WILKOŁAKI Z KLERU GRAJĄ W ZIMNĄ WOJNĘ. Podsumowanie festiwalu w Gdyni
Swoisty renesans polskiego kina trwa, a 43. Festiwal Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni jest na to bardzo dobrym dowodem. Tegoroczna Gdynia to jedna z lepszych edycji tej imprezy w ostatnich latach. W sekcji konkursowej pokazano dwa filmy ocierające się o wybitność, jeden prawie świetny oraz całą masę udanych lub bardzo udanych. Konkretne klapy mieliśmy właściwie chyba tylko dwie, może trzy. Całkiem dobry bilans, czyż nie?
Przed rozpoczęciem festiwalu akredytowani dziennikarze mówili, że w tym roku nie ma walki o główną nagrodę, Złote Lwy, bo zwycięzca może być tylko jeden. Wyróżniona w Cannes za reżyserię Zimna wojna, która na 99,9% zostanie naszym kandydatem w rozgrywce oscarowej, wydawała się murowanym faworytem. Reszcie pozostawała potyczka o miejsce drugie. Wcale nie powiedziałbym jednak, że w Gdyni mieliśmy do czynienia z grą do jednej bramki.
Owszem, znana nam już Zimna wojna to film na najwyższym światowym poziomie. Ja mam mały problem z formą opowiadania tej historii – te wycinki z życia są dla mnie zbyt pobieżne, jak na taki rozmach realizacji i dramatyczność związku Zuli i Wiktora. Mimo tego uważam Zimną wojnę za produkcję wyjątkową, wartościową pod wieloma względami. Nie wiem czy zadziałał tu fakt, że Zimną wojnę widziałem już kilka miesięcy temu, ale możliwe, że Kler zrobił na mnie w Gdyni większe wrażenie. Wojciech Smarzowski, mimo obaw wielu widzów (w tym moich), nie zaprezentował jedynie zgrywy na Kościół, czarnej komedii o grzechach polskich księży. To mocne, przemyślane kino, porównywalne z wcześniejszym dorobkiem tego reżysera. Po seansie długo nie mogłem dojść do siebie. Dla mnie oba te tytuły zasługują na Złote Lwy i wszystko jedno, który z nich wygra, będę zadowolony z werdyktu.
Znakomitym filmem w konkursie głównym był też Wilkołak Adriana Panka. To produkcja, która łączy w sobie kino wojenne, baśń, horror, thriller i dramat psychologiczny. Tej historii nie powstydziłby się Stephen King. Zrealizowane zostało to na naprawdę wysokim poziomie i tylko nieco zbyt banalna końcówka wpłynęła na to, że nie rozpatruję tego tytułu jako trzeciego zwycięzcy. Podium jednak jest. Wilkołaka traktuję też jako największe pozytywne zaskoczenie festiwalu.
Dziurę w głowie i Eter z pewnością należy uznać za rozczarowania. To nie były filmy godne tego festiwalu. Poza tym jednak mogliśmy obejrzeć mnóstwo ciekawych produkcji, owszem, niedoskonałych, ale wartościowych czy to ze względu na opowiadaną historię, czy realizację. Należą do nich choćby bardzo emocjonalna Fuga Agnieszki Smoczyńskiej, osobisty Jak pies z kotem Janusza Kondratiuka, widowiskowy Kamerdyner, uhonorowana już w Berlinie Twarz albo długo oczekiwany powrót Marka Koterskiego 7 uczuć. Do grona moich ulubionych reżyserek śmiało mogę dopisać też chyba Kingę Dębską, która znowu pokazała nam od siebie świetny film – Zabawa zabawa to nie tylko rzetelna próba zmierzenia się z trudnym tematem alkoholizmu, ale też film rewelacyjnie zagrany przez wszystkie trzy główne aktorki. Dębska naprawdę potrafi prowadzić swoich aktorów.
Podobne wpisy
To był dobry, ba, bardzo dobry festiwal. Cieszę się, że mogłem w nim uczestniczyć. Przyznam szczerze, że gdybym był w jury, bardzo trudno byłoby mi wskazać faworytów. Nie zazdroszczę członkom tego gremium – czeka ich trudna decyzja. Ale taka klęska urodzaju to wielkie szczęście.
Jak obstawiam? Jak moim zdaniem zakończy się tegoroczna Gdynia? Oto moje typy w najważniejszych kategoriach.
NAJLEPSZY FILM: Jeszcze dwa dni temu byłem pewien, że wygra jednak Zimna Wojna. Teraz, po kontrowersjach związanych z nieprzyznaniem Złotego Klakiera dla najdłużej oklaskiwanego filmu Klerowi, mam wątpliwości. Być może jury będzie chciało pokazać, że cenzura i partyjne układziki nie mają miejsca na polskim święcie kina. W każdym razie jeden z tych filmów otrzyma Złote Lwy, drugi Srebrne, innej opcji raczej nie ma.
NAJLEPSZA REŻYSERIA: Czy zdobywca nagrody za reżyserię w Cannes może wyjechać z Gdyni bez wyróżnienia? Chyba nie. Moim zdaniem zwycięzcą okaże się Paweł Pawlikowski za Zimną wojnę, ale kto wie, może jury zechce też nagrodzić ciekawy pomysł realizacyjny Marka Koterskiego w 7 uczuciach. A może Adrian Panek lub Jan Jakub Kolski? Szanse na taką niespodziankę są jednak chyba małe.
NAJLEPSZY SCENARIUSZ: Tutaj raczej również skończy się na nagrodzie dla Zimnej wojny. Niespodziankę należałoby upatrywać w Fudze – Gabriela Muskała, która wcieliła się również w główną rolę, napisała bardzo dobry scenariusz. Nagroda za główną rolę żeńską raczej ją ominie i myślę, że jurorzy zechcą nagrodzić ją za rolę drugoplanową w 7 uczuciach lub właśnie za scenariusz Fugi.
NAJLEPSZA GŁÓWNA ROLA ŻEŃSKA: Zimna wojna po raz kolejny? Trudno będzie wygrać z Joanną Kulig, która stworzyła rolę wybitną, taką, o której prawdopodobnie będzie się mówić za 10, 20, 30 lat. Nieśmiało sugeruje się, że Kulig może ubiegać się nawet o nominację do Oscara, więc brak nagrody dla niej w Gdyni trzeba by było uznać za sensację. Zagrozić może jej tylko wspomniana już wcześniej Muskała, ale myślę, że ona wygra jednak w kategorii drugoplanowej.
NAJLEPSZA GŁÓWNA ROLA MĘSKA: Jeśli w którejś z głównych kategorii Zimna wojna miałaby przegrać, to chyba właśnie w tej. Tomasz Kot jest świetnym partnerem dla Joanny Kulig i również stworzył w tym filmie kreację wyjątkową, ale moim zdaniem zwycięzcą będzie ktoś z obsady Kleru. Stawiam na Arkadiusza Jakubika!