WOJNY KLONÓW. Doskonale przemyślane uzupełnienie prequeli GWIEZDNYCH WOJEN
Naprawienie błędów George’a Lucasa
Podobne wpisy
Mnogość wątków i postaci obecnych w prequelach uniemożliwiły właściwe wybrzmienie każdemu z nich, a poczucie niedosytu pogłębiały scenariuszowe wpadki popełnione przez George’a Lucasa. Ewolucja Anakina, jego więź z Obi-Wanem, związek Skywalkera z Padmé, obraz Zakonu Jedi, wojny klonów – wszystko to przedstawiono nieco pobieżnie lub topornie. Wojny klonów niezwykle skutecznie nadrabiają te mankamenty, nierzadko kompletnie zmieniając nasz odbiór poszczególnych postaci lub wątków. Osobiście najbardziej cenię rozbudowaną i niejednoznaczną relację Anakina i Obi-Wana. Obaj mężczyźni bardzo dobrze się znają i rozumieją, choć reprezentują mocno odmienne postawy. Mogą się ze sobą nie zgadzać, ale nawet wtedy zachowują wzajemny szacunek, podczas gdy docinki, którymi sobie dogryzają stanowią kolejne świadectwo ich zażyłości. Po sześciu sezonach serialu Anakin i Obi-Wan w moich oczach stanowią najciekawszy duet w całej serii (tak, jeszcze ciekawszy niż Han i Chewie), dzięki czemu obecnie finał Zemsty Sithów rozrywa mi serce znacznie mocniej niż podczas premiery filmu.
Dzięki Wojnom klonów inaczej postrzegamy również miłość Anakina i Padmé – serial pozwala nam rzeczywiście uwierzyć w to uczucie i lepiej zrozumieć tragiczne w skutkach późniejsze decyzje młodego Skywalkera. Między zakochanymi wreszcie są chemia i wiarygodny romantyzm, choć nie brakuje też problemów. Młoda senator kilkukrotnie ma bowiem okazję zobaczyć egoistyczną i agresywną stronę swojego męża. Anakin panicznie boi się utraty ukochanej, co czyni go niezwykle porywczym, a nawet zazdrosnym – sposób, w jaki traktuje dawną sympatię Amidali, jest niezwykle wymowny w kwestii mrocznej strony jego osobowości. Wojny klonów znajdują perfekcyjną równowagę w sposobie przedstawienia Skywalkera. To bohater ryzykujący swoje życie dla innych i błyskotliwy taktyk wychodzący poza ograniczające schematy. Jego brawura i pragnienie ocalenia wszystkich nie zawsze jednak korespondują z realiami sytuacji, w których się znajduje. Anakin potrafi też przedkładać bezpieczeństwo bliskich nad dobro ogółu i nie ma najmniejszych oporów przed torturowaniem więźnia w celu zdobycia kluczowych informacji. To dobry człowiek, który wzbudza szacunek towarzyszy i podległych mu żołnierzy, ale rysy na jego charakterze są dobrze widoczne. Obserwując jego wewnętrzne rozterki i narastające frustracje, o wiele lepiej rozumiemy tragiczną przemianę w bezdusznego Dartha Vadera.
Danie głosu tym, którzy go nie mieli
Kto by pomyślał, że jednymi z najciekawszych postaci w serialu będą sklonowani żołnierze? Pozornie setki tysięcy identycznych mężczyzn w zbrojach, a w rzeczywistości cała galeria barwnych osobowości. Natury nie sposób okiełznać ani kontrolować na dłuższą metę, a indywidualizm klonów świetnie obrazuje tę prawdę. Podczas gdy w Ataku klonów i w Zemście Sithów żołnierze Republiki różnią się od swoich zrobotyzowanych przeciwników głównie skutecznością, w Wojnach klonów możemy zobaczyć targaną wojną galaktykę ich oczyma. Niektórzy z nich tracą wiarę w słuszność całego konfliktu, inni są sfrustrowani decyzjami dowództwa, a nawet buntują się przeciwko swojemu losowi.
Niesławny rozkaz 66 to kolejny element Zemsty Sithów, który zyskuje dzięki animowanej produkcji – oglądając, jak Jedi i klony walczą i umierają ramię w ramię, jeszcze trudniej być świadkiem zdrady, jakiej dopuszczają się ubezwłasnowolnieni żołnierze (nawiasem mówiąc, serial wprowadza zaskakujące wyjaśnienie tego zachowania klonów).
Swoje pięć minut dostają również zwolennicy ruchu Separatystów, którzy często mają sporo racji, zmuszając widzów i protagonistów do przemyślenia swoich poglądów i sympatii. Dzięki tym momentom tytułowa wojna przestaje być czarno-biała, a jasne (przynajmniej dla widzów) staje się, jak bardzo manipulowane są obie strony konfliktu. Uwypukla to polityczny fanatyzm hrabiego Dooku (którego postać niestety trochę spłycono w stosunku do książkowych źródeł) i perfidię planu Dartha Sidiousa, wykorzystującego życie miliardów istot dla własnych celów.