Oj, narobił sobie filmowych wrogów dzisiejszy jubilat – mistrz szpagatów i były król kina karate z ery VHS, czyli Jean-Claude Van Damme. Co jakiś czas z sentymentem sięgam do wcześniejszych filmów z Belgiem, gdzie grając pozytywnego bohatera, mierzył się w finale z jakimś czarnym charakterem. Najczęściej był to typ równie mocno wtajemniczony w sztuki walki, który mógłby z powodzeniem występować w klatce MMA. Schemat pojedynku był zawsze podobny: najpierw bohater Jean-Claude’a dostawał w skórę jak Rocky Balboa, otrzymując tyle ciosów, że nawet John Wick miałby problem z podniesieniem się z posadzki. W końcu nasz bohater niczym nadczłowiek zbierał siły, najczęściej przypominając sobie trening lub motywując się wolą zemsty, i spuszczał manto łotrowi, wykorzystując swój słynny (a jakże!) kopniak z półobrotu. Warto sobie przypomnieć charakterystykę jego największych ekranowych rywali, którzy na pewno nie zaśpiewaliby Jasiowi „Sto lat” na urodziny, ale z pewnością życzyliby mu wszystkiego najgorszego, przy czym te życzenia chcieliby spełnić sami. Oczywiście tylko na ekranie.
Tytuły w zestawieniu są ułożone w kolejności chronologicznej. Na liście brakuje filmów: Bez odwrotu, Czarny orzeł i Niezniszczalni 2, gdzie to Belg był bohaterem negatywnym. Nie znajdziecie tu również Lwiego serca ani Quest, ponieważ w tych produkcjach jego kulminacyjni przeciwnicy nie wyróżniali się specjalnie osobowością i za bardzo przypominali wrogów z innych tytułów.
UWAGA: SPOILERY!
Film, od którego zaczęła się na dobre kariera filmowa Belga. Krwawy sport nie bez racji był uznawany za najważniejszy hit kina kopanego od czasów legendarnego Wejścia smoka. Van Damme wciela się tutaj w postać autentyczną – znakomitego i utytułowanego karatekę Franka Duxa, który wymyka się z armii (podobny motyw powtarza się w Lwim sercu), aby wziąć udział w turnieju kumite odbywającym się w Hongkongu. Żeby zwyciężyć, będzie musiał zdetronizować niepokonanego Chonga Li, którego gra Bolo Yeung – czołowy czarny charakter filmów typu martial arts z lat 80. i 90. Mały, atletyczny, z twarzą jak napuchnięta purchawka, Chong Li nie jest przykładem uczciwego, honorowego wojownika. Nie zależy mu tylko na pokonaniu rywala, ale przede wszystkim na uszkodzeniu go, a nawet zabiciu. Chce tym podkreślić, że to on jest jedynym prawdziwym championem. Frank Dux od razu staje się faworytem rozgrywek, walczy czysto, z gracją i skutecznie. Jest również Amerykaninem, co dodatkowo pogłębia niechęć Chonga. Kiedy Dux pobija jego rekord najszybszego nokautu, opanowany i małomówny Li nie zamierza puścić mu tego płazem („pobiłeś mój rekord, teraz ja pobiję ciebie!”). Chong staje do pojedynku z innym Amerykaninem, który nawiązał przyjaźń z Frankiem. Przypominający niedźwiedzia i drwala kompan Duxa uzyskuje nawet chwilową przewagę nad Azjatą, ale mściwy Chong odbija to sobie z nawiązką – brutalnie i nieprzepisowo nokautuje rywala, przywłaszczając sobie jego własność jako trofeum. Turniej staje się sprawą osobistą. W końcu Frank i Chong Li stają naprzeciwko siebie, a ten drugi, wiedząc, że może nie dać rady Duxowi, ucieka się do fortelu, podczas pojedynku sypiąc mu w oczy oślepiający proszek. Mimo tego utrudnienia Frank przypomina sobie fragmenty treningu i szkolenia, podczas których nauczył się walczyć z zawiązanymi oczami. Daje wycisk Chongowi i zmusza go do powiedzenia słowa kapitulacji: „mate”. Bolo Yeung powrócił jako wróg Van Damme’a w Podwójnym uderzeniu w roli ochroniarza azjatyckiego mafioza.
