search
REKLAMA
Zestawienie

Filmy superbohaterskie, które ZASŁUGIWAŁY na nominację do OSCARA BARDZIEJ niż CZARNA PANTERA

Filip Pęziński

28 stycznia 2019

REKLAMA

Czarna Pantera, zeszłoroczny hit Marvel Studios, to film dobry. Udana rozrywka z kilkoma ciekawymi konceptami i świetnym soundtrackiem. Tylko tyle. Nie jest to film, który powinien zbierać nominacje w głównych kategoriach dwóch najbardziej prestiżowych nagród świata filmu – Złotych Globów i Oscarów. Odrzućmy jednak na chwilę przemyślenia, dlaczego dzieło Ryana Cooglera pojawiło się wśród produkcji nominowanych w tym roku do Oscara za najlepszy film, i pomyślmy, które filmy superbohaterskie w historii na taką nominację zasłużyły bardziej. Albo inaczej – po prostu zasłużyły. 

Powrót Batmana

Batman-Returns

Chociaż o miano najlepszego sequela w historii kina nieprzerwaną od dekad walkę toczą druga część Ojca chrzestnego, Imperium kontratakuje i Terminator 2, to moim zdaniem tytuł ten należy się Powrotowi Batmana. Tim Burton wziął znane z komiksu postaci i przemielił je przez własne lęki i fantazje. Stworzył znakomite arcydzieło, które bawi, cieszy, wzrusza, ale przede wszystkim smuci. To mroczna historia o odrzuconych przez społeczeństwo jednostkach, które skazane są na samotność i porażkę. Jeden z najgłębszych filmów rozrywkowych znany kinu amerykańskiemu. Nominowany do nagród Akademii niestety tylko w dwóch kategoriach technicznych.

Niezniszczalny

niezniszczalny

M. Night Shyamalan na długo przed superbohaterskim boomem, który obserwujemy na ekranach od kilku dobrych lat, zebrał elementy komiksowej mitologii i stworzył z nich doskonały thriller z mocną nutą dramatu obyczajowego. Niezniszczalny unika jednoznacznych odpowiedzi i pozwala widzowi samemu zinterpretować losy bohaterów brawurowo granych przez Bruce’a Willisa i Samuela L. Jacksona. Oglądany nawet osiemnaście lat później film nic nie traci na swojej wartości, a nawet – w związku ze wspominanym szałem na zamaskowanych herosów – zyskuje, co tylko podkreśla jego wartość. Film przez Akademię w ogóle niezauważony.

Mroczny Rycerz

mroczny-rycerz

Kolejny Batman w tym zestawieniu! Sam, z perspektywy lat, straciłem serce do filmu Christophera Nolana, ale trudno mi nie docenić jego roli w kształtowaniu świadomości widza kina rozrywkowego i przekonaniu go, że komiks wcale nie musi być infantylny. Mroczny Rycerz zebrał w 2008 roku doskonałe recenzje od widzów i krytyków oraz znacząco wpłynął na podniesienie poziomu filmów superbohaterskich. Na szczęście Oscarem została uhonorowana doskonała, drugoplanowa rola Heatha Ledgera, który w filmie wcielał się oczywiście w postać Jokera. Poza tym produkcja mogła liczyć jeszcze na siedem nominacji w kategoriach technicznych, z których jedna – za najlepszy montaż dźwięku – również zamieniła się w statuetkę.

Watchmen. Strażnicy

strażnicy

Film Zacka Snydera ma pewne niezaprzeczalne problemy, ale sam fakt, że w miarę wiernie przenosi na ekran doskonały komiks Alana Moore’a, czyni go filmem mądrym, intrygującym, zadającym ważne pytania i sprawnie, chociaż bardzo gorzko, portretującym cała gamę ludzkich demonów, wystawiając przy tym fatalną ocenę światowemu społeczeństwu. Dodać do tego znakomitą warstwę wizualną i przynajmniej kilka rewelacyjnych kreacji aktorskich, a dostaniemy film, który na docenienie zwyczajnie zasługiwał. Tymczasem ominęły go nawet nominacje do Oscarów w kategoriach technicznych. Mam wrażenie, że gdyby Strażnicy mieli premierę dziś, zostałyby podjęte zupełnie inne decyzje.

Super

super-james-gunn

Na długo zanim James Gunn związał się z machiną produkcyjną Marvela, został z niej wyrzucony i w końcu przegarnięty do DC, gdzie rzekomo tworzy scenariusz do kontynuacji Legionu samobójców, nakręcił bardzo kameralną produkcję Super, która w mocno postmodernistyczny, przewrotny sposób podeszła do mitu superbohatera. Gunnowi udało się stworzyć świetną rozrywkę, która doskonale działa zarówno na polu komediowym, jak i w warstwie dramatycznej, gdzie de facto jest bardzo dojrzałym filmem o radzeniu sobie z utratą drugiej osoby. O nominacjach nie było nawet mowy.

Logan: Wolverine

logan-wolverine

Kto by pomyślał, że pożegnanie Hugh Jackmana z rolą Wolverine’a, w którego wcielił się w ciągu siedemnastu lat w dziewięciu filmach, okaże się filmem aż tak dobrym. To angażujące, mocne, przemyślane i bardzo bezkompromisowe kino drogi, które doskonale broni się jako samodzielny film, ale i stanowi znakomite zamknięcie drogi postaci Logana i tego etapu kariery australijskiego aktora. Bardzo cieszyła mnie nominacja filmu w kategorii “najlepszy scenariusz oryginalny”, ale szkoda, że Akademii zabrakło odwagi, żeby nagrodzić trud Jackmana i reżysera Jamesa Mangolda także w głównej kategorii. Szczególnie, że ze statuetką z gali wyszedł inny film gatunkowy – Kształt wody.

Spider-Man Uniwersum

spider-man

W 2018 roku do kin trafiło przynajmniej siedem filmów superbohaterskich i być może Spider-Man Uniwersum nie jest najlepszym z nich – wyżej cenię najnowszą odsłonę Avengers – ale zdecydowanie jest jedynym, który wymyka się z ram tradycyjnego kina blockbusterowego i oferuje bardzo świeżą, oryginalną i inteligentną rozrywkę z fenomenalną animacją. To film zdecydowanie nieporównywalny klimatem i zaproponowanymi rozwiązaniami do dotychczasowych przedstawicieli gatunku. Oczywiście nominacja do najlepszego filmu animowanego w pełni powinna oddać sprawiedliwość tegorocznej produkcji Sony, ale jeśli jakiś film superbohaterski z 2018 roku powinien walczyć o statuetkę w głównej kategorii nagród Akademii Filmowej, to właśnie Spider-Man Uniwersum.

Filip Pęziński

Filip Pęziński

Wychowany na "Batmanie" Burtona, "RoboCopie" Verhoevena i "Komando" Lestera. Miłośnik filmów superbohaterskich, Gwiezdnych wojen i twórczości sióstr Wachowskich. Najlepszy film, jaki widział w życiu, to "Najpierw strzelaj, potem zwiedzaj".

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA