ZAPOMNIANE kryminały z lat 2000
Kryminał bazuje na intrydze, a akcja jej tylko dopomaga, uzupełnia, podtrzymuje, podbija emocje. Najlepiej gdy film kryminalny nie jest monotonny, gdy zawiera trochę akcji o rodowodzie czysto sensacyjnym, a nie tylko analizy, spacerowanie po miejscu zbrodni i przepytywanie podejrzanych. Współczesne podejście do tego gatunku i możliwości kina zmieniły go właśnie w ten sposób, że film kryminalny jest teraz synkretyczny, i to najlepiej się sprzedaje. Poniższe produkcje również są w większości mieszanką klasycznego kryminału i filmu sensacyjnego, jednak nigdy nie zyskały sławy. Warto je jednak znać, żeby przekonać się, jak wiele ciekawych pozycji można jeszcze znaleźć w kinie kryminalnym XXI wieku.
„Oszustwo”, 2000, reż. Rob Walker
Polskie tłumaczenie jest co najmniej dziwne i nie oddaje klimatu fabuły. Oszustwo i Cyrk to bardzo dalekie od siebie znaczeniowo słowa. Niech więc widzowie sami zdecydują, które jest lepsze i tak określają ten film – połączenie kryminału, sensacji oraz komedii. 195 ocen na Filmweb świadczy o NIEZMIERNEJ popularności produkcji. Co ciekawe jest ona dostępna na YouTube, więc ciężko mówić, że trudno komukolwiek ją znaleźć. Obsada również nie należy do mało znanych, chociaż nie są to gwiazdy z pierwszych stron kolorowych gazet i wybiegów z czerwonymi dywanami. Co jest więc nie tak z Oszustwem? Nie mam najmniejszego pojęcia.
Podobne:
„Kto ją zabił”, 2005, reż. Rian Johnson
W historii twórczości niektórych reżyserów dopiero po latach okazuje się, jak konieczne było powstanie w ich karierze niektórych filmów, żebyśmy mogli współcześnie delektować się tymi ostatnimi. Tak jest z Kto ją zabił w karierze Riana Johnsona. Bez tego filmu nie byłoby serii Na noże. To niesprawiedliwe, że produkcja jest prawdziwą enigmą dla polskiego widza. Nieco ponad 5000 reakcji na Filmwebie potwierdza, że tak jest, chociaż spotkałem się z opiniami, gdzie odbiorcy nie rozumieją, dlaczego Johnson osadził tak czarny kryminał w środowisku młodzieżowym. Może dlatego produkcja nie została potraktowana zbyt poważnie ad hoc. Wyrabianie sobie opinii na temat ogólnych opisów jest przecież częstym zjawiskiem. Dajmy więc szansę temu filmowi, a z pewnością nie zawiedziemy się na fabule i głównym bohaterze. Trzeba będzie tylko nieco przywyknąć do specyficznie prowadzonej narracji.
„Autostrada”, 2002, reż. James Cox
Bez zastanowienia stwierdzam, że jest to film o szalonych młodych ludziach, którego odbiorcami powinni być młodzi, szaleni ludzie; jednak nie aż tak szaleni, żeby wcielać swoje pomysły w życie, jak bohaterowie Autostrady. W tym sensie produkcja ma sens wychowawczy, bo dobrze opisuje, czego nie powinno się robić, zwłaszcza podczas czyszczenia basenów. Klientów należy dobierać precyzyjnie, zachowanie wobec nich również. Autostrada to synteza wielu gatunków. Kryminał jest tu na drugim miejscu, a na pierwszym thriller i kino drogi. Akcja jednak rozwija się powoli, a zbrodnia wisi w powietrzu.
„Wydział 13”, 2009, reż. Gilles Béhat
W tym zestawieniu znalazły się dwa francuskie filmy kryminalne o dość specyficznym charakterze. Otóż wizerunek policji w nich przedstawiony jest mroczny, pozbawiony nadziei, duszny i mający za zadanie podręczyć widza za pomocą wątpliwości, czy aby jest sens wydawać publiczne środki na tę przeżartą korupcją organizację. A może tak sprywatyzować policję? Wiem, że się nieco zagalopowałem. To nie miejsce na takie dywagacje, jednak skądś europejscy twórcy muszą czerpać tak mocną inspirację dla swoich policyjnych historii. Film jest przecież metaforą życia, a gatunek kryminalny wybitnie czerpie z tego, jak i gdzie ludzie popełniają swoje zbrodnie.
„Morderstwa w Oksfordzie”, 2008, reż. Álex de la Iglesia
Czego brakuje w tej intelektualnej zabawie – muzyki. Jest za cicha, jest jej za mało. Najwidoczniej twórcy uznali, że sama relacja uczeń–mistrz wystarczy odbiorcom. I w istocie niewiele jej brakuje do ideału, prócz owej muzyki. Nie znajdziemy w tej produkcji samochodowych gonitw, strzelanin i wylewających się z ekranu wnętrzności. Znajdziemy za to łamigłówki, intrygę i znakomitą grę aktorską. Film niewątpliwie dla ludzi inteligentnych, lubiących karmić swój umysł ideą zbrodni jako takiej, również tej idealnej. A poza tym rzadko można oglądać na ekranie Elijaha Wooda w tak poważnej roli.