcją i rzeczywistością. Ivan Rassimov i Julián Ugarte mają tylko wyglądać złowieszczo, bo należą do grupy ludzi, którzy są źli od początku do końca. Są jeszcze blondynki, których trudno nie lubić: Susan Scott (Śmierć na wysokich obcasach) i Marina Malfatti (Noc, kiedy Evelyn wyszła z grobu).
Interesujący skrypt działa bez zarzutu, wystarczy przetrwać deliryczne klimaty na samym początku, by cieszyć się pełną suspensu, świetnie opowiedzianą historią. Co równie ważne, nie jest to płytki film kryminalny, w którym autorzy na siłę próbują zaskoczyć wydumanymi pomysłami. Zakończenie też wydaje się przemyślane, a przy tym trudne do zapomnienia. Dobrze sprawdza się muzyka Brunona Nicolaia, szczególnie chór gregoriański w scenach sekciarskich – powstaje taki psychodeliczny nastrój, który wchłania odbiorcę, hipnotyzuje (utwór nosi tytuł Sabba). Film posklejał jeden z najsłynniejszych montażystów owych czasów – Eugenio Alabiso.
6. Co się stało z Solange? (1972), reż. Massimo Dallamano
aka Cosa Avete Fatto a Solange? / What Have You Done to Solange?
Zaczyna się od poważnego zgrzytu. W cichym lesie młoda kobieta otrzymuje cios ostrym narzędziem w bardzo czułe miejsce, ale nikt nie słyszy jej krzyku, mimo iż w pobliżu znajduje się para w miłosnym uścisku. Wprawdzie dziewczyna coś tam widziała, ale oboje byli głusi. Cóż… może da się to jakoś racjonalnie wyjaśnić. Ważne, że intryga jest na tyle frapująca, że szybko zapomina się o wadach, by śledzić poczynania bohaterów. Akcja rozgrywa się wokół szkoły dla dziewcząt, więc nasuwają się skojarzenia z takimi filmami jak: Naked You Die (1968, mimo eksploatacyjnego tytułu to bardzo powściągliwy i zabawny film Antonia Margheritiego), Rezydencja (1969, produkcja hiszpańska w reżyserii Chico Serradora) i słynna Suspiria (1977, reż. Dario Argento), która jest baśniowym, poetyckim horrorem z elementami giallo.
Gdy oglądając film Dallamano, widz przypomina sobie jego tytuł, zastanawia się, o co chodzi z tą Solange, dlaczego nikt o niej nie mówi. Jej wątek wchodzi dopiero w drugiej połowie, wcześniej budowana jest atmosfera niepewności i zagrożenia. Morderca zabija w okrutny sposób, a podejrzanym jest nauczyciel, który uwikłał się w romans z uczennicą. Pedagog prowadzi własne śledztwo, by w końcu natknąć się na francuskie imię Solange, które jest kluczem do rozwiązania zagadki. Film został zainspirowany powieścią Edgara Wallace’a Tajemnica szpilki (The Clue of the New Pin, 1923), którą we Włoszech wydano w cyklu Il Libri Gialli już w roku 1931, ponownie zaś dopiero w 1993 w serii I Classici del Giallo Mondadori.
To już czwarty film w zestawieniu, który realizowano w Londynie. Ale Włochów wspierali niemieccy inwestorzy, więc w obsadzie jest kilku niemieckich wykonawców. Przede wszystkim Joachim Fuchsberger, który w latach sześćdziesiątych wystąpił w całej serii kryminałów na motywach utworów Edgara Wallace’a i dla Niemców film Dallamano był kontynuacją tej serii. Wyróżnia się Karin Baal, która bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła. Z początku zimna i nieprzyjemna, chciałoby się powiedzieć „typowa Niemka”, w dodatku gra nauczycielkę matematyki, sztywnej dziedziny nauki, cechującej się konkretnymi zasadami, których nieprzestrzeganie prowadzi do złego rozwiązania. Z czasem okazuje się sympatyczną partnerką, typową hitchcockowską blondynką i wraz z Fabio Testim przypominają parę detektywów w stylu Nicka i Nory Charlesów z Pościgu za cieniem (1934) wg Dashiella Hammetta. Z profesją detektywa jest jak z matematyką – wystarczy mały błąd, by uzyskać zły wynik. Wystarczy pominąć jakiś szczegół i zbaczamy na manowce.
Koniecznie trzeba też powiedzieć parę słów o muzyce. Ennio Morricone i wspierająca go swoim głosem Edda Dell’Orso przyczynili się do wykreowania zmysłowej aury. Muzyka jest po prostu piękna i to piękno genialnie kontrastuje z okrucieństwem, które spotyka młode, ale jednak nie do końca niewinne, dziewczyny. I jeszcze ten Londyn – atrakcyjne miasto zbudowane krwią i żywiące się strachem. Zupełnym przeciwieństwem wspomnianego kompozytora jest Aristide Massaccesi, szerzej znany jako Joe D’Amato. On akurat nie słynie z subtelności – w jego dorobku przeważają hardcore’owe rzeczy – pornosy i horrory gore (dwa trafiły na listę filmów zakazanych – Video Nasties). W omawianym filmie pełnił funkcję kierownika zdjęć i stanął na wysokości zadania, tworząc fascynujące obrazki pełne frywolnego uroku i podskórnego napięcia. Nie wykluczone, że na stronę wizualną większy wpływ wywarł Massimo Dallamano, który był już uznanym operatorem, wsławionym filmami peplum i spaghetti westernami (w tym dwoma dziełami Sergia Leone).