Tym razem Belg wciela się w postać Kurta Sloane, którego brat Eric jest mistrzem kickboxingu. Wyjeżdżają do Tajlandii, aby Eric mógł skrzyżować rękawice z tamtejszym władcą ringu: Tonga Po. Podczas przygotowań Kurt dostrzega rywala brata, który kopnięciami w betonowy filar narusza jego fundament. Nie ma wątpliwości: to nie chłopiec do bicia, tylko bardzo poważny i niebezpieczny przeciwnik. Brat Kurta nie przyjmuje tego do wiadomości. Jest pewny siebie, a nawet arogancki, za co płaci zdrowiem. Podczas walki Tajlandczyk nie daje Sloanowi żadnych szans, powoduje jego trwałe kalectwo, czyniąc inwalidą na wózku. Kurt postania się zemścić za brata i pobiera lekcję u doświadczonego senseia, przygotowując się do batalii z Tajem. Tong Po okazuje się też lokalnym gangsterem, jego ludzie uprowadzają córkę szkoleniowca, w której Kurt zakochał się z wzajemnością. Po gwałci ją, a następnie uwalnia, jednak jego ludzie nadal trzymają w niewoli Erica, aby nie dopuścić do zwycięstwa młodszego Sloane’a. Kiedy dochodzi do finałowej konfrontacji, Kurt zbiera cięgi od Tajlandczyka, a sprzymierzeńcy Amerykanina odbijają jego brata. Dopiero kiedy jego ukochana przyzna się, że została zgwałcona, Kurt wpada we wściekłość i czyni z Tong Po worek treningowy. Niegodziwy Taj jeszcze powraca w kilku odsłonach przygód braci Sloane, ale już bez udziału postaci Van Damme’a, która zostaje zabita przez omawianego nikczemnika. Między innymi z tych względów pomimo iż profil Tonga Po został nieco rozwinięty, to następne części Kickboxera nie powtórzyły sukcesu jedynki, nie mówiąc już o wznowieniach serii, gdzie Belg wystąpił w innej roli, zaś jego postać z oryginału zagrał inny aktor.
W tym samym roku Jean-Claude Van Damme bierze udział w filmie o zgoła innej fabule. Z ringowych mat przenosi do postapokaliptycznego świata po zarazie, gdzie ludzkość niemal całkowicie wyginęła. Jasiek nie staje się wprawdzie Mad Maxem, ale jako dzielny i wojowniczy Gibson (nomen omen) radzi sobie równie dobrze. Jego wrogiem jest przywódca siejących chaos i zniszczenie piratów – Fender Tremolo (Vincent Klyn), który ma w swoim rękach kobietę-cyborga posiadającą antidotum na światową zarazę. Tremolo chce wejść w posiadanie szczepionki, aby mieć całkowitą władzę. Tylko Gibson może go powstrzymać. Ponadto łączą ich porachunki… Fender to mój ulubiony przeciwnik z filmów Belga. Prawdziwy skurczybyk o demonicznych soczewkach. Z początku można wysnuć wnioski, że zasłania się swoimi ludźmi, ale o jego bezwzględnej sile przekonujemy się, kiedy niemiłosiernie pierze po facjacie osłabionego przez pościg Gibsona, kiedy ten przez długi czas stoi na nogach. Następnie krzyżuje go na maszcie wraku statku. Wtedy, w obliczu śmierci, Gibson odtwarza w pamięci moment, kiedy Fender w okrutny sposób zabił jego najbliższych, zaś do swojej bandy przygarnął córkę jego ukochanej. Gdy Fender dociera do miejsca docelowego, na drodze ponownie staje mu Gibson, ocalony przez swoją kompankę. W strugach deszczu z piorunami dochodzi do starcia z ludźmi Fendera, a potem z nim samym. W bezpośrednim pojedynku Fender dowodzi, że jest arcytrudnym rywalem. Niemal odporny na ciosy, dziki, z obłąkanymi okrzykami na ustach zabija interweniującą partnerkę Gibsona i próbuje to samo zrobić z jej córką. Gibson ściąga jednak jego uwagę na siebie. Obaj kontynuują walkę, wymieniając się uderzeniami w szczękę bez żadnej gardy. Ugodzony nożem Tremolo nie umiera, a dopiero wbity kopnięciem w hak traci życie.