search
REKLAMA
Artykuły o filmach, publicystyka filmowa

ZACZĘLI STO LAT TEMU. Debiuty z 1917 roku

Radosław Dąbrowski

28 sierpnia 2017

REKLAMA

Sto lat temu nie było jeszcze dźwięku w filmie, gali Oscarów, a wiele dzieł kręcono w specjalnie wybudowanych studiach. Sto lat temu również swoje pierwsze kroki w branży filmowej stawiali reżyserzy i aktorzy, którzy z czasem stali się rozpoznawalni na całym świecie. Przyjrzyjmy się debiutom uznanych dzisiaj artystów, dla których przygoda z filmem rozpoczęła się w roku 1917.

John Ford uznawany jest za jednego z największych mistrzów kina westernu. Zanim po raz pierwszy stanął za kamerą, doświadczenie z planu filmowego czerpał jako statysta, ewentualnie odtwórca ról epizodycznych. Pojawił się m.in. podczas kręcenia legendarnych Narodzin narodu (1915) autorstwa D. W. Griffitha. W 1917 roku stworzył swoje premierowe dzieło o tytule The Tornado. Nie powinien dziwić fakt, iż jest to utwór krótkometrażowy. Ford nie tylko nakręcił ten film (wówczas posługiwał się nazwiskiem Jack Ford), lecz również w nim wystąpił. Niestety, debiutanckie dokonanie tego zasłużonego reżysera uznawane jest za dzieło stracone. Warto jednak odnotować, że pod względem gatunkowym The Tornado jest westernem, wobec tego zamiłowanie do przygód na Dzikim Zachodzie John Ford wykazywał już od początku swojej jakże bogatej kariery.

Vittorio De Sica to czołowa postać włoskiego neorealizmu. To pod jego skrzydłami jedną z najlepszych ról w swojej karierze zagrała Sophia Loren (Matka i córka – 1960), a statusem dzieł kultowych mogą się pochwalić Złodzieje rowerów (1948), Cud w Mediolanie (1951) czy Umberto D. (1952). Reżyserskie sukcesy De Siki zepchnęły na dalszy plan jego dokonania aktorskie, których lista jest stosunkowo długa. Włoski artysta z powodzeniem występował najpierw na deskach teatru, a następnie przed kamerą. Jego debiut filmowy przypadł na czas kręcenia Il processo Clemenceau (1917). De Sica wystąpił na drugim planie i jest to jeden z nielicznych powodów, dla których warto sięgnąć po ten utwór. Reżyser Alfredo De Antoni znacznie częściej pokazał plansze z nadmierną ilością tekstu (miejscami pojawia się nawet dziesięć wersów) niż swoich bohaterów. De Sice udaje się jednak przykuć uwagę widza. W opowiadanym melodramacie jest dostojnie ubranym, szarmanckim dżentelmenem i bez wątpienia wizerunkowo odbiega od postaci, jakie później sam wykreuje na ekranie jako utalentowany twórca.

Teraz o kolejnym reżyserze, ale jednocześnie pierwszym aktorze. Buster Keaton przez lata umiejętnie łączył te dwie funkcje, czego nie unikał od początku swojej twórczości. Na planie Roscoe Arbuckle’a (notabene reżysera grającego we własnych filmach) wystąpił najpierw wyłącznie jako aktor, wcielając się w postać Bustera z filmu The Butcher Boy (1917). Jeszcze w tym samym roku Arbuckle zaproponował Keatonowi wspólne wyreżyserowanie następnego utworu. W ten sposób słynny komik nie tylko zagrał jedną z głównych ról w The Rough House, lecz po raz pierwszy stanął za kamerą, stając się współautorem dzieła. Pierwsze reżysersko-aktorskie doświadczenia Keatona wiążą się z gatunkiem, z którym został on na zawsze utożsamiony. The Butcher Boy, jak również The Rough House, to krótkometrażowe komedie, w których jedną z podstawowych zalet jest silne skontrastowanie głównych bohaterów: postaci Roscoe Arbuckle’a skrajnie różnią się od tych Keatona pod względem warunków fizycznych, potencjału intelektualnego, zachowania, co prowadzi do wielu komicznych momentów. Co ciekawe, zwłaszcza dla fanów Charliego Chaplina, w The Rough House po raz pierwszy pojawia się „table ballet”. Naturalnie motyw ten został przez Brytyjczyka rozwinięty w Gorączce złota (1925), ale za jego pomysłodawców należałoby uznać Keatona i Arbuckle’a.

REKLAMA
https://www.perkemi.org/ Slot Gacor Slot Gacor Slot Gacor Slot Gacor Slot Gacor Slot Gacor Slot Gacor 2024 Situs Slot Resmi https://htp.ac.id